SENTINO MA BEEF Z WYBORCZĄ?

Freak Fight

fot. kadr z klipu

Jarek Szubrycht, publicysta i dziennikarz Wyborczej.pl podjął się niezwykle zadziornego tematu wśród słuchaczy polskiego rapu, a dokładniej twórczości Sentino. Nie spodziewałem się, że ogólnopolska gazeta zainteresuje się „przemytnikiem narkotyków, bossem i cynglem mafii”, przynajmniej w taki sposób postrzega Sentino publicysta Wyborczej.

O co dokładniej chodzi?

Internetowy portal Gazety Wyborczej 27 lipca opublikował artykuł w sekcji „kultura”, napisany przez publicystę Jarka Szubrychta, dotyczący tematyki Sentino, a dokładniej jego twórczości. Daleko w tym artykule szukać obiektywnego spojrzenia na polsko-chilijskiego rapera, a bardziej subiektywnego spojrzenia jednego z ludzi starszego pokolenia.

„Poznałem Sentino – jak większość rodaków – pięć lat temu za sprawą piosenki i teledysku „Tatuażyk”.[…] Panie wyginają się ponętnie, udając, że nigdy w życiu lepiej się nie bawiły, a pan trochę rapuje, trochę podśpiewuje: „Twoja koleżanka lubi Abu Dhabi/ A ja lubię, kiedy mówi do mnie Tatuażyk”, zabawnie przeciągając ostatnią sylabę: „żyyyk”, „żyyyk”.” – piszę publicysta na temat numeru „Tatuażyk”.

„Nic z tego nie rozumiałem, ale uśmiałem się jak norka, oglądając ten klip pięć, może dziesięć razy z rzędu. Potem o Sentino zapomniałem i myślałem, że już nigdy sobie nie przypomnę.” – dodaję Pan Szubrycht.

Dziennikarz między wierszami przyrównuje działalność Sentino do twórczości artystycznej Pei, Slums Attack i Kękę. Ci ostatni przemawiają do niego bardziej, ponieważ są to ułożeni, statyczni faceci w średnim wieku z bagażem doświadczeń i karierą ojcowską.

„Gdybym miał wskazać tegoroczne hiphopowe płyty, które najbardziej do mnie przemawiają, wymieniłbym przede wszystkim „Ricardo” Pei i Slums Attack oraz „Siarę” Kękę. Rapują tam do mnie faceci w średnim wieku, po przejściach, ale już ustatkowani, ojcowie dzieciom, odpowiedzialni i stateczni. Poglądy mają wyraziste i gotowi są ich bronić, do tego gęby niewyparzone, ale już pięści nie takie szybkie jak kiedyś. W dodatku margines tolerancji na ludzi o innych poglądach coraz większy, bo większy bagaż życiowej mądrości, która nie występuje u narwańców o ograniczonych horyzontach. Krótko mówiąc, wiem o czym to, dlaczego i jakie niesie przesłanie. Rozumiem, szanuję, z tym i owym wręcz się utożsamiam.” – piszę publicysta.

Pochwał do twórczości rapera próżno szukać w tym artykule, jednak zdarzają się słowa zaciekawienia, niezdrowej fascynacji i zderzeń z przeszłością Sebastiana. Występują zarzuty o słabą znajomość języka polskiego i podatność na jego niezdrową modyfikację, która według dziennikarza tylko kłuje w uszy. Ciągłość gangsterskiego życia i wyciskanie tych tematów do ostatnich kropli w połączeniu z bawieniem się językiem sprawia, że choć Sentino daleko to bycia rapowym ideałem to cały czas budzi fascynację i zainteresowanie swoją osobą.

„Gdybym jednak miał powiedzieć, kto w polskim rapie mnie dziś szczególnie fascynuje, bez wahania wskazałbym Sentino. Choć nie umiem precyzyjnie nazwać emocji, które budzi we mnie jego twórczość. Na pewno nie jest to podziw, ale i nie pogarda. Niezdrowa fascynacja? To skomplikowane.” – oznajmia dziennikarz.

„Łatwiej jednak powiedzieć, niż zrobić. Tym bardziej że jego polski był daleki od idealnego, a w rapie trzeba się nagadać. Do tego Sentino lubi kłopoty, pakował się więc w żenujące awantury z innymi raperami (m.in. Quebonafide i Paluchem), publicznie prał brudy z wydawcą. Nie zmienia to faktu, że budzi ciekawość. Innymi wpływami nasiąkał, po innych ulicach wałęsał się jako dzieciak, w innym środowisku budował swoją rapową tożsamość. Daje mu to w Polsce pewną przewagę nad kolegami po fachu – nawet jeśli nie jest lepszy, skupia na sobie uwagę, bo jest inny. A wyróżniać się to połowa sukcesu.” – przeczytamy z dalszej części artykułu.

„Sentino nie jest oryginalny dlatego, że odrzuca rapowe schematy, ale raczej dlatego, że wyżyma je do ostatniej kropelki. Nie sugeruje między wierszami swoich związków z półświatkiem, nie rzuca mętnych aluzji, że zna ludzi, co znają ludzi. On mówi wprost: „Zawsze chciałem być gangsta”.” – opiniuje publicysta Wyborczej.

Jak na to wszystko reaguje Sentino?

Sentino zdaję się szukać w tym wszystkim zaczepki wobec swojej osoby i odpowiada kłującymi słowami wobec całej redakcji Wyborczej. Zdaję się, że jest to specjalna zagrywka rapera, aby wytworzyć pseudo konflikt tylko po to, aby cały czas było o nim głośno. Niedawno opublikował story na swoim instagramie, w którym bez ogródek mówi co o tym sądzi.

Cały artykuł Pana Jarka Szubrychta przeczytacie tutaj.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

fot. kadr z klipu

Jarek Szubrycht, publicysta i dziennikarz Wyborczej.pl podjął się niezwykle zadziornego tematu wśród słuchaczy polskiego rapu, a dokładniej twórczości Sentino. Nie spodziewałem się, że ogólnopolska gazeta zainteresuje się „przemytnikiem narkotyków, bossem i cynglem mafii”, przynajmniej w taki sposób postrzega Sentino publicysta Wyborczej.

O co dokładniej chodzi?

Internetowy portal Gazety Wyborczej 27 lipca opublikował artykuł w sekcji „kultura”, napisany przez publicystę Jarka Szubrychta, dotyczący tematyki Sentino, a dokładniej jego twórczości. Daleko w tym artykule szukać obiektywnego spojrzenia na polsko-chilijskiego rapera, a bardziej subiektywnego spojrzenia jednego z ludzi starszego pokolenia.

„Poznałem Sentino – jak większość rodaków – pięć lat temu za sprawą piosenki i teledysku „Tatuażyk”.[…] Panie wyginają się ponętnie, udając, że nigdy w życiu lepiej się nie bawiły, a pan trochę rapuje, trochę podśpiewuje: „Twoja koleżanka lubi Abu Dhabi/ A ja lubię, kiedy mówi do mnie Tatuażyk”, zabawnie przeciągając ostatnią sylabę: „żyyyk”, „żyyyk”.” – piszę publicysta na temat numeru „Tatuażyk”.

„Nic z tego nie rozumiałem, ale uśmiałem się jak norka, oglądając ten klip pięć, może dziesięć razy z rzędu. Potem o Sentino zapomniałem i myślałem, że już nigdy sobie nie przypomnę.” – dodaję Pan Szubrycht.

Dziennikarz między wierszami przyrównuje działalność Sentino do twórczości artystycznej Pei, Slums Attack i Kękę. Ci ostatni przemawiają do niego bardziej, ponieważ są to ułożeni, statyczni faceci w średnim wieku z bagażem doświadczeń i karierą ojcowską.

„Gdybym miał wskazać tegoroczne hiphopowe płyty, które najbardziej do mnie przemawiają, wymieniłbym przede wszystkim „Ricardo” Pei i Slums Attack oraz „Siarę” Kękę. Rapują tam do mnie faceci w średnim wieku, po przejściach, ale już ustatkowani, ojcowie dzieciom, odpowiedzialni i stateczni. Poglądy mają wyraziste i gotowi są ich bronić, do tego gęby niewyparzone, ale już pięści nie takie szybkie jak kiedyś. W dodatku margines tolerancji na ludzi o innych poglądach coraz większy, bo większy bagaż życiowej mądrości, która nie występuje u narwańców o ograniczonych horyzontach. Krótko mówiąc, wiem o czym to, dlaczego i jakie niesie przesłanie. Rozumiem, szanuję, z tym i owym wręcz się utożsamiam.” – piszę publicysta.

Pochwał do twórczości rapera próżno szukać w tym artykule, jednak zdarzają się słowa zaciekawienia, niezdrowej fascynacji i zderzeń z przeszłością Sebastiana. Występują zarzuty o słabą znajomość języka polskiego i podatność na jego niezdrową modyfikację, która według dziennikarza tylko kłuje w uszy. Ciągłość gangsterskiego życia i wyciskanie tych tematów do ostatnich kropli w połączeniu z bawieniem się językiem sprawia, że choć Sentino daleko to bycia rapowym ideałem to cały czas budzi fascynację i zainteresowanie swoją osobą.

„Gdybym jednak miał powiedzieć, kto w polskim rapie mnie dziś szczególnie fascynuje, bez wahania wskazałbym Sentino. Choć nie umiem precyzyjnie nazwać emocji, które budzi we mnie jego twórczość. Na pewno nie jest to podziw, ale i nie pogarda. Niezdrowa fascynacja? To skomplikowane.” – oznajmia dziennikarz.

„Łatwiej jednak powiedzieć, niż zrobić. Tym bardziej że jego polski był daleki od idealnego, a w rapie trzeba się nagadać. Do tego Sentino lubi kłopoty, pakował się więc w żenujące awantury z innymi raperami (m.in. Quebonafide i Paluchem), publicznie prał brudy z wydawcą. Nie zmienia to faktu, że budzi ciekawość. Innymi wpływami nasiąkał, po innych ulicach wałęsał się jako dzieciak, w innym środowisku budował swoją rapową tożsamość. Daje mu to w Polsce pewną przewagę nad kolegami po fachu – nawet jeśli nie jest lepszy, skupia na sobie uwagę, bo jest inny. A wyróżniać się to połowa sukcesu.” – przeczytamy z dalszej części artykułu.

„Sentino nie jest oryginalny dlatego, że odrzuca rapowe schematy, ale raczej dlatego, że wyżyma je do ostatniej kropelki. Nie sugeruje między wierszami swoich związków z półświatkiem, nie rzuca mętnych aluzji, że zna ludzi, co znają ludzi. On mówi wprost: „Zawsze chciałem być gangsta”.” – opiniuje publicysta Wyborczej.

Jak na to wszystko reaguje Sentino?

Sentino zdaję się szukać w tym wszystkim zaczepki wobec swojej osoby i odpowiada kłującymi słowami wobec całej redakcji Wyborczej. Zdaję się, że jest to specjalna zagrywka rapera, aby wytworzyć pseudo konflikt tylko po to, aby cały czas było o nim głośno. Niedawno opublikował story na swoim instagramie, w którym bez ogródek mówi co o tym sądzi.

Cały artykuł Pana Jarka Szubrychta przeczytacie tutaj.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię