Przeoczone/Zapomniane Perły [#50]: Food for Animals – Belly (2008)

Freak Fight

Witam w (najpewniej) zakończeniu serii Przeoczone/Zapomniane Perły. Serdeczne dzięki dla wszystkich którzy to śledzili i szczególnie dla wszystkich którzy poznali dzięki tej serii swoje nowe ulubione albumy i nowych ulubionych raperów. Jeśli jest tu choć jeden czytelnik pasujący pod ten opis, to moja misja kończy się pomyślnie.

Opowiedziałem wam już o praktycznie wszystkich raperach których uważam za wartościowych (+bonusowi na końcu tego tekstu, bo się nie zmieścili do tej, ani do poprzedniej serii), więc nie chcę rozmieniać się na drobne i pisać w kółko o tych samych ludziach, lub o takich za którymi przepadam nieco mniej, szczególnie że nie sprawia mi to aż takiej przyjemności jak kiedyś (stąd spore obsuwy pomiędzy tekstami, podczas gdy pierwotnie miało to trwać równo 50 tygodni) i nie dysponuję już wystarczająco dużą ilością czasu wolnego (każdego prędzej czy później dojedzie codzienność jak mówił Mes, oraz dorosłość jak mówił Leh). Tyle ode mnie, zapraszam na ostatni tekst.

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#48]: AKADEMIA – PARENTELA (2021) [+WYWIAD]

Food for Animals to kwartet (założony jako duet w okolicach Washington, D.C., stacjonowali głównie w Baltimore), działający w latach 2001-2011. W skład wchodzili: Vulture Voltaire (rap, główna postać zespołu), Ricky Rabbit (produkcja), HY (rap), oraz Dr. Dan (produkcja). Tworzyli oni głównie mix rapu i noise’u, co wrzuciło ich w takie szuflady jak industrial hip-hop (typu Techno Animal, Dälek, Death Grips) glitch-hop (typu Injury Reserve, JPEGMAFIA, Flying Lotus) czy hardcore hip-hop (za sprawą dość wczutych i momentami intensywnych wokali, typu Public Enemy, Danny Brown, Wu-Tang Clan).

Mają oni na koncie EPkę Scavengers z 2004 (wydana w Upper Class Recordings gdzie wydawał Cadence Weapon, według niektórych jest to ten lepszy projekt, jak chcecie to możecie posłuchać obu i porównać, więc potraktujcie to jako #50,5) i dziś przytaczane Belly z 2008 (wydane w HOSS Records gdzie nie ma nikogo ciekawego). Do tego jeszcze była garść remixów z 2005. Ricky Rabbit wydał jeszcze solowo Strictly Rabbit w 2003, co można gdzieś tam poniekąd podpinać, tak samo jak Vulture Voltaire pod ksywą Maxmillion Dunbar ma na koncie kilka solówek i jest cały czas aktywny, na największe wyróżnienie zasługują Cool Water (2010, debiut), Many Any (2019) i Truancy Volume 53: Maxmillion Dunbar (2020, na ten moment jego ostatni projekt).

Jak widać, nie są to najbardziej aktywni artyści pod słońcem, ale lepiej wydawać mniej i dbać o standard, niżeli robić produkcję taśmową (jak np. Bones albo Kuba Knap), przez co dyskografia zlewa się w bardzo podobnie brzmiącą papkę. Wracając – panowie nie zabiegali nigdy o popularność i nie pchali się na afisz, co w połączeniu z ich częstotliwością wydawania płyt przełożyło się na zerową popularność i nawet w eksperymentalnym amerykańskim podziemiu nie są pierwszą ligą. Prędzej tak na przełomie drugiej i trzeciej.

Jeśli ktoś się nadal nie zorientował, są to mocniejsze brzmienia, więc jeśli szukacie czegoś na spokojne ciepłe wieczory – nie znajdziecie tu ani jednego odpowiedniego numeru. Belly to 40 minut intensywnej jazdy nacechowanej tematami politycznymi (wojna w Iraku) i socjologicznymi, z wylewającym się żalem i złością, do tego sporo distortion i destrukcji przeprowadzanej na uszach słuchacza o wystarczającym stopniu odwagi, aby słuchać FfA na pełnej głośności. Tempo jest tu płynne, a koncept jednostajnego BPM przez cały bit za bardzo nie istnieje, co jest podkreślane przez genialne poruszanie się po nich w wykonaniu obu MCs, modyfikujących swoje flow na poziomie, który nie odstaje od czołówki podziemia wschodniego wybrzeża z jego najmocniejszych lat.

Nikt nie próbuje tu brzmieć cool i flexować skillami (niewątpliwie posiadanymi w arsenale) – to nie ten rodzaj rapu. Oni są na misji. Sporo inteligentnych gier słownych (moja ulubiona to „stairs/stares” z Tween My Lips) i odniesień/follow-up’ów. Obie ich płyty zestarzały się jak dobre wino, bo gdy wychodziły – były wręcz futurystyczne. Bez problemu mógłby to być 2014 i 2018. Polecam wszystkim, którzy potrzebują czegoś mocnego do biegania lub na siłkę – a jednocześnie chcą pozostać awangardowi i alternatywni, true to the game. To rap przy którym się męczysz, jeśli akurat nie toczysz jakiejś ciężkiej fizycznej lub psychicznej walki.

Natomiast jeśli takową toczysz, to wpasowuje się idealnie. Kończymy z wysokiego C, gdybym miał się ograniczyć do oceny liczbowej, to 8,5/10 (bo nawet dla mnie momentami jest to zbyt wycieńczające, aby zapętlać godzinami). Przykro mi, że nie postanowili popchać tego trochę dalej i najpewniej nigdy się nie dowiemy, dlaczego tak szybko odpuścili. Był potencjał na zostanie wczesną wersją clipping, które ma na siebie podobny patent, ciężko nie widzieć podobieństw – tylko dużo bardziej dopracowany promocyjnie i finansowo, z miejscem w niezłej wytwórni. Całkiem spora strata dla sceny.

Food for Animals – Belly (2008)

Ulubiona gościnna zwrotka: Mason Dixon na You Right. Jedyny feat tak swoją drogą. Kojarzę jego głos i jestem pewien, że to jakiś inny raper/wokalista który na potrzeby tego projektu przybrał inną od standardowej ksywę. Ma dosłownie kilka linijek które można traktować jako bridge, no i szanuję za ksywę, widzę że Pynchon był czytany (a jak wiemy, to jeden z najlepszych pisarzy w całej historii).

Ulubione utwory: Tween My Lips, Bulk Gummies, Swampy Summer Jam

Bonusowe wzmianki na koniec

Bonusowe wzmianki na koniec, co by wszystkich zainteresowanych nie zostawiać z niczym – idźcie i eksplorujcie nieoczywisty rap na własną rękę (jeśli postanowię kiedyś wrócić do „dziennikarstwa”, to bardzo możliwe, iż spora część z tych płyt się pojawi w tekstach #51-#100):

  • Zucchini Drive – Being Kurtwood (2006) pozdrawiam Rafała z Palmer Eldritch, który mnie uświadomił w 2021 o istnieniu tych typów.
  • Sixtoo – The Psyche Continuum (1999)
  • 1200 Hobos – Evolution (1997)
  • Klarenz – POZA (2018) była pierwotnie na #48, lecz znalazłem lepszego kandydata.
  • Small Bills – Don’t Play It Straight (2020)
  • Flying Lotus – 1983 (2006) jesteśmy tu jednak po rap, a nie po same instrumentale.
  • Mr.Troy & Junclassic – Thinking Out Loud (2014)
  • Mood – Doom (1997)
  • Nephlim Modulation Systems – Imperial Letters Of Protection (2005) ten album z dedykacją dla wszystkich z ciężkimi odmianami schizofrenii.
  • Flash Bang Grenada – 10 Haters (2011)
  • J-Live – All Of The Above (2002)
  • The Last Emperor – Music, Magic, Myth (2003)
  • Cadence Weapon – Afterparty Babies (2008)
  • Maxilla Blue – Volume 3 (2012)
  • Jay Electronica – Act I: Eternal Sunshine (The Pledge) (2007) dziady zapewne pamiętają, młodsi niekoniecznie.
  • susk/slotkakotka123 – ZMIENNE ZAKŁÓCAJĄCE (2022)
  • Onra – Chinoiseries pt​.​1​,​2 & 3 (2007-2017) 100 instrumentalnych utworów które działają trochę jak to co opisywałem przy okazji Jaku DJ’a Krusha, tylko że z Chinami, a nie Japonią.
  • Mixed Blood Majority – Insane World (2015)
  • Arsonists – As the World Burns (1999)
  • Dinal – W strefie jarania i w strefie rymowania (2006) przez nowe pokolenie zdecydowanie przeoczone, lecz w ogólnym rozrachunku dziady jeszcze pamiętają.
  • Canibus – Can-I-Bus (1998)
  • R.A. The Rugged Man – All My Heroes Are Dead (2020)
  • Awol One & Daddy Kev – Souldoubt (2001)
  • Roszja/Magiera – Ucieczka Z Kolonii (2016) jedna z moich ulubionych polskich płyt, błagam polscy raperzy, róbcie więcej sci-fi, Konarski to trochę mało.
  • Al.Divino – Monumentality (2018)
  • OptimisGFN – Iller Thriller! (2015)
  • The Paradoxical State – Dark City (2011, nagrane w 2004)
  • FNKPMPN (Del The Funky Homosapien & Kool Keith) – Subatomic (2022)
  • Styles of Beyond – 2000 Fold (1998)
  • DJ Rozwell – NONE OF THIS IS REAL (w wersji z 2023 ze wszystkimi DLC) to jest niesamowita rzecz, bardzo alchemiczna, okultystyczna i generalnie gobliniarska, ale szczerze nie mam pojęcia jak o tym napisać – to po prostu trzeba przesłuchać w całości, na raz, nocą, na słuchawkach.

Cities Aviv jako postać ogólnie, niestety poznałem go gdy miałem już zaplanowane wszystkie 50 tekstów, więc już się nie zmieścił. Najbardziej z jego bogatej dyskografii polecam albumy: GUM, Accompanied by a Blazing Solo, The Crashing Sound Of How It Goes, MAN PLAYS THE HORN.

Noah23 jako postać ogólnie. Szczerze nie mam pojęcia co bym miał wam polecić, bo ten człowiek ma tak dziką i różnorodną dyskografię, że nie ma opcji. Najprędzej albumy Quicksand z 2002, Jupiter Sajitarius z 2004 i Peacock Angel z 2015.

Jeszcze raz dzięki, pozdrawiam z tego miejsca zarząd rapowo.pl który dał mi platformę do pisania publicznie o ciekawych ludziach i ich płytach. Pozdrawiam również dwie społeczności Discordowe na których sporo się udzielam na temat rapu (nawet jeśli czasem nikt tam nie zwraca uwagi na moje wywody), czyli GMC oraz Jacex Dowóz Wideo.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY” — WYWIAD Z PRZYŁU

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.

fot. okładka płyty Food for Animals – Belly (2008)

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Witam w (najpewniej) zakończeniu serii Przeoczone/Zapomniane Perły. Serdeczne dzięki dla wszystkich którzy to śledzili i szczególnie dla wszystkich którzy poznali dzięki tej serii swoje nowe ulubione albumy i nowych ulubionych raperów. Jeśli jest tu choć jeden czytelnik pasujący pod ten opis, to moja misja kończy się pomyślnie.

Opowiedziałem wam już o praktycznie wszystkich raperach których uważam za wartościowych (+bonusowi na końcu tego tekstu, bo się nie zmieścili do tej, ani do poprzedniej serii), więc nie chcę rozmieniać się na drobne i pisać w kółko o tych samych ludziach, lub o takich za którymi przepadam nieco mniej, szczególnie że nie sprawia mi to aż takiej przyjemności jak kiedyś (stąd spore obsuwy pomiędzy tekstami, podczas gdy pierwotnie miało to trwać równo 50 tygodni) i nie dysponuję już wystarczająco dużą ilością czasu wolnego (każdego prędzej czy później dojedzie codzienność jak mówił Mes, oraz dorosłość jak mówił Leh). Tyle ode mnie, zapraszam na ostatni tekst.

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#48]: AKADEMIA – PARENTELA (2021) [+WYWIAD]

Food for Animals to kwartet (założony jako duet w okolicach Washington, D.C., stacjonowali głównie w Baltimore), działający w latach 2001-2011. W skład wchodzili: Vulture Voltaire (rap, główna postać zespołu), Ricky Rabbit (produkcja), HY (rap), oraz Dr. Dan (produkcja). Tworzyli oni głównie mix rapu i noise’u, co wrzuciło ich w takie szuflady jak industrial hip-hop (typu Techno Animal, Dälek, Death Grips) glitch-hop (typu Injury Reserve, JPEGMAFIA, Flying Lotus) czy hardcore hip-hop (za sprawą dość wczutych i momentami intensywnych wokali, typu Public Enemy, Danny Brown, Wu-Tang Clan).

Mają oni na koncie EPkę Scavengers z 2004 (wydana w Upper Class Recordings gdzie wydawał Cadence Weapon, według niektórych jest to ten lepszy projekt, jak chcecie to możecie posłuchać obu i porównać, więc potraktujcie to jako #50,5) i dziś przytaczane Belly z 2008 (wydane w HOSS Records gdzie nie ma nikogo ciekawego). Do tego jeszcze była garść remixów z 2005. Ricky Rabbit wydał jeszcze solowo Strictly Rabbit w 2003, co można gdzieś tam poniekąd podpinać, tak samo jak Vulture Voltaire pod ksywą Maxmillion Dunbar ma na koncie kilka solówek i jest cały czas aktywny, na największe wyróżnienie zasługują Cool Water (2010, debiut), Many Any (2019) i Truancy Volume 53: Maxmillion Dunbar (2020, na ten moment jego ostatni projekt).

Jak widać, nie są to najbardziej aktywni artyści pod słońcem, ale lepiej wydawać mniej i dbać o standard, niżeli robić produkcję taśmową (jak np. Bones albo Kuba Knap), przez co dyskografia zlewa się w bardzo podobnie brzmiącą papkę. Wracając – panowie nie zabiegali nigdy o popularność i nie pchali się na afisz, co w połączeniu z ich częstotliwością wydawania płyt przełożyło się na zerową popularność i nawet w eksperymentalnym amerykańskim podziemiu nie są pierwszą ligą. Prędzej tak na przełomie drugiej i trzeciej.

Jeśli ktoś się nadal nie zorientował, są to mocniejsze brzmienia, więc jeśli szukacie czegoś na spokojne ciepłe wieczory – nie znajdziecie tu ani jednego odpowiedniego numeru. Belly to 40 minut intensywnej jazdy nacechowanej tematami politycznymi (wojna w Iraku) i socjologicznymi, z wylewającym się żalem i złością, do tego sporo distortion i destrukcji przeprowadzanej na uszach słuchacza o wystarczającym stopniu odwagi, aby słuchać FfA na pełnej głośności. Tempo jest tu płynne, a koncept jednostajnego BPM przez cały bit za bardzo nie istnieje, co jest podkreślane przez genialne poruszanie się po nich w wykonaniu obu MCs, modyfikujących swoje flow na poziomie, który nie odstaje od czołówki podziemia wschodniego wybrzeża z jego najmocniejszych lat.

Nikt nie próbuje tu brzmieć cool i flexować skillami (niewątpliwie posiadanymi w arsenale) – to nie ten rodzaj rapu. Oni są na misji. Sporo inteligentnych gier słownych (moja ulubiona to „stairs/stares” z Tween My Lips) i odniesień/follow-up’ów. Obie ich płyty zestarzały się jak dobre wino, bo gdy wychodziły – były wręcz futurystyczne. Bez problemu mógłby to być 2014 i 2018. Polecam wszystkim, którzy potrzebują czegoś mocnego do biegania lub na siłkę – a jednocześnie chcą pozostać awangardowi i alternatywni, true to the game. To rap przy którym się męczysz, jeśli akurat nie toczysz jakiejś ciężkiej fizycznej lub psychicznej walki.

Natomiast jeśli takową toczysz, to wpasowuje się idealnie. Kończymy z wysokiego C, gdybym miał się ograniczyć do oceny liczbowej, to 8,5/10 (bo nawet dla mnie momentami jest to zbyt wycieńczające, aby zapętlać godzinami). Przykro mi, że nie postanowili popchać tego trochę dalej i najpewniej nigdy się nie dowiemy, dlaczego tak szybko odpuścili. Był potencjał na zostanie wczesną wersją clipping, które ma na siebie podobny patent, ciężko nie widzieć podobieństw – tylko dużo bardziej dopracowany promocyjnie i finansowo, z miejscem w niezłej wytwórni. Całkiem spora strata dla sceny.

Food for Animals – Belly (2008)

Ulubiona gościnna zwrotka: Mason Dixon na You Right. Jedyny feat tak swoją drogą. Kojarzę jego głos i jestem pewien, że to jakiś inny raper/wokalista który na potrzeby tego projektu przybrał inną od standardowej ksywę. Ma dosłownie kilka linijek które można traktować jako bridge, no i szanuję za ksywę, widzę że Pynchon był czytany (a jak wiemy, to jeden z najlepszych pisarzy w całej historii).

Ulubione utwory: Tween My Lips, Bulk Gummies, Swampy Summer Jam

Bonusowe wzmianki na koniec

Bonusowe wzmianki na koniec, co by wszystkich zainteresowanych nie zostawiać z niczym – idźcie i eksplorujcie nieoczywisty rap na własną rękę (jeśli postanowię kiedyś wrócić do „dziennikarstwa”, to bardzo możliwe, iż spora część z tych płyt się pojawi w tekstach #51-#100):

  • Zucchini Drive – Being Kurtwood (2006) pozdrawiam Rafała z Palmer Eldritch, który mnie uświadomił w 2021 o istnieniu tych typów.
  • Sixtoo – The Psyche Continuum (1999)
  • 1200 Hobos – Evolution (1997)
  • Klarenz – POZA (2018) była pierwotnie na #48, lecz znalazłem lepszego kandydata.
  • Small Bills – Don’t Play It Straight (2020)
  • Flying Lotus – 1983 (2006) jesteśmy tu jednak po rap, a nie po same instrumentale.
  • Mr.Troy & Junclassic – Thinking Out Loud (2014)
  • Mood – Doom (1997)
  • Nephlim Modulation Systems – Imperial Letters Of Protection (2005) ten album z dedykacją dla wszystkich z ciężkimi odmianami schizofrenii.
  • Flash Bang Grenada – 10 Haters (2011)
  • J-Live – All Of The Above (2002)
  • The Last Emperor – Music, Magic, Myth (2003)
  • Cadence Weapon – Afterparty Babies (2008)
  • Maxilla Blue – Volume 3 (2012)
  • Jay Electronica – Act I: Eternal Sunshine (The Pledge) (2007) dziady zapewne pamiętają, młodsi niekoniecznie.
  • susk/slotkakotka123 – ZMIENNE ZAKŁÓCAJĄCE (2022)
  • Onra – Chinoiseries pt​.​1​,​2 & 3 (2007-2017) 100 instrumentalnych utworów które działają trochę jak to co opisywałem przy okazji Jaku DJ’a Krusha, tylko że z Chinami, a nie Japonią.
  • Mixed Blood Majority – Insane World (2015)
  • Arsonists – As the World Burns (1999)
  • Dinal – W strefie jarania i w strefie rymowania (2006) przez nowe pokolenie zdecydowanie przeoczone, lecz w ogólnym rozrachunku dziady jeszcze pamiętają.
  • Canibus – Can-I-Bus (1998)
  • R.A. The Rugged Man – All My Heroes Are Dead (2020)
  • Awol One & Daddy Kev – Souldoubt (2001)
  • Roszja/Magiera – Ucieczka Z Kolonii (2016) jedna z moich ulubionych polskich płyt, błagam polscy raperzy, róbcie więcej sci-fi, Konarski to trochę mało.
  • Al.Divino – Monumentality (2018)
  • OptimisGFN – Iller Thriller! (2015)
  • The Paradoxical State – Dark City (2011, nagrane w 2004)
  • FNKPMPN (Del The Funky Homosapien & Kool Keith) – Subatomic (2022)
  • Styles of Beyond – 2000 Fold (1998)
  • DJ Rozwell – NONE OF THIS IS REAL (w wersji z 2023 ze wszystkimi DLC) to jest niesamowita rzecz, bardzo alchemiczna, okultystyczna i generalnie gobliniarska, ale szczerze nie mam pojęcia jak o tym napisać – to po prostu trzeba przesłuchać w całości, na raz, nocą, na słuchawkach.

Cities Aviv jako postać ogólnie, niestety poznałem go gdy miałem już zaplanowane wszystkie 50 tekstów, więc już się nie zmieścił. Najbardziej z jego bogatej dyskografii polecam albumy: GUM, Accompanied by a Blazing Solo, The Crashing Sound Of How It Goes, MAN PLAYS THE HORN.

Noah23 jako postać ogólnie. Szczerze nie mam pojęcia co bym miał wam polecić, bo ten człowiek ma tak dziką i różnorodną dyskografię, że nie ma opcji. Najprędzej albumy Quicksand z 2002, Jupiter Sajitarius z 2004 i Peacock Angel z 2015.

Jeszcze raz dzięki, pozdrawiam z tego miejsca zarząd rapowo.pl który dał mi platformę do pisania publicznie o ciekawych ludziach i ich płytach. Pozdrawiam również dwie społeczności Discordowe na których sporo się udzielam na temat rapu (nawet jeśli czasem nikt tam nie zwraca uwagi na moje wywody), czyli GMC oraz Jacex Dowóz Wideo.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY” — WYWIAD Z PRZYŁU

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.

fot. okładka płyty Food for Animals – Belly (2008)

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię