YWIS – rocznik ’96, reprezentant szczecińskiego podziemia. Na swoim koncie posiada siedem solowych albumów i dwa we współpracy z innymi artystami. Brał udział w „Projekt 091 SZN”, krążku wydanym nakładem Wiadomo-Label, co ciekawsze, promowanym jako najdłuższy teledysk w historii polskiego hip-hopu. Prywatnie przemiły, niesamowicie ambitny, zdolny i pełen pokory człowiek orkiestra.
„Nie wszedłem na sezon, moja przygoda z muzyką ma wiek nastolatka” — tak brzmią wersy z Twojego najnowszego utworu „Woo”, opowiedz o swoich początkach w rapie. Skąd w Twoim życiu pojawiła się taka zajawka i w jaki sposób przerodziła się w coś więcej niż tylko zajawkę?
Wszystko zaczęło się oczywiście od słuchania rapu. Pamiętam, że często słuchając kawałków, sam tez je nawijałem. Następnie jak już Ci wspominałem prywatnie, moje początki to było pisanie wierszy, które później dopasowywałem sobie do bitów z Youtube i próbowałem nawijać. Oczywiście nigdzie tego nie publikowałem, siedziało to w mojej przysłowiowej szufladzie. Po jakimś czasie poznałem ludzi, którzy tez próbowali nawijać i tak to jakoś ruszyło. Właściwie to trudno powiedzieć jak to się przerodziło w coś więcej. Po prostu uwielbiałem spędzać czas przy pisaniu, nawijaniu, nagrywaniu, oczekiwaniu na mix i mastering utworu i rozmyślaniu nad poprawkami. Ten cały proces był bardzo wciągający i z numeru na numer zaczęło to działać jak kula śnieżna. Po jakimś czasie pojawiło się marzenie o swojej pierwsze płycie fizycznej i tak jakoś to zleciało, aż do dziś.
W jakich momentach tworzenie przychodzi Ci z największą łatwością? Mam wrażenie, że wiele w Tobie melancholii i jednak ona stanowi bodziec do pisania nowych tekstów.
Tak, zdecydowanie górują we mnie fale smutnych emocji i wtedy pisze mi się najłatwiej. Właściwie można powiedzieć, że w przypływie tej melancholii teksty same się piszą.
Czy w swojej artystycznej drodze zmieniłbyś coś, z perspektywy czasu podjąłbyś inne decyzje?
Nie, zupełnie nie przychodzi mi nic do głowy, co chciałbym zmienić. Chociaż, może jednak — zdecydowanie szybciej stworzyłbym własne studio nagraniowe. To jest zupełnie inny komfort pracy niż chodzenie do czyjegoś studia. Jak mówią „wolność Tomku w swoim domku”.
Czy miałeś momenty zwątpienia, coś podcinało Ci skrzydła?
Przez długi czas miałem taki problem, że czułem się niespełniony w muzyce. Widziałem, że kolejna osoba robi karierę — taką, że faktycznie może spieniężyć swoją twórczość i z tego się utrzymywać, a ja dalej jestem w tym samym miejscu, choć na pewnym etapie nasze ścieżki z daną osobą się przecinały. Taki Nypel mnie propsował, a teraz jest w zupełnie innym miejscu niż ja. Nie powiem, że miałem ból dupy, ale czułem zawód, myślenie w taki sposób podcinało mi skrzydła. Oczywiście Nyplowi życzę jak najlepiej, niech chłopak wykorzysta swoją szansę. O to w życiu chodzi:)
Nie myślałeś nigdy o wyjeździe ze Szczecina, aby mieć więcej możliwości rozwoju swojej muzycznej kariery?
Raz przeszło mi to przez myśl, pojechałem wtedy specjalnie do siedziby SBM w Warszawie, żeby osobiście dać demo płyty „Życie P.I.”. Pomyślałem, że gdyby udało się nawiązać współpracę, mógłbym przenieść się do stolicy. Poza tym nigdy nie miałem takich myśli, lubię Szczecin i dobrze się w nim czuję. Dziś w dobie internetu można łapać kontakty na odległość. Nie wyjeżdżając nigdzie, złapałem kontakt z Lil Kononem, który ma spory wpływ na rozwój niejednego artysty. Z tego miejsca go pozdrawiam, bo sporo dla mnie zrobił. Swego czasu, złapałem również pewien kontakt z Cejotem. Zaprosił mnie do wzięcia udziału w charytatywnym albumie, który miał się ukazać na kanale SB Starter. Niestety z tego projektu nic nie wyszło, ale miło z jego strony, że mnie zaprosił. Był również konkurs na remix numeru promującego ósmą odsłonę młodych wilków, do którego zostałem wybrany wraz z innymi raperami.
W swojej twórczości wiele piszesz o dzieciństwie, relacjach z mamą, z dziadkiem. Czy jest to pewnego rodzaju próba rozliczenia się z przeszłością?
Zdecydowanie tak! Większość mojej twórczości to nic innego jak terapia. Gdyby nie to, mógłbym dzisiaj być w zupełnie innym miejscu, niekoniecznie dobrym.
Traktujesz swoją muzykę jako formę buntu wobec otaczającego Cię świata czy jest to znak pogodzenia się i akceptacji?
Zdecydowanie bunt. Głośne wołanie do pustej, niekończącej się przestrzeni z pytaniem: dlaczego jest jak jest? I z mojej strony, brak zgody na to. Jednak są momenty, gdy przestaję walczyć i akceptuję, to jak jest. Ciągłą walką nic nie wskórasz. Czasem trzeba pewne rzeczy zaakceptować i iść dalej. Tak jest na przykład z naszą przeszłością — jej już nie zmienimy. Wiem, że to się kłóci ze sobą, ale moje życie to nieustanne sprzeczności.
Jak Twoje najbliższe otoczenie reagowało na bardzo intymne, wręcz obnażające Cię, teksty w Twoich utworach?
Raczej bezproblemowo. Na początku bałem się o negatywna reakcje ze strony mamy czy dziadków, bo jednak dużo opowiedziałem na temat tego, co się działo w naszej rodzinie, ale nie mieli z tym problemu. Jeśli chodzi o przyjaciół, rozumieli to w stu procentach, bo większość z nich też działa muzycznie lub wyraża siebie na jakimś inny polu artystycznym i stoją na tej samej tratwie co ja.
A jak zareagowali bliscy i rówieśnicy na ścieżkę, którą obrałeś? Wspierali Cię w tym wyborze czy nie wierzyli, że Ci się uda?
Bliscy wspierali mnie od zawsze. Rówieśnicy, głównie starsi „koledzy”, na początku śmiali się za plecami z moich „rapów”. Właściwie dowiedziałem się o tym dopiero po latach. Natomiast negatywne opinie nigdy nie wstrzymywały moich działań. Wydaje mi się, że i tak względnie dobrze wyglądała moja droga od początków aż do dziś.
Rap obecnie stał się najpopularniejszą muzyką, konkurencja jest spora. Jaka jest wartość dodana Twojej muzyki, czym się wyróżniasz na tle innych artystów?
Wydaje mi się, że treść i technika. Uważam, że przekazuje sporo wartości w swoich utworach, co niekoniecznie dziś idzie w parze z muzyka popularną. Ludzie w większości wolą się bawić, niż słuchać kawałków umoralniający. Myślę też, że technicznie jestem na bardzo dobrym poziomie. Mogę zarówno podśpiewać, jak i szybko zarapować i porobić ciekawe melodie na autotune. Nie mam z tym żadnego problemu.
Czy widzisz w nowym pokoleniu artystów coś, czego mógłbyś im zazdrościć?
Zazdroszczę obecnym nastolatkom tego, że mają taką pewność siebie, potrafią rozpychać się rękoma i nogami, nie wejdę drzwiami to się wpierdole oknem. Myślenia na zasadzie „jestem zajebisty, muszę działać, nic mnie nie obchodzi, nie posiadam słabych punktów” — tego im trochę zazdroszczę. Co prawda to może być w pewnym momencie bardzo zgubne, natomiast jeśli zachowasz odpowiedni balans — ciężko będzie nie odnieść sukcesu.
Każdy człowiek się zmienia, artyści mają to szczęście, lub nieszczęście, że pozostawiają ślady po swoich etapach w życiu. Jak na podstawie swojej twórczości opisałbyś zmiany w Twoim życiu, w sposobie myślenia?
Gdy robiłem swoje pierwsze kawałki, pisałem co mi ślina na język przyniesie. Jako piętnasto-, szesnastoletni dzieciak nawijałem na przykład, że życie bez browarka w weekend to masakra. Dziś będąc dorosłym facetem, nigdy w życiu bym tak nie napisał. Ten przykład pokazuje, jak bardzo zmieniłem się przez ostatnie dziesięć lat. Przede wszystkim dojrzałem, patrzę na życie zupełnie inaczej. Mając pewien worek doświadczeń, wiem, co jest dla mnie dobre, a co nie oraz jak chciałbym, aby wyglądało moje życie. Jako gówniak nie zdawałem sobie sprawy z tego, o czym tak naprawdę nawijam.
„Staram się myśleć coraz mniej schematami, coraz bardziej swoją głową”, „Pracujmy nad sobą, by wyjebać schematy, które nam szkodzą” — jakie schematy uważasz za szkodliwe?
Przede wszystkim tkwienie w myśleniu, że „jest jak jest”, tak musi być i koniec. Jestem z biednej rodziny, to muszę być biedny. Mój chłopak mnie bije, ale będę z nim, bo kto inny mnie zechce. W naszym życiu nie powinno być ograniczeń. To, że nigdy nie tańczyłeś nie znaczy, że masz tego nie spróbować. Jeśli czujesz w żołądku, że cię korci, by pójść na trening tańca towarzyskiego, to idź na trening tańca towarzyskiego i nie myśl o tym, że masz dwie lewe nogi… Póki nie spróbujesz to się nie dowiesz. A może potrafisz wywijać jak w dirty dancing? Trochę ogólnikowo, ale tak to widzę.
„Tworzenie muzyki to jedyna czynność, którą wiem, że mógłbym robić co dnia”, co najbardziej Cię w rapie rajcuje?
Nieograniczone możliwości zabawy muzyką. Włączam bit i mogę pod niego układać dziesiątki melodii, mogę manewrować swoim flow, jak tylko zechce. Gdy nagrywam kawałek i siedzę pięć godzin nad dziesięciosekundowym fragmentem, robiąc kilka wersji przyśpiewek — jest to coś pięknego. Jaram się wtedy jak dziecko w piaskownicy, a czas wtedy ucieka przez palce. Poza tym muzyka oczywiście daje mi możliwość wylewania z siebie emocji.
Który z Twoich utworów jest dla Ciebie najważniejszy i z jakiego powodu?
Numer PNG. Persona non grata. Jest to utwór przedstawiający urywek tego, z czym w dzieciństwie mierzyła się moja mama i jakie to miało odbicie w jej życiu dorosłym. Jest to numer dla mnie szczególnie ważny, bo stworzyłem go po to by osoby, które słuchają mojej muzyki od dłuższego czasu, mogły poznać genezę problemów, które mnie spotkały. Niejednokrotnie nawijałem o tym, że moja mama miała spory problem z alkoholem, przez co prawie pożegnała się z tym światem. Ktoś może pomyśleć „co za wyrodna matka”, a powinien zadać pytanie „skąd to się wzięło”? Czy ktoś w takim momencie zastanawia się, dlaczego ona doprowadziła się do takiego stanu? Jak ciężkie musiała mieć dzieciństwo? Chciałem, żeby nikt nie oceniał mojej mamy przez pryzmat tego, jak w pewnych momentach, związanych z nią, miałem w życiu ciężko.
I na koniec — szykujesz jakieś nowości? Kiedy możemy się ich spodziewać?
Aktualnie mam w zanadrzu trzy numery. Nie szykuję płyty, będą to luźno wrzucone kawałki, z klipem lub bez. Zależy jak się dogadam, ze swoim przyjacielem @phovidem. On naciska, żeby robić klipy, a ja już się trochę wypaliłem, bo ileż można. 😉 Co będzie dalej ? Nie wiem, mam teraz sporo spraw do ogarnięcia w życiu prywatnym i niekoniecznie idzie to w parze z pracą nad muzyką. Jeśli chodzi o datę najbliższej premiery — bądźcie gotowi o każdej porze dnia i nocy.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY.” — WYWIAD Z PRZYŁU
Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.
fot. Facebook @YwiS
jeszcze zrobi karierę tak myśle
A znacie to – https://moonlightspa.pl/blog/bol-nog-po-wstaniu-z-lozka-dlaczego-po-przebudzeniu-bola-nas-nogi/
Jeśli pojawia się ból nóg rano po wstaniu z łóżka, zawsze, to trzeba działać.
Staniem w miejscu niczego nie da się poprawić.
Co wy na to?