Przeoczone/Zapomniane Perły [#49]: The Constructus Corporation – The Ziggurat (2003)

Freak Fight

Dziś kilka słów o preludium do Die Antwoord z czasów, gdy kompletnie nikt ich nie znał, mieli w składzie więcej osób, oraz zajmowali się sci-fi rapem a’la Deltron 3030 – a to ich jedyny album w tej formacji, będący trzygodzinnym (!) storytellingiem. Zapraszam na krótką (choć jeśli targniecie się na odsłuch, to jednak nie taką krótką) podróż do RPA.

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#48]: AKADEMIA – PARENTELA (2021) [+WYWIAD]

Czas istnienia: 2002-2003 (wcześniej i później była ekipa Max Normal, wcześniej z debiutem, później również z tylko jedną płytą, od której właściwie rzecz biorąc – zaczęła się poważniejsza kariera głównego masterminda tych wszystkich projektów, Watkina Tudora Jonesa (znanego głównie jako Ninja) i Yolandi Visser, na długo przed peakiem popularności Die Antwoord), skład (pomijając wspominaną dwójkę): Felix Laband (dziś zajmuje się produkcją skromnej/minimalistycznej indie-elektroniki a’la Boards of Canada czy islandzki zespół múm), Markus Wormstorm (również jeden z ważniejszych przedstawicieli muzyki elektronicznej w Afryce, chociaż od lat tworzenie muzyki to tylko niewielka część jego działalności w tym przemyśle), oraz Simon Ringrose (według mnogich opinii jeden z najlepszych DJów (DJ-i?) których wydała na świat afrykańska ziemia).

Jednak ich popularność przy Watkinie i Yolandi (którzy jako grupa wraz z DJem Hi-Tekiem i Lil2Hood wydali 6xLP i 2xEP), to jakiś procent promila. Wokół mózgu tych wszystkich projektów (Watkina) krąży całkiem sporo niepokojących kontrowersji na tle wykorzystywania innych ludzi z zupełnie niezależnych od siebie stron i czasów, lecz żadnych zarzutów nigdy nie potwierdził – zainteresowanych odsyłam do researchu na własną rękę. Wspominam o tym, aby zarysować nieco ekscentryczny charakter artysty, nie jest to zdecydowanie postać krystalicznie czysta. Ciężko dodać mi tu coś więcej, z racji że pierwszy akapit ma dotyczyć tylko The Constructus Corporation, a istnieli oni +/- półtora roku, plus informacje o pozostałych członkach są dość szczątkowe.

Wydanie albumu jest bardzo estetyczne i customowe, a wejście dziś w jego posiadanie to koszt około 350€. Jest to 2xCD oraz 40-stronnicowy komiks/manga przybliżająca historię dwóch głównych bohaterów – Random Boya oraz Kidtronica. Żyją oni na latającej piramidzie nazwanej Ziggurat i próbują uratować jej mieszkańców od Korporacji Konstruktów zarządzającej statkiem, podających się za ludzi (w rzeczywistości to kosmici żywiący się ludzką energią), a w cały wątek wplątana jest jeszcze niewidzialna straż/grupa wartowników która stoi po środku, nie sprzyjając za bardzo obywatelom i atakując Constructus.

Dwóch głównych bohaterów zostało celebrytami i wykorzystali swoją sławę aby przejąć lokalne radio i zaczęli puszczać w nim swoje utwory (znajdujące się w znaczącej ilości na płycie, co dodatkowo komplikuje właściwy storytelling, bo jest to głównie „sci-fi bragga”, za to zamieszanie +1). Jeśli uwzględnimy książkę oraz oba CDki, to historia dodatkowo jest porozrzucana względenie nie-chronologicznie i trzeba ją sobie samemu rozszyfrować. Niestety nie przynosi ona żadnego rozwiązania, pozostawia głód jak gdyby wyłączyć całkiem niezły film mniej więcej w połowie seansu. Niestety druga część nigdy nie powstała, co przynosi zawód i niedosyt. Jednym z popularniejszych tracków jest Jellyfish, który jest właśnie jednym z tych wspominanych puszczanych w radio, które kompletnie nic nie wnoszą do fabuły trzygodzinnej płyty.

Ostatnie Radioplay (trwające 27 minut) działa za to jako całkiem przydatne podsumowanie rozrzuconych faktów na temat wykreowanego świata przedstawionego. Odnośnie muzyki – futurystyczny illbient (jest to ten rodzaj muzyki, przy którym tworzą się nowe połączenia między neuronami, bo nigdy czegoś takiego nie słyszałeś), rap zmieniający się momentami w spoken-word, sample brane z afrykańskich zakurzonych winyli których nigdy nie usłyszysz, bo dziś to już lost media, za sprawą Ringrose’a sporo tu gramofonów i ogólnie pojętego turntablismu, do tego glitch-hop i hip-hop industrialny. Dla początkujących może być to zbyt ciężki kawałek muzyki do przetrawienia i zapętlania, ale jeśli nie jesteście w tym świecie dziwnych pomysłów wyssanych prosto z kosmosu od wczoraj – pozycja obowiązkowa. Całość jest spisana na Geniusie, co znacząco ułatwia zadanie, bo jeśli wasz angielski jest poniżej B2, to technicznie można to wrzucić do translatora typu DeepL i korzystać z takiego półśrodka podczas słuchania.

Sporo gier słownych, całkiem zabawnych żartów, meta-komentarzy i szaleństwa o outline schizofrenii (nie można być do końca zdrowym, aby stworzyć coś tego typu i nie polec po drodze). Nawet jeśli nie jest to wasza para kaloszy, warto dać szansę i docenić gargantuiczne ambicje jakie stały za stworzeniem muzycznego odpowiednika Infinite Jest Wallace’a czy V. Pynchona (chociaż poziom geniuszu jest w obu przytoczonych książkach jednak zawieszony zauważalnie wyżej). Możecie to potraktować jako coś, czemu należy się szacunek za starcie za wielkość. Jak Zupełnie przeoczona perła, która powinna być w ścisłej topce popularności rapu eksperymentalnego.

Jedyny raper który byłby w stanie pocisnąć coś takiego który przychodzi mi do głowy, to Aesop Rock. A jak część z was wie, jest to mój ulubiony raper i tzw. GOAT. Niestety, z jakiegoś powodu (ich kraj pochodzenia? nie było się to w stanie tak dobrze roznieść lokalnie? długość trwania?) praktycznie nikogo Ziggurat nie obchodzi. Polecam polecam. Kompletnie nie jestem fanem twórczości Die Antwoord, może z dekadę temu miałem moment że potrafiłem odpalić kilka ich utworów częściej niż raz, więc ich raczej nie polecam, ale to? To inna bajka, dla zupełnie innego typu słuchacza. Postanowiłem na dwa ostatnie teksty (#49 i #50) zachować dwa absolutnie genialne projekty z głębin, a to był pierwszy z nich. Widzimy się niedługo na napisach końcowych.

The Constructus Corporation – The Ziggurat (2003)

Ulubiona gościnna zwrotka: Album nie posiada gościnnych zwrotek, jedynie na gitarze w Hot Water przygrywa Nikhil Singh, a w genialnym V Magdalene Minnaar śpiewa i gra na skrzypcach.

Ulubione utwory: Long Street, I’ll See You Now Now, V

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY” — WYWIAD Z PRZYŁU

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.

fot. okładka płyty The Constructus Corporation – The Ziggurat (2003)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Dziś kilka słów o preludium do Die Antwoord z czasów, gdy kompletnie nikt ich nie znał, mieli w składzie więcej osób, oraz zajmowali się sci-fi rapem a’la Deltron 3030 – a to ich jedyny album w tej formacji, będący trzygodzinnym (!) storytellingiem. Zapraszam na krótką (choć jeśli targniecie się na odsłuch, to jednak nie taką krótką) podróż do RPA.

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#48]: AKADEMIA – PARENTELA (2021) [+WYWIAD]

Czas istnienia: 2002-2003 (wcześniej i później była ekipa Max Normal, wcześniej z debiutem, później również z tylko jedną płytą, od której właściwie rzecz biorąc – zaczęła się poważniejsza kariera głównego masterminda tych wszystkich projektów, Watkina Tudora Jonesa (znanego głównie jako Ninja) i Yolandi Visser, na długo przed peakiem popularności Die Antwoord), skład (pomijając wspominaną dwójkę): Felix Laband (dziś zajmuje się produkcją skromnej/minimalistycznej indie-elektroniki a’la Boards of Canada czy islandzki zespół múm), Markus Wormstorm (również jeden z ważniejszych przedstawicieli muzyki elektronicznej w Afryce, chociaż od lat tworzenie muzyki to tylko niewielka część jego działalności w tym przemyśle), oraz Simon Ringrose (według mnogich opinii jeden z najlepszych DJów (DJ-i?) których wydała na świat afrykańska ziemia).

Jednak ich popularność przy Watkinie i Yolandi (którzy jako grupa wraz z DJem Hi-Tekiem i Lil2Hood wydali 6xLP i 2xEP), to jakiś procent promila. Wokół mózgu tych wszystkich projektów (Watkina) krąży całkiem sporo niepokojących kontrowersji na tle wykorzystywania innych ludzi z zupełnie niezależnych od siebie stron i czasów, lecz żadnych zarzutów nigdy nie potwierdził – zainteresowanych odsyłam do researchu na własną rękę. Wspominam o tym, aby zarysować nieco ekscentryczny charakter artysty, nie jest to zdecydowanie postać krystalicznie czysta. Ciężko dodać mi tu coś więcej, z racji że pierwszy akapit ma dotyczyć tylko The Constructus Corporation, a istnieli oni +/- półtora roku, plus informacje o pozostałych członkach są dość szczątkowe.

Wydanie albumu jest bardzo estetyczne i customowe, a wejście dziś w jego posiadanie to koszt około 350€. Jest to 2xCD oraz 40-stronnicowy komiks/manga przybliżająca historię dwóch głównych bohaterów – Random Boya oraz Kidtronica. Żyją oni na latającej piramidzie nazwanej Ziggurat i próbują uratować jej mieszkańców od Korporacji Konstruktów zarządzającej statkiem, podających się za ludzi (w rzeczywistości to kosmici żywiący się ludzką energią), a w cały wątek wplątana jest jeszcze niewidzialna straż/grupa wartowników która stoi po środku, nie sprzyjając za bardzo obywatelom i atakując Constructus.

Dwóch głównych bohaterów zostało celebrytami i wykorzystali swoją sławę aby przejąć lokalne radio i zaczęli puszczać w nim swoje utwory (znajdujące się w znaczącej ilości na płycie, co dodatkowo komplikuje właściwy storytelling, bo jest to głównie „sci-fi bragga”, za to zamieszanie +1). Jeśli uwzględnimy książkę oraz oba CDki, to historia dodatkowo jest porozrzucana względenie nie-chronologicznie i trzeba ją sobie samemu rozszyfrować. Niestety nie przynosi ona żadnego rozwiązania, pozostawia głód jak gdyby wyłączyć całkiem niezły film mniej więcej w połowie seansu. Niestety druga część nigdy nie powstała, co przynosi zawód i niedosyt. Jednym z popularniejszych tracków jest Jellyfish, który jest właśnie jednym z tych wspominanych puszczanych w radio, które kompletnie nic nie wnoszą do fabuły trzygodzinnej płyty.

Ostatnie Radioplay (trwające 27 minut) działa za to jako całkiem przydatne podsumowanie rozrzuconych faktów na temat wykreowanego świata przedstawionego. Odnośnie muzyki – futurystyczny illbient (jest to ten rodzaj muzyki, przy którym tworzą się nowe połączenia między neuronami, bo nigdy czegoś takiego nie słyszałeś), rap zmieniający się momentami w spoken-word, sample brane z afrykańskich zakurzonych winyli których nigdy nie usłyszysz, bo dziś to już lost media, za sprawą Ringrose’a sporo tu gramofonów i ogólnie pojętego turntablismu, do tego glitch-hop i hip-hop industrialny. Dla początkujących może być to zbyt ciężki kawałek muzyki do przetrawienia i zapętlania, ale jeśli nie jesteście w tym świecie dziwnych pomysłów wyssanych prosto z kosmosu od wczoraj – pozycja obowiązkowa. Całość jest spisana na Geniusie, co znacząco ułatwia zadanie, bo jeśli wasz angielski jest poniżej B2, to technicznie można to wrzucić do translatora typu DeepL i korzystać z takiego półśrodka podczas słuchania.

Sporo gier słownych, całkiem zabawnych żartów, meta-komentarzy i szaleństwa o outline schizofrenii (nie można być do końca zdrowym, aby stworzyć coś tego typu i nie polec po drodze). Nawet jeśli nie jest to wasza para kaloszy, warto dać szansę i docenić gargantuiczne ambicje jakie stały za stworzeniem muzycznego odpowiednika Infinite Jest Wallace’a czy V. Pynchona (chociaż poziom geniuszu jest w obu przytoczonych książkach jednak zawieszony zauważalnie wyżej). Możecie to potraktować jako coś, czemu należy się szacunek za starcie za wielkość. Jak Zupełnie przeoczona perła, która powinna być w ścisłej topce popularności rapu eksperymentalnego.

Jedyny raper który byłby w stanie pocisnąć coś takiego który przychodzi mi do głowy, to Aesop Rock. A jak część z was wie, jest to mój ulubiony raper i tzw. GOAT. Niestety, z jakiegoś powodu (ich kraj pochodzenia? nie było się to w stanie tak dobrze roznieść lokalnie? długość trwania?) praktycznie nikogo Ziggurat nie obchodzi. Polecam polecam. Kompletnie nie jestem fanem twórczości Die Antwoord, może z dekadę temu miałem moment że potrafiłem odpalić kilka ich utworów częściej niż raz, więc ich raczej nie polecam, ale to? To inna bajka, dla zupełnie innego typu słuchacza. Postanowiłem na dwa ostatnie teksty (#49 i #50) zachować dwa absolutnie genialne projekty z głębin, a to był pierwszy z nich. Widzimy się niedługo na napisach końcowych.

The Constructus Corporation – The Ziggurat (2003)

Ulubiona gościnna zwrotka: Album nie posiada gościnnych zwrotek, jedynie na gitarze w Hot Water przygrywa Nikhil Singh, a w genialnym V Magdalene Minnaar śpiewa i gra na skrzypcach.

Ulubione utwory: Long Street, I’ll See You Now Now, V

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY” — WYWIAD Z PRZYŁU

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.

fot. okładka płyty The Constructus Corporation – The Ziggurat (2003)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię