Rap Powyżej Klasycznych Schematów [#49]: Myka 9

Freak Fight

Witam. Spotykamy się dziś przedostatni raz w tej serii. Moja misja polegająca na napisaniu generalnego wprowadzenia do amerykańskiego podziemia jest już praktycznie zakończona. Jeszcze wam tylko za tydzień powiem kilka słów o niesamowitym zespole, jedynym w swoim rodzaju.

Michael Lafayette Troy urodził się w 1969 w LA. Podobnie jak bohater poprzedniego tekstu – był członkiem Freestyle Fellowship, więc ten fragment kariery ominiemy co by się nie powtarzać. Przez wiele lat był znany jako Mikah Nine. Pierwszy człon na ten obecny zmienił w 2003, a ten drugi zmienił na liczbę w 2008 roku. Poza FF i grupą o której po pierwszym linku – współtworzy on trio Magic Heart Genies z typem znanym jako JtheSarge, oraz specem od skreczu i cutu pod pseudonimem DJ Drez. Wydali oni w ramach tej formacji do tej pory trzy albumy: Heartifact (2008), Cardiac Arrest ‎(2009) oraz Pulmonary Artistry (2017). Jedną rzecz sobie od razu ustalmy (spór nie jest fundamentalny),  Michael jest raperem którego flow bardziej przypomina mówienie niż faktyczne rapowanie. I to czuć momentami bardzo. Jeden z moich ulubionych numerów jego autorstwa (link trzeci) jest właśnie wśród tych ulubionych, bo tam słychać flow którym właściwie nigdy nie operuje. Na początku był to dla mnie problem zupełnie nie do przejścia i koncept słuchania jednym ciągiem całego LP przyprawiał mnie o ból głowy. Kilkukrotnie wspominałem na łamach poprzednich tekstów o „dorastaniu do czyjejś twórczości” i z Myką 9 miałem identycznie. Gdyby nie Działa Zabrane Kidda i oba projekty Estragona z Palmer Eldritch? Możliwe że nigdy bym nie przekroczył tego konkretnego Rubikonu jakim jest pół-spoken-word ale taki nie do końca. Jak zacząłem sam nagrywać swoje rzeczy, to się okazało że domyślnie właśnie coś takiego mi wychodzi zamiast zwykłego rapu. Taka ciekawostka. Wracając na ziemię, bo się dałem ponieść strumieniowi świadomości: Troy zadebiutował solowo dopiero w 1999 gdy miał już 30 lat. Jak na tyle lat działania, to nie posiada wyjątkowo bogatej dyskografii. Prędzej można zaobserwować jego przykładanie uwagi do każdego najmniejszego detalu. Jako PS do tego mówionego flow, to czasami przeplata je śpiewaniem. Różnie to wychodzi moim zdaniem.

W zeszłym tygodniu wspomniałem o celowo przemilczanej grupie – i to jest ten moment jej wprowadzenia. Haiku d’Etat w składzie Aceyalone, Myka 9 oraz Abstract Rude wydało tylko dwa albumy. Self-titled z 1999 i Coup de Theatre z 2004, ten pierwszy własnym sumptem, a drugi w nowojorskim Decon (na jego potrzeby do ekipy dołączył producent i perkusista Adrian Burley). Nazwę grupy wynikającą z połączenia dwóch słów można interpretować jako „poetic takeover”, czas pokazał jednak że przejęcie sceny poezją jest zadaniem niemożliwym do wykonania.

Jeszcze w temacie flow – sam zainteresowany mówi że jego konceptem jest rymowanie do jazzowej metryki którą grali na trąbkach oraz saxach Miles, Coltrane, etc. Część raperów i producentów którzy byli już aktywni na przełomie ’80 i ’90 uważa utwór 7th Seal z debiutu FF (a w szczególności zwrotkę Michaela) za tak zwane step-up the game, gdzie wszyscy wokół uświadomili sobie – „dobra, czas popracować nad techniką i stylem, ten gość nas zjadł na przystawkę”. Niestety stał się wtedy trochę zakładnikiem swojego wkładu (podobnie jak pozostali z tego crew), ponieważ reszta sceny bardzo mocno pracowała aby Freestyle Fellowship dogonić i finalnie zacząć nagrywać lepsze jakościowo rzeczy niż oni, podczas gdy sami bohaterowie przeskoku o poziom wyżej – nie poszli jakościowo (poza liryką) praktycznie wcale do przodu, albo zrobili to tak późno gdy już nikt ich nie śledził. Przechodząc do klasycznych statystyk które tu uprawiam za każdym razem: solowo do momentu jakichś zmian które zaszły, gdzie nagle zaczął wydawać tonę albumów (czyli odcinając to zostają lata 1999-2018) wydał 11 płyt, z czego część we współpracy z jednym producentem na całą płytę. Najczęściej był to Factor Chandelier z Kanady, ale zdarzają się np. projekty z Freematikiem, Jade’ą River czy wkraczając już na ten armagedon projektów z 2019-2021 z AbnormaL Injustice, zespołem Slippers o którym wspominałem ostatnio, Adriatic czy Profound. W ciągu ostatnich 3 lat wydał 6 rzeczy. Trochę styl Knapa.

Łącznie do tej pory dołożył do tego 8 EP, jeden mixtape i jeden album w duecie z Abstract Rude’m jako AyeM Ray-Dio. Posiada on swoją własną zarejestrowaną wytwórnię tylko na swoje rzeczy o nazwie M9 Ent. (myślę że gdyby Melanin 9 tam zaczął wydawać, to by się nikt nie obraził, hihi) a z takich innych miejsc wartych uwagi to właściwie tylko Fake Four Inc., lecz z kronikarskiego obowiązku: Twentyfour:Seven Records, Mean Street, Kaihou Records, SoundVise, Keep The Feel Ent.,                 Automatic Records & Tapes oraz Known Shadows.

To właściwie wszystko co miałem do powiedzenia na temat tego jegomościa. Najbardziej do zapoznania się z jego twórczością polecam albumy które tu podlinkowałem, czyli chronologicznie It’s All Love, 1969 oraz Famous Future Time Travel. Obecnie moim zdaniem już wpada mu lekki syndrom dziada i dopóki się nie ma mindsetu 40/50-latka który całe życie spędził z rapem, to odbiór jest ciężki. Szczerze? Chciałbym zobaczyć jego współpracę z Mike Ladd’em. Myślę że byłoby to konkretne na wielu płaszczyznach.

Podsumowanie: Myka 9 dołożył kilka potężnych cegieł pod rozwój rapu na przełomie ’80 i ’90, oraz przy okazji położył fundament pod jazz-hop będąc pierwszym raperem w historii który grał z całym livebandem i nawijał w ich rytmice. Dopiero rok/dwa lata później pojawili się The Roots i Digable Planets ze swoimi debiutami. Prezentuje styl rapowania który dla osoby początkującej może być absolutnie nie do przetrawienia. Przy słuchaniu tych projektów należy się wyzbyć z głowy pewnych granic naturalnie utartych przez brzmienie dzisiejszego trueschoolu. W tym przypadku mamy pełnoprawny teleport w czasy gdy to co znamy jako oldschool – było super nowoczesne. Żałuję tylko, że nigdy się nie spotkali z Divine Stylerem. Gdyby znaleźli wtedy wspólny język zawieszony gdzieś pomiędzy Innercity Griots a Spiral Walls Containing Autumns of Light, to otrzymalibyśmy w 1992/93 to co się zaczęło pojawiać przy okazji Def Jux dopiero w 99/00. No cóż, szkoda. Polecam sprawdzić tego wariata, przede wszystkim tym którzy siedzą trochę głębiej w scenie o której wam tu spamuję co tydzień.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Witam. Spotykamy się dziś przedostatni raz w tej serii. Moja misja polegająca na napisaniu generalnego wprowadzenia do amerykańskiego podziemia jest już praktycznie zakończona. Jeszcze wam tylko za tydzień powiem kilka słów o niesamowitym zespole, jedynym w swoim rodzaju.

Michael Lafayette Troy urodził się w 1969 w LA. Podobnie jak bohater poprzedniego tekstu – był członkiem Freestyle Fellowship, więc ten fragment kariery ominiemy co by się nie powtarzać. Przez wiele lat był znany jako Mikah Nine. Pierwszy człon na ten obecny zmienił w 2003, a ten drugi zmienił na liczbę w 2008 roku. Poza FF i grupą o której po pierwszym linku – współtworzy on trio Magic Heart Genies z typem znanym jako JtheSarge, oraz specem od skreczu i cutu pod pseudonimem DJ Drez. Wydali oni w ramach tej formacji do tej pory trzy albumy: Heartifact (2008), Cardiac Arrest ‎(2009) oraz Pulmonary Artistry (2017). Jedną rzecz sobie od razu ustalmy (spór nie jest fundamentalny),  Michael jest raperem którego flow bardziej przypomina mówienie niż faktyczne rapowanie. I to czuć momentami bardzo. Jeden z moich ulubionych numerów jego autorstwa (link trzeci) jest właśnie wśród tych ulubionych, bo tam słychać flow którym właściwie nigdy nie operuje. Na początku był to dla mnie problem zupełnie nie do przejścia i koncept słuchania jednym ciągiem całego LP przyprawiał mnie o ból głowy. Kilkukrotnie wspominałem na łamach poprzednich tekstów o „dorastaniu do czyjejś twórczości” i z Myką 9 miałem identycznie. Gdyby nie Działa Zabrane Kidda i oba projekty Estragona z Palmer Eldritch? Możliwe że nigdy bym nie przekroczył tego konkretnego Rubikonu jakim jest pół-spoken-word ale taki nie do końca. Jak zacząłem sam nagrywać swoje rzeczy, to się okazało że domyślnie właśnie coś takiego mi wychodzi zamiast zwykłego rapu. Taka ciekawostka. Wracając na ziemię, bo się dałem ponieść strumieniowi świadomości: Troy zadebiutował solowo dopiero w 1999 gdy miał już 30 lat. Jak na tyle lat działania, to nie posiada wyjątkowo bogatej dyskografii. Prędzej można zaobserwować jego przykładanie uwagi do każdego najmniejszego detalu. Jako PS do tego mówionego flow, to czasami przeplata je śpiewaniem. Różnie to wychodzi moim zdaniem.

W zeszłym tygodniu wspomniałem o celowo przemilczanej grupie – i to jest ten moment jej wprowadzenia. Haiku d’Etat w składzie Aceyalone, Myka 9 oraz Abstract Rude wydało tylko dwa albumy. Self-titled z 1999 i Coup de Theatre z 2004, ten pierwszy własnym sumptem, a drugi w nowojorskim Decon (na jego potrzeby do ekipy dołączył producent i perkusista Adrian Burley). Nazwę grupy wynikającą z połączenia dwóch słów można interpretować jako „poetic takeover”, czas pokazał jednak że przejęcie sceny poezją jest zadaniem niemożliwym do wykonania.

Jeszcze w temacie flow – sam zainteresowany mówi że jego konceptem jest rymowanie do jazzowej metryki którą grali na trąbkach oraz saxach Miles, Coltrane, etc. Część raperów i producentów którzy byli już aktywni na przełomie ’80 i ’90 uważa utwór 7th Seal z debiutu FF (a w szczególności zwrotkę Michaela) za tak zwane step-up the game, gdzie wszyscy wokół uświadomili sobie – „dobra, czas popracować nad techniką i stylem, ten gość nas zjadł na przystawkę”. Niestety stał się wtedy trochę zakładnikiem swojego wkładu (podobnie jak pozostali z tego crew), ponieważ reszta sceny bardzo mocno pracowała aby Freestyle Fellowship dogonić i finalnie zacząć nagrywać lepsze jakościowo rzeczy niż oni, podczas gdy sami bohaterowie przeskoku o poziom wyżej – nie poszli jakościowo (poza liryką) praktycznie wcale do przodu, albo zrobili to tak późno gdy już nikt ich nie śledził. Przechodząc do klasycznych statystyk które tu uprawiam za każdym razem: solowo do momentu jakichś zmian które zaszły, gdzie nagle zaczął wydawać tonę albumów (czyli odcinając to zostają lata 1999-2018) wydał 11 płyt, z czego część we współpracy z jednym producentem na całą płytę. Najczęściej był to Factor Chandelier z Kanady, ale zdarzają się np. projekty z Freematikiem, Jade’ą River czy wkraczając już na ten armagedon projektów z 2019-2021 z AbnormaL Injustice, zespołem Slippers o którym wspominałem ostatnio, Adriatic czy Profound. W ciągu ostatnich 3 lat wydał 6 rzeczy. Trochę styl Knapa.

Łącznie do tej pory dołożył do tego 8 EP, jeden mixtape i jeden album w duecie z Abstract Rude’m jako AyeM Ray-Dio. Posiada on swoją własną zarejestrowaną wytwórnię tylko na swoje rzeczy o nazwie M9 Ent. (myślę że gdyby Melanin 9 tam zaczął wydawać, to by się nikt nie obraził, hihi) a z takich innych miejsc wartych uwagi to właściwie tylko Fake Four Inc., lecz z kronikarskiego obowiązku: Twentyfour:Seven Records, Mean Street, Kaihou Records, SoundVise, Keep The Feel Ent.,                 Automatic Records & Tapes oraz Known Shadows.

To właściwie wszystko co miałem do powiedzenia na temat tego jegomościa. Najbardziej do zapoznania się z jego twórczością polecam albumy które tu podlinkowałem, czyli chronologicznie It’s All Love, 1969 oraz Famous Future Time Travel. Obecnie moim zdaniem już wpada mu lekki syndrom dziada i dopóki się nie ma mindsetu 40/50-latka który całe życie spędził z rapem, to odbiór jest ciężki. Szczerze? Chciałbym zobaczyć jego współpracę z Mike Ladd’em. Myślę że byłoby to konkretne na wielu płaszczyznach.

Podsumowanie: Myka 9 dołożył kilka potężnych cegieł pod rozwój rapu na przełomie ’80 i ’90, oraz przy okazji położył fundament pod jazz-hop będąc pierwszym raperem w historii który grał z całym livebandem i nawijał w ich rytmice. Dopiero rok/dwa lata później pojawili się The Roots i Digable Planets ze swoimi debiutami. Prezentuje styl rapowania który dla osoby początkującej może być absolutnie nie do przetrawienia. Przy słuchaniu tych projektów należy się wyzbyć z głowy pewnych granic naturalnie utartych przez brzmienie dzisiejszego trueschoolu. W tym przypadku mamy pełnoprawny teleport w czasy gdy to co znamy jako oldschool – było super nowoczesne. Żałuję tylko, że nigdy się nie spotkali z Divine Stylerem. Gdyby znaleźli wtedy wspólny język zawieszony gdzieś pomiędzy Innercity Griots a Spiral Walls Containing Autumns of Light, to otrzymalibyśmy w 1992/93 to co się zaczęło pojawiać przy okazji Def Jux dopiero w 99/00. No cóż, szkoda. Polecam sprawdzić tego wariata, przede wszystkim tym którzy siedzą trochę głębiej w scenie o której wam tu spamuję co tydzień.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię