Rap Powyżej Klasycznych Schematów [#43]: Injury Reserve

Freak Fight

Witam. Znów piszę to na ostatnią chwilę bo Euro 2020 trwa w pełni, podobnie jak playoffy w NBA – a że jestem fanem obu tych sportów to czas się kurczy właściwie do zera.

Injury Reserve to grupa która powstała w 2013 roku w Tempe (Arizona) w składzie dwóch raperów i producent. Tymi dwoma raperami są/byli Stepa J. Groggs i Ritchie With a T, a producentem jest Parker Corey. Wiadomo o nich bardzo mało – pierwsze dwa projekty z 2013 i 2014 są owiane tajemnicą jeśli chodzi o okoliczności ich powstawania czy jakieś ciekawe historie z nimi związane. Trzeba by sięgać do starych wywiadów. Więc: w 2013 nagrali pierwszy niepewny materiał o nazwie Depth Chart do którego praktycznie nikt nie dotarł (nie ma go nawet wpisanego na Discogs)

Z racji że ograniczamy się do 5 linków i mi prawie na styk wyszło 5 płyt gdyby nie ten debiut – tutaj pomijam wydane rok później Cooler Colors które brzmieniem było nadal tak klasyczne/trueschoolowe jak Depth Chart, lecz chłopaki zanotowali progres pod praktycznie każdym kątem i tym samym jest to materiał już bardziej przystępny. W 2015 zmienili nieco tor i zaczęli eksperymentować. Tu nastąpił prawdopodobnie ich największy przeskok w karierze jeśli chodzi o warsztat i wszystko co potem było tylko małymi krokami w przód i bardzo dużymi krokami na boki. Mam nadzieję że wiecie o co chodzi. Oni zdecydowanie skumali o co chodzi i stworzyli w końcu coś, co ruszyło podziemiem i zwróciło na nich kilka jupiterów największych nerdów amerykańskiej szkoły alternatywnej. Projekt nosi nazwę Live From The Dentist Office i był pierwszym ich albumem który doczekał się wydania na CD. Nazwa nie wzięła się znikąd, ponieważ to i kolejna rzecz powstawały w całości w gabinecie dentystycznym po godzinach gdy wszyscy z niego wyszli. Była to własność dziadka Parkera i mieli tam zrobione prowizoryczne studio nagraniowe.

Wtedy jeszcze nie zaczęli mieć lotu na dziwne głośne dźwięki w stylu JPEGMAFIA, to dopiero nadchodziło. Póki co szlifowali wjeżdżanie na agresywnym flow po poprzedniej gładkiej i grzecznej płycie. Wtedy jeszcze zachowywali chronologię i każda kolejna wychodziła rok po roku. Więc teraz jesteśmy na 2016 i pierwszym singlu po którym zaczęło się o nich mówić szerzej niż w podziemiu podziemia. Było to intro do całkiem niezłego Floss.

Warto wspomnieć iż do tej pory każdy kolejny album od tego trio był co raz lepszy względem poprzedniego. Trochę uprzedzę fakty, ale 29.06.2020 zmarł Groggs i wtedy ich działalność uległa zawieszeniu. Od tamtej pory do dziś jedyne co to pojawili się kilka razy na featach, a ich dalsze kroki już jako duet stoją pod ogromnym znakiem zapytania. Zanim się ta tragedia wydarzyła – wydali drugie w swojej historii EP po Cooler Colors, czyli Drive It Like It’s Stolen. Mniej więcej wtedy na nich trafiłem i zacząłem słuchać.

W 2018 ruszyli na pierwszą poważną trasę koncertową i wzięli się za komponowanie pierwszego legalnego LP. Tworzyli je tak długo (szanuję za podejście do tematu na poważnie) że minął okrągły rok i w 2019 wlecieli z bardzo potężnym nagraniem wydanym przez współpracę dwóch labeli: Loma Vista i Concord Music Group. Pierwszy raz doczekali się swojego rapu na winylach oraz kasetach. Album jest swego rodzaju przedstawieniem się przed całą sceną w stylu „to my, takie rzeczy teraz robimy” dlatego postanowili całość nazwać self-titled czyli Injury Reserve – Injury Reserve.

Podsumowanie: Injury Reserve w latach 2013-2019 przeszło przez bardzo dużo rodzajów rapowania, od trueschoolu przez trap aż po eksperymentalne darcie mordy – jednocześnie cały czas się doskonalnąc. Osobiście polecam zapoznawać się z ich dyskografią chronologicznie. Będziecie wtedy słuchaczami tak ogromnego rozwoju, że każdemu raperowi życzę przynajmniej w 50% tego typu drogi. Gdyby nie nagła śmierć Groggsa, prawdopodobnie mieliby na swoim koncie drugie legalne LP jeszcze lepsze mocniejsze niż self-titled. A teraz? Nie wiadomo. Jest taka sama niewiadoma na to, że nagle wjadą z nowym projektem – jak i na całkowite zakończenie działalności. Prezentują/prezentowali oni moim zdaniem bardzo dobry poziom i nawet jak zdarzały się na płytach słabsze momenty wynikające ze wspomnianych poszukiwań, to w całości zawsze się broniło. Polecam.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Witam. Znów piszę to na ostatnią chwilę bo Euro 2020 trwa w pełni, podobnie jak playoffy w NBA – a że jestem fanem obu tych sportów to czas się kurczy właściwie do zera.

Injury Reserve to grupa która powstała w 2013 roku w Tempe (Arizona) w składzie dwóch raperów i producent. Tymi dwoma raperami są/byli Stepa J. Groggs i Ritchie With a T, a producentem jest Parker Corey. Wiadomo o nich bardzo mało – pierwsze dwa projekty z 2013 i 2014 są owiane tajemnicą jeśli chodzi o okoliczności ich powstawania czy jakieś ciekawe historie z nimi związane. Trzeba by sięgać do starych wywiadów. Więc: w 2013 nagrali pierwszy niepewny materiał o nazwie Depth Chart do którego praktycznie nikt nie dotarł (nie ma go nawet wpisanego na Discogs)

Z racji że ograniczamy się do 5 linków i mi prawie na styk wyszło 5 płyt gdyby nie ten debiut – tutaj pomijam wydane rok później Cooler Colors które brzmieniem było nadal tak klasyczne/trueschoolowe jak Depth Chart, lecz chłopaki zanotowali progres pod praktycznie każdym kątem i tym samym jest to materiał już bardziej przystępny. W 2015 zmienili nieco tor i zaczęli eksperymentować. Tu nastąpił prawdopodobnie ich największy przeskok w karierze jeśli chodzi o warsztat i wszystko co potem było tylko małymi krokami w przód i bardzo dużymi krokami na boki. Mam nadzieję że wiecie o co chodzi. Oni zdecydowanie skumali o co chodzi i stworzyli w końcu coś, co ruszyło podziemiem i zwróciło na nich kilka jupiterów największych nerdów amerykańskiej szkoły alternatywnej. Projekt nosi nazwę Live From The Dentist Office i był pierwszym ich albumem który doczekał się wydania na CD. Nazwa nie wzięła się znikąd, ponieważ to i kolejna rzecz powstawały w całości w gabinecie dentystycznym po godzinach gdy wszyscy z niego wyszli. Była to własność dziadka Parkera i mieli tam zrobione prowizoryczne studio nagraniowe.

Wtedy jeszcze nie zaczęli mieć lotu na dziwne głośne dźwięki w stylu JPEGMAFIA, to dopiero nadchodziło. Póki co szlifowali wjeżdżanie na agresywnym flow po poprzedniej gładkiej i grzecznej płycie. Wtedy jeszcze zachowywali chronologię i każda kolejna wychodziła rok po roku. Więc teraz jesteśmy na 2016 i pierwszym singlu po którym zaczęło się o nich mówić szerzej niż w podziemiu podziemia. Było to intro do całkiem niezłego Floss.

Warto wspomnieć iż do tej pory każdy kolejny album od tego trio był co raz lepszy względem poprzedniego. Trochę uprzedzę fakty, ale 29.06.2020 zmarł Groggs i wtedy ich działalność uległa zawieszeniu. Od tamtej pory do dziś jedyne co to pojawili się kilka razy na featach, a ich dalsze kroki już jako duet stoją pod ogromnym znakiem zapytania. Zanim się ta tragedia wydarzyła – wydali drugie w swojej historii EP po Cooler Colors, czyli Drive It Like It’s Stolen. Mniej więcej wtedy na nich trafiłem i zacząłem słuchać.

W 2018 ruszyli na pierwszą poważną trasę koncertową i wzięli się za komponowanie pierwszego legalnego LP. Tworzyli je tak długo (szanuję za podejście do tematu na poważnie) że minął okrągły rok i w 2019 wlecieli z bardzo potężnym nagraniem wydanym przez współpracę dwóch labeli: Loma Vista i Concord Music Group. Pierwszy raz doczekali się swojego rapu na winylach oraz kasetach. Album jest swego rodzaju przedstawieniem się przed całą sceną w stylu „to my, takie rzeczy teraz robimy” dlatego postanowili całość nazwać self-titled czyli Injury Reserve – Injury Reserve.

Podsumowanie: Injury Reserve w latach 2013-2019 przeszło przez bardzo dużo rodzajów rapowania, od trueschoolu przez trap aż po eksperymentalne darcie mordy – jednocześnie cały czas się doskonalnąc. Osobiście polecam zapoznawać się z ich dyskografią chronologicznie. Będziecie wtedy słuchaczami tak ogromnego rozwoju, że każdemu raperowi życzę przynajmniej w 50% tego typu drogi. Gdyby nie nagła śmierć Groggsa, prawdopodobnie mieliby na swoim koncie drugie legalne LP jeszcze lepsze mocniejsze niż self-titled. A teraz? Nie wiadomo. Jest taka sama niewiadoma na to, że nagle wjadą z nowym projektem – jak i na całkowite zakończenie działalności. Prezentują/prezentowali oni moim zdaniem bardzo dobry poziom i nawet jak zdarzały się na płytach słabsze momenty wynikające ze wspomnianych poszukiwań, to w całości zawsze się broniło. Polecam.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię