„WIDZĘ U SIEBIE JESZCZE WIĘKSZY POTENCJAŁ NIŻ WCZEŚNIEJ” – WYWIAD Z KOBESTONE’M

Freak Fight

 fot. ig. @paulapatocka

KOBESTONE (Jakub Szydłowski) – rocznik 99` „Latino boy”, który zamienił taniec na muzykę.
Dołączył do Hypsteria Records mając już w dorobku kilka singli w kolaboracji z wrocławskimi
raperami, z którymi założył projekt SNH Club. Po pierwszych kawałkach na HYPSTERIA 001
przyszedł czas na wydanie jego pierwszej płyty. Niepowtarzalny styl z wykorzystaniem swojego
głosu jako instrumentu, wprowadzenie do trapu inspiracji kulturą wschodu czynią z
KOBESTONE w branży muzycznej artystę niepowtarzalnego.
” – HYPSTERIARECORDS

Zapraszam na bardzo ciekawą rozmowę:

Paweł: Witam serdecznie.

KOBESTONE: Cześć, Cześć.

Pytanie w żadnym razie nie uszczypliwe, chodzi o zwykłą ciekawość -miałeś już jakąkolwiek styczność z wywiadami?

Wiesz co… kilka wywiadów muzycznych już przeżyłem, plus tańczyłem taniec towarzyski na dosyć wysokim poziomie, więc siłą rzeczy tam się tego więcej pojawiało. Dodatkowo studiuje dziennikarstwo, więc na pewno nie będzie tak źle.

To siedzimy w tym samym bagnie, bo również mam przyjemność studiowania dziennikarstwa. A na jakiej uczelni studiujesz, jeśli mogę wiedzieć?

Wiesz co, ja zdecydowałem się na uczelnie prywatną, dzięki temu mam troszkę większy luz, przez co mogę skupić się również na karierze.

Mądre posunięcie. Dobra przejdźmy do muzy. Doszły mnie słuchy, że 16 kwietnia, wyszedł preorder twojej pierwszej solowej płyty. Bardzo mnie ciekawi co dla nas przygotowałeś…

Jest to mój pierwszy legalny debiutancki album, wcześniej oczywiście też tworzyłem muzykę, jednak aktualnie dzięki pomocy wytwórni mogę wypuścić mój pierwszy krążek “KOBESTONE”. Nazwałem album swoją ksywką dlatego, że chciałem, żeby było to zawarte w formie trochę takiego pamiętnika, trochę bagażu doświadczeń i… tak 16 kwietnia preorder, 7 maja kawałek z Milem znanym ze świata freestylu, z którym swoją drogą się przyjaźnie i mieszkam. A sam album opowiada trochę o… właśnie w trakcie jednego z wywiadów dostałem pytanie: “czy nawijanie o miłości nie jest szczeniackie?”. Tematyka albumu porusza właśnie temat nieszczęśliwej miłości, troszkę bólu troszkę zranienia, jak sobie z tym radziłem itd. i właśnie wtedy odpowiedziałem, że nie bo to jest po prostu moje. Wtedy się po prostu tak czułem, więc robiłem takie rzeczy i dzięki temu właśnie powstała ta płytka, która będzie dostępna na hypsterią, w empikach, więc to też jest dla nieco takie woow, że będę mógł iść do empiku i zobaczyć sobie mój własny album. Przełożę go na półkę z bestsellerami na numer 1. Z reguły jestem szczęśliwy, wychodzi płyta “Kobestone”, która po prostu opowiada o mnie.

Zabieg trochę jak “Janusz Walczuk” Janusz Walczuk. Z tym że nawijaniem o miłości jest szczeniackie to kurw… od zawsze nawijano o miłości, w taki czy inny sposób miało swoje miejsce w rapie i w tej kwestii się nic nie zmieniło.

Sam zawód “rapera” kojarzy mi się poniekąd z romantyzmem, ponieważ to w pewien sposób wychodzimy ze swojej strefy intymności i dzielimy się swoimi przemyśleniami z ludźmi. Często nie jest to nic skomplikowanego, jak np. ból po stracie.

Nie powiem, zachęciłeś mnie do przesłuchania twojej płytki, ale faktycznie na twoich singlach dużo jest nawijki o miłości, o stracie itd. Nie będę oszukiwał – nie znałem cię, miałem zrobić z tobą wywiad i tyle. Jednak naprawdę zaciekawiła mnie twoja muza. Masz potencjał stary.

A dziękuje bardzo.

Zauważyłem, że twoje numery na krążek powstały w okresie 2019 – 2021. Co spowodowało, że zajęło aż tyle czasu?

Wiesz co… podpisałem kontrakt z hypsterią i wiesz, to było nagłe przejście z najtańszego mikrofonu i parapetu do studia. Był to po prostu skok na głęboką wodę. Współpracowałem wtedy z Wiktorem z WWA i on właśnie naprowadzał mnie na pewne tropy i sporo mi pomógł. Po prostu uczyłem się pracy w studiu, bo to nie jest jak nagrywanie w domu, w domu jesteś w swojej strefie komfortu, w studio patrzą na to ludzie i nagle musisz wyjść ze swojej strefy komfortu, radzić sobie z tym wszystkim. Spokojnymi kroczkami robiłem numer po numerze, numer po numerze, aż po prostu stworzyłem naście utworów, więc ustaliliśmy dobra robimy debiut, legal i lecimy

Fajne podejście, że nie wypuściłeś byle czego, tylko chciałeś żeby faktycznie ten debiut był dopracowany do perfekcji. Bardzo często jest tak, że dany krążek mógłby być o wiele lepszy, jeśli dostałby po prostu więcej czasu.

Jestem zadowolony, że tak się to potoczyło i dostałem tyle czasu na realizację tego krążka. Już teraz widzę, że to nie wszystko, co miałem do zaoferowania i widzę u siebie jeszcze większy potencjał niż wcześniej.

Wspomniałeś o swojej wytwórni „hypsteriarecords”, tam faktycznie jest sporo twojej muzy, ale miałem nie lada problem ze znalezieniem twoich wcześniejszych tracków, nie na kanale wytwórni.

Wiesz co, moje wcześniejsze tracki znajdują się na moim prywatnym kanale, gdzie uzbierałem sobie z 800 subów i wtedy nagrywałem pod ksywką Kobe, a nie KOBESTONE. Była tam seria numerów KOBE X MILU, ale nie dziwię się, że nie mogłeś znaleźć, ponieważ tu jedna ksywka tu druga, tu bez ksywki itd. Ja wiesz, na przykład miałem sytuacje, że wstawałem sobie o 3 w nocy, nagrywałem numer i cyk puszczałem.

Śmiechem- żartem z takich akcji często wychodzą najlepsze numery. Jeszcze à propos twojej ksywki jak szukałem ciebie, to wpisując twoją ksywę wyskakiwały mi kompilacje najlepszych wsadów Kobyego Bryanta.

Sam miałem taką sytuacje, więc rozumiem, dlatego między innymi postanowiłem zmienić ksywę z KOBE na KOBESTONE i też nawiązuje do naszego kolektywu “STONEHENGE”, gdzie działałem ja Milu i jeszcze jeden kumpel. No i oczywiście nawiązanie do miasta, z którego pochodzę, czyli Kamiennej Góry oraz do tego, że czasami lubię sobie zapalić.

Okej, jeśli już mówisz, że kiedyś tworzyłeś muze ze swoją ekipą, to tak naprawdę, od czego to się wszystko zaczęło? – cała przygoda z rapem.

To znaczy, z muzą miałem kontakt od małego ponieważ jak już mówiłem tańczyłem taniec towarzyski, który ma z nią bardzo dużo wspólnego, więc ten przeskok był bardzo naturalny i przy okazji poznałem osoby, które już jakiś czas tworzyły muzykę. Po nieszczęśliwej kontuzji z dnia na dzień, mając dwa mistrzostwa polski na koncie, postanowiłem, że zaczynam robić muzykę i to było 2016 rok. Jestem totalnym samoukiem, a w hypsterii jestem od 2019 i pracuje z naprawdę zajebistymi ludźmi.

No właśnie zauważyłem to po samych klipach, które są naprawdę dobrze dopracowane i nie powstydziłby się ich nie jeden raper z mainstreamu. Byłem nawet w pewien sposób w szoku, bo na razie wcale nie robisz dużych wyświetleń.

A dziękuje mega miło, wiesz co, przy klipach pracuje bardzo dużo osób i jest wiele czynników na to wpływających, jednak zawsze staram się trzymać nad tym pieczę i dopilnować by było tak, jak sobie wymarzyłem.

W takim razie twój label musi mocno w ciebie wierzyć, jeśli tak mocno inwestują, chociażby w same klipy. Wątpię, że byle komu daliby takie możliwości rozwoju.

Nie będę sztucznie skromny i zgadzam się z tym. Myślę, że po prostu zapracowałem sobie na to, zarówno muzą, jak i tym, że jestem w porządku gościem wobec nich.

Słusznie, trzeba znać swoją wartość. Jak zaczynałem wczuwać się w twoją muze, to zastanowiłem się, kogo mi przypominasz. Mam swoje 3 typy

O dawaj dawaj.

Dla mnie jesteś połączeniem Igiego, Kuqe i whitea 2115. I tu moje pytanie: skąd ciągniesz inspiracje do nawijki.

Wiesz co, największą inspirację ciągnę z życia mimo wszystko. Rap jest tym gatunkiem, który stawia na autentyczność i szczerość i po prostu mówię o swoich przeżyciach i o tym, co czuje aktualnie. Jeśli chodzi o samo brzmienie to fakt słuchałem dużo Igiego.

Okej okej, rozumiem.

Na maxa podoba mi się jego stylówa, nie starałem się kopiować jego stylu, ani nic z tych rzeczy. Oczywiście przesłuchałem całą jego dyskografię i zawsze się tym jarałem, ale miło, że porównujesz mnie gdzieś wiesz do mocnych zawodników.

No wiesz, tak czuje po prostu… Wiesz co… zaintrygował mnie bardzo jeden z twoich numerów, mianowicie “bawię się po nocach” z Wiktorem z WWA, w akustycznej wersji. Po tym numerze zauważyłem, że lubisz bawić się muzyką, a sam teledysk przypomina mi jeden z klipów Dawida Podsiadło również w akustycznej wersji.

Uwielbiam bawić się muzyką, nie ograniczam się do jednego stylu, wiesz, nawiązując znowu do tańca – raz to była samba, raz czacza i wiesz, ta muzyka była mega różnorodna i starałem się zawsze w muzyce dostrzec coś fajnego, coś, co mnie jara, coś, do czego mogłem bujać głową i chciałem wyciągnąć z każdego gatunku po trochu.

Okej czaje czaje, wracając jeszcze do płytki, gościnnego udziału na twoim krążku udzielił Wiktor z WWA – czy możemy liczyć na jeszcze jakieś gościnki? Oczywiście, jeśli możesz o tym mówić.

Tak tak, jak najbardziej, z gościnne pojawi się mój serdeczny kolega Uki Grajda oraz wspomniany Milu. To byłoby na tyle. Mimo wszystko chciałem postawić na siebie z racji, że jest to debiut.

Jasne jest to zrozumiałe, a powiedz mi, jak już rozmawiamy o innych raperach, polecę po linii najmniejszego oporu – wymień mi trzech artystów, których najczęściej słuchasz, jeśli chodzi o polski rap.

Ooo stary, wiesz co, to się zmienia często i pewnie dobrze o tym wiesz, ale jakbym miał już wymieniać to na pewno Bedoes, wydaje mi się, że gośc ma przerąbane mocną charyzmę, potrafi tak powiedzieć prostą rzecz, że potrafisz stwierdzić: fakt gość ma rację. Drugim, myślę, że Taco Hemingway, którego przesłuchałem oczywiście całą dyskografię. Pewnie fan taco powiedziałby, że o “trójkąt warszawski”, “ o “umowa o dzieło”, natomiast ja z perspektywy czasu powiem, że mi najbardziej się podobała “cafe belga”.

Zgadzam się. Jeden z lepszych krążków w jego wykonaniu.

Naprawdę świetna płyta, a trzecim artystą myślę, że Igi.

Jak wspomniałeś o Taco i „Cafe Belga” to aż przypomniał mi się właśnie jego koncert tuż przed lockdownem, na którym miałem przyjemność być. Myślę, że jeszcze sporo eventów przed tobą, ale czy miałeś okazję zagrać już swój pierwszy koncert?

W ogóle z tym też śmieszna historia, bo pierwszy koncert zorganizowaliśmy sobie sami. Ja nie byłem jeszcze wtedy w Hypsterią i wpadliśmy na pomysł z ziomalami, którzy robili muze: Ej zorganizujmy swój festiwal. Wynajęliśmy klubik i zagraliśmy swoje podziemne numery. Co śmieszne – wyprzedały się wszystkie bilety, nie było to 50 tys, a 200 sztuk, ale i tak byłem w sporym szoku. Potem już z Hypsterią graliśmy koncerty w Warszawie i chociażby w Poznaniu więc mniejsze czy większe doświadczenie jest.

W kontekście koncertów i interakcji z widownią myślę, że twój kierunek studiów, czyli dziennikarstwo pomoże Ci przykładowo złapać jakieś lepsze flow z fanami, czy nawet zmniejszyć tremę przed takim wydarzeniem.

To prawda, to prawda, chcąc nie chcąc ten kierunek wymaga od ciebie bardzo często wyjścia ze swojej strefy komfortu, nagrać coś przed kamerą czy coś. Zaczynasz radzić sobie stresujących sytuacjach.

Trzeba przełamać tę barierę i tyle. Też widzę, że może po części przez studia jesteś bardzo wygadany.

Tak zgadzam się jak najbardziej, ja wręcz czasami nie wiem kiedy mam się zamknąć, ale generalnie na co dzień jestem dość cichy. Po prostu jak jest okazja, żeby pogadać o czymś ciekawym to nawijam ile wlezie.

Coś w tym jest… Dobra stary będziemy powoli kończyć. Chciałbym Ci bardzo podziękować, że poświęciłeś mi swoje popołudnie, bardzo miło się gadało – miejmy nadzieję, że nie ostatni.

I vis-a-vis, trzymaj się i dzięki wielkie.

Dzięki, siemano.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

 fot. ig. @paulapatocka

KOBESTONE (Jakub Szydłowski) – rocznik 99` „Latino boy”, który zamienił taniec na muzykę.
Dołączył do Hypsteria Records mając już w dorobku kilka singli w kolaboracji z wrocławskimi
raperami, z którymi założył projekt SNH Club. Po pierwszych kawałkach na HYPSTERIA 001
przyszedł czas na wydanie jego pierwszej płyty. Niepowtarzalny styl z wykorzystaniem swojego
głosu jako instrumentu, wprowadzenie do trapu inspiracji kulturą wschodu czynią z
KOBESTONE w branży muzycznej artystę niepowtarzalnego.
” – HYPSTERIARECORDS

Zapraszam na bardzo ciekawą rozmowę:

Paweł: Witam serdecznie.

KOBESTONE: Cześć, Cześć.

Pytanie w żadnym razie nie uszczypliwe, chodzi o zwykłą ciekawość -miałeś już jakąkolwiek styczność z wywiadami?

Wiesz co… kilka wywiadów muzycznych już przeżyłem, plus tańczyłem taniec towarzyski na dosyć wysokim poziomie, więc siłą rzeczy tam się tego więcej pojawiało. Dodatkowo studiuje dziennikarstwo, więc na pewno nie będzie tak źle.

To siedzimy w tym samym bagnie, bo również mam przyjemność studiowania dziennikarstwa. A na jakiej uczelni studiujesz, jeśli mogę wiedzieć?

Wiesz co, ja zdecydowałem się na uczelnie prywatną, dzięki temu mam troszkę większy luz, przez co mogę skupić się również na karierze.

Mądre posunięcie. Dobra przejdźmy do muzy. Doszły mnie słuchy, że 16 kwietnia, wyszedł preorder twojej pierwszej solowej płyty. Bardzo mnie ciekawi co dla nas przygotowałeś…

Jest to mój pierwszy legalny debiutancki album, wcześniej oczywiście też tworzyłem muzykę, jednak aktualnie dzięki pomocy wytwórni mogę wypuścić mój pierwszy krążek “KOBESTONE”. Nazwałem album swoją ksywką dlatego, że chciałem, żeby było to zawarte w formie trochę takiego pamiętnika, trochę bagażu doświadczeń i… tak 16 kwietnia preorder, 7 maja kawałek z Milem znanym ze świata freestylu, z którym swoją drogą się przyjaźnie i mieszkam. A sam album opowiada trochę o… właśnie w trakcie jednego z wywiadów dostałem pytanie: “czy nawijanie o miłości nie jest szczeniackie?”. Tematyka albumu porusza właśnie temat nieszczęśliwej miłości, troszkę bólu troszkę zranienia, jak sobie z tym radziłem itd. i właśnie wtedy odpowiedziałem, że nie bo to jest po prostu moje. Wtedy się po prostu tak czułem, więc robiłem takie rzeczy i dzięki temu właśnie powstała ta płytka, która będzie dostępna na hypsterią, w empikach, więc to też jest dla nieco takie woow, że będę mógł iść do empiku i zobaczyć sobie mój własny album. Przełożę go na półkę z bestsellerami na numer 1. Z reguły jestem szczęśliwy, wychodzi płyta “Kobestone”, która po prostu opowiada o mnie.

Zabieg trochę jak “Janusz Walczuk” Janusz Walczuk. Z tym że nawijaniem o miłości jest szczeniackie to kurw… od zawsze nawijano o miłości, w taki czy inny sposób miało swoje miejsce w rapie i w tej kwestii się nic nie zmieniło.

Sam zawód “rapera” kojarzy mi się poniekąd z romantyzmem, ponieważ to w pewien sposób wychodzimy ze swojej strefy intymności i dzielimy się swoimi przemyśleniami z ludźmi. Często nie jest to nic skomplikowanego, jak np. ból po stracie.

Nie powiem, zachęciłeś mnie do przesłuchania twojej płytki, ale faktycznie na twoich singlach dużo jest nawijki o miłości, o stracie itd. Nie będę oszukiwał – nie znałem cię, miałem zrobić z tobą wywiad i tyle. Jednak naprawdę zaciekawiła mnie twoja muza. Masz potencjał stary.

A dziękuje bardzo.

Zauważyłem, że twoje numery na krążek powstały w okresie 2019 – 2021. Co spowodowało, że zajęło aż tyle czasu?

Wiesz co… podpisałem kontrakt z hypsterią i wiesz, to było nagłe przejście z najtańszego mikrofonu i parapetu do studia. Był to po prostu skok na głęboką wodę. Współpracowałem wtedy z Wiktorem z WWA i on właśnie naprowadzał mnie na pewne tropy i sporo mi pomógł. Po prostu uczyłem się pracy w studiu, bo to nie jest jak nagrywanie w domu, w domu jesteś w swojej strefie komfortu, w studio patrzą na to ludzie i nagle musisz wyjść ze swojej strefy komfortu, radzić sobie z tym wszystkim. Spokojnymi kroczkami robiłem numer po numerze, numer po numerze, aż po prostu stworzyłem naście utworów, więc ustaliliśmy dobra robimy debiut, legal i lecimy

Fajne podejście, że nie wypuściłeś byle czego, tylko chciałeś żeby faktycznie ten debiut był dopracowany do perfekcji. Bardzo często jest tak, że dany krążek mógłby być o wiele lepszy, jeśli dostałby po prostu więcej czasu.

Jestem zadowolony, że tak się to potoczyło i dostałem tyle czasu na realizację tego krążka. Już teraz widzę, że to nie wszystko, co miałem do zaoferowania i widzę u siebie jeszcze większy potencjał niż wcześniej.

Wspomniałeś o swojej wytwórni „hypsteriarecords”, tam faktycznie jest sporo twojej muzy, ale miałem nie lada problem ze znalezieniem twoich wcześniejszych tracków, nie na kanale wytwórni.

Wiesz co, moje wcześniejsze tracki znajdują się na moim prywatnym kanale, gdzie uzbierałem sobie z 800 subów i wtedy nagrywałem pod ksywką Kobe, a nie KOBESTONE. Była tam seria numerów KOBE X MILU, ale nie dziwię się, że nie mogłeś znaleźć, ponieważ tu jedna ksywka tu druga, tu bez ksywki itd. Ja wiesz, na przykład miałem sytuacje, że wstawałem sobie o 3 w nocy, nagrywałem numer i cyk puszczałem.

Śmiechem- żartem z takich akcji często wychodzą najlepsze numery. Jeszcze à propos twojej ksywki jak szukałem ciebie, to wpisując twoją ksywę wyskakiwały mi kompilacje najlepszych wsadów Kobyego Bryanta.

Sam miałem taką sytuacje, więc rozumiem, dlatego między innymi postanowiłem zmienić ksywę z KOBE na KOBESTONE i też nawiązuje do naszego kolektywu “STONEHENGE”, gdzie działałem ja Milu i jeszcze jeden kumpel. No i oczywiście nawiązanie do miasta, z którego pochodzę, czyli Kamiennej Góry oraz do tego, że czasami lubię sobie zapalić.

Okej, jeśli już mówisz, że kiedyś tworzyłeś muze ze swoją ekipą, to tak naprawdę, od czego to się wszystko zaczęło? – cała przygoda z rapem.

To znaczy, z muzą miałem kontakt od małego ponieważ jak już mówiłem tańczyłem taniec towarzyski, który ma z nią bardzo dużo wspólnego, więc ten przeskok był bardzo naturalny i przy okazji poznałem osoby, które już jakiś czas tworzyły muzykę. Po nieszczęśliwej kontuzji z dnia na dzień, mając dwa mistrzostwa polski na koncie, postanowiłem, że zaczynam robić muzykę i to było 2016 rok. Jestem totalnym samoukiem, a w hypsterii jestem od 2019 i pracuje z naprawdę zajebistymi ludźmi.

No właśnie zauważyłem to po samych klipach, które są naprawdę dobrze dopracowane i nie powstydziłby się ich nie jeden raper z mainstreamu. Byłem nawet w pewien sposób w szoku, bo na razie wcale nie robisz dużych wyświetleń.

A dziękuje mega miło, wiesz co, przy klipach pracuje bardzo dużo osób i jest wiele czynników na to wpływających, jednak zawsze staram się trzymać nad tym pieczę i dopilnować by było tak, jak sobie wymarzyłem.

W takim razie twój label musi mocno w ciebie wierzyć, jeśli tak mocno inwestują, chociażby w same klipy. Wątpię, że byle komu daliby takie możliwości rozwoju.

Nie będę sztucznie skromny i zgadzam się z tym. Myślę, że po prostu zapracowałem sobie na to, zarówno muzą, jak i tym, że jestem w porządku gościem wobec nich.

Słusznie, trzeba znać swoją wartość. Jak zaczynałem wczuwać się w twoją muze, to zastanowiłem się, kogo mi przypominasz. Mam swoje 3 typy

O dawaj dawaj.

Dla mnie jesteś połączeniem Igiego, Kuqe i whitea 2115. I tu moje pytanie: skąd ciągniesz inspiracje do nawijki.

Wiesz co, największą inspirację ciągnę z życia mimo wszystko. Rap jest tym gatunkiem, który stawia na autentyczność i szczerość i po prostu mówię o swoich przeżyciach i o tym, co czuje aktualnie. Jeśli chodzi o samo brzmienie to fakt słuchałem dużo Igiego.

Okej okej, rozumiem.

Na maxa podoba mi się jego stylówa, nie starałem się kopiować jego stylu, ani nic z tych rzeczy. Oczywiście przesłuchałem całą jego dyskografię i zawsze się tym jarałem, ale miło, że porównujesz mnie gdzieś wiesz do mocnych zawodników.

No wiesz, tak czuje po prostu… Wiesz co… zaintrygował mnie bardzo jeden z twoich numerów, mianowicie “bawię się po nocach” z Wiktorem z WWA, w akustycznej wersji. Po tym numerze zauważyłem, że lubisz bawić się muzyką, a sam teledysk przypomina mi jeden z klipów Dawida Podsiadło również w akustycznej wersji.

Uwielbiam bawić się muzyką, nie ograniczam się do jednego stylu, wiesz, nawiązując znowu do tańca – raz to była samba, raz czacza i wiesz, ta muzyka była mega różnorodna i starałem się zawsze w muzyce dostrzec coś fajnego, coś, co mnie jara, coś, do czego mogłem bujać głową i chciałem wyciągnąć z każdego gatunku po trochu.

Okej czaje czaje, wracając jeszcze do płytki, gościnnego udziału na twoim krążku udzielił Wiktor z WWA – czy możemy liczyć na jeszcze jakieś gościnki? Oczywiście, jeśli możesz o tym mówić.

Tak tak, jak najbardziej, z gościnne pojawi się mój serdeczny kolega Uki Grajda oraz wspomniany Milu. To byłoby na tyle. Mimo wszystko chciałem postawić na siebie z racji, że jest to debiut.

Jasne jest to zrozumiałe, a powiedz mi, jak już rozmawiamy o innych raperach, polecę po linii najmniejszego oporu – wymień mi trzech artystów, których najczęściej słuchasz, jeśli chodzi o polski rap.

Ooo stary, wiesz co, to się zmienia często i pewnie dobrze o tym wiesz, ale jakbym miał już wymieniać to na pewno Bedoes, wydaje mi się, że gośc ma przerąbane mocną charyzmę, potrafi tak powiedzieć prostą rzecz, że potrafisz stwierdzić: fakt gość ma rację. Drugim, myślę, że Taco Hemingway, którego przesłuchałem oczywiście całą dyskografię. Pewnie fan taco powiedziałby, że o “trójkąt warszawski”, “ o “umowa o dzieło”, natomiast ja z perspektywy czasu powiem, że mi najbardziej się podobała “cafe belga”.

Zgadzam się. Jeden z lepszych krążków w jego wykonaniu.

Naprawdę świetna płyta, a trzecim artystą myślę, że Igi.

Jak wspomniałeś o Taco i „Cafe Belga” to aż przypomniał mi się właśnie jego koncert tuż przed lockdownem, na którym miałem przyjemność być. Myślę, że jeszcze sporo eventów przed tobą, ale czy miałeś okazję zagrać już swój pierwszy koncert?

W ogóle z tym też śmieszna historia, bo pierwszy koncert zorganizowaliśmy sobie sami. Ja nie byłem jeszcze wtedy w Hypsterią i wpadliśmy na pomysł z ziomalami, którzy robili muze: Ej zorganizujmy swój festiwal. Wynajęliśmy klubik i zagraliśmy swoje podziemne numery. Co śmieszne – wyprzedały się wszystkie bilety, nie było to 50 tys, a 200 sztuk, ale i tak byłem w sporym szoku. Potem już z Hypsterią graliśmy koncerty w Warszawie i chociażby w Poznaniu więc mniejsze czy większe doświadczenie jest.

W kontekście koncertów i interakcji z widownią myślę, że twój kierunek studiów, czyli dziennikarstwo pomoże Ci przykładowo złapać jakieś lepsze flow z fanami, czy nawet zmniejszyć tremę przed takim wydarzeniem.

To prawda, to prawda, chcąc nie chcąc ten kierunek wymaga od ciebie bardzo często wyjścia ze swojej strefy komfortu, nagrać coś przed kamerą czy coś. Zaczynasz radzić sobie stresujących sytuacjach.

Trzeba przełamać tę barierę i tyle. Też widzę, że może po części przez studia jesteś bardzo wygadany.

Tak zgadzam się jak najbardziej, ja wręcz czasami nie wiem kiedy mam się zamknąć, ale generalnie na co dzień jestem dość cichy. Po prostu jak jest okazja, żeby pogadać o czymś ciekawym to nawijam ile wlezie.

Coś w tym jest… Dobra stary będziemy powoli kończyć. Chciałbym Ci bardzo podziękować, że poświęciłeś mi swoje popołudnie, bardzo miło się gadało – miejmy nadzieję, że nie ostatni.

I vis-a-vis, trzymaj się i dzięki wielkie.

Dzięki, siemano.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię