Znalezienie jakichkolwiek informacji o Akademii (poza RYMem gdzie jest napisane, że skład ten pochodzi z Warszawy, został założony w 2018 i jest tworzony przez Akysza, Tundrę i Gila) jest praktycznie niemożliwe, więc postanowiłem przeprowadzić dziś w formie pierwszego bio-akapitu krótki wywiad z całym trio – co zadziała dużo lepiej niż jakakolwiek Wikipedia czy Discogs z drugiej ręki, charakterystyczny dla P/Z P. Zapraszam.
ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#47]: SWORDPLAY – PAPERWORK (2019)
Wywiad
Mati Wieczorek: Okej, to w takim razie możemy zacząć od zarysowania backgroundu, od początku Twojego życia właściwie i pierwszego świadomego zetknięcia z muzyką – aż do teraz, z uwzględnieniem największych inspiracji, może jakichś ważnych momentów, miejsc, dat (w sensie lat) i znajomości które gdzieś tam po drodze się pojawiły i zawiązały się w Akademię, tak jakbyś miał to wszystko pokrótce przedstawić w biograficzny sposób, gdzie głównym filarem historii jest muzyka i to, w jaki sposób ją postrzegasz.
Akysz: Jeżeli chodzi o mnie w Akademii, to ja tam zawsze się jakoś interesowałem muzyką od kiedy nawet nie byłem świadomy, jak byłem takim małym dzieciakiem to lubiłem tańczyć, jakieś odpierdalać rzeczy, no i jakoś tak nawet nie pamiętam kiedy, jak się stykałem z muzyką bo to było na tyle wcześniej, ale na pewno tak na poważniej, jak miałem 6 lat – to pamiętam wtedy znalazłem u swojego brata na kompie folder z jego muzyką i pierwszą rzeczą jaką tam chyba znalazłem był Slipknot i wtedy się zajarałem ostro takimi metalowymi rzeczami, no i wtedy cała też moja zajawka muzyczna przeszła na stricte rock, metal itd. Jak byłem dzieciakiem, to byłem takim kinder-metalem.
Później miałem fazę mega grunge’ową i to była moja faza na Nirvanę taka skurwysyńska kiedy byłem zapatrzony w Kurta Cobaina i później to przeszło w gimnazjum jakoś tak bardziej na rzeczy mocno… undergroundowy rap z 2016, 2017, SoundCloudowy w sumie, typu $uicideboy$, najbardziej chyba oni wtedy, Bones, Ghostemane, no i jakoś krążyła ta zajawka wokół rapu później, zachłysnąłem się strasznie tym wszystkim na raz (bo był to gatunek którego strasznie nie lubiłem jak byłem dzieciakiem metalowym). Następnie jakiś tam ZillaKami był słuchany i właściwie zawsze się interesowałem elektroniką, bo lubiłem Prodigy bardzo. Jak byłem metalowcem to mi tak zostało – jest tam przemycana zajawka elektroniczna w metalowej otoczce trochę, przez to lubiłem elektroniczne rzeczy zawsze, nawet jak to było guilty pleasure. No i to właściwie były wszystkie zajawki moje, które doprowadziły do tego jak brzmi teraz Akademia.
Jeżeli chodzi o samą Akademię – zrobiliśmy ją z Gilem w peaku mojej zajawy rapowej, która później leciała w różne strony, ale to był taki moment kiedy się jarałem straszliwie Hewrą (z resztą do tej pory się straszliwie jaram Hewrą), ale no to jest kurwa ogromny influence. Robiliśmy coś takiego.. bardzo „produkt roku 2018”, takie trapy trochę i to właściwie była pierwsza EPka Akademii, nazywaliśmy się wtedy jeszcze Akademia Pana Flexa. Gilu się nazywał Lil Gil, ja miałem dużo różnych ksyw, jedną z nich było na pewno Young Brzechwa, no i bardziej bekowo do tego podchodziliśmy, ja też tam niby miałem jakiś swój projekt oddzielnie, ale wyszło tak że Akademia to był ten main projekt – i wtedy zaczęliśmy do tego troszkę poważnie podchodzić, ale początek był bardziej bekowy, bardziej jak byśmy kurwa na cracku byli, mieliśmy wyjebane w sumie i później Akademia zaczęła się robić poważniejsza i jesteśmy na tym etapie teraz.
Tundra: Ok, więc tak. U mnie to w sumie zaczęło się od podstawówki, kiedy przyjaciel pokazał mi Paktofonikę. Wychowałem się na dość hiphopowym osiedlu wiec bardzo szybko zagłębiłem się w kulturę hh, rapowaliśmy, strzelaliśmy graffiti, jeździliśmy na desce, tańczyliśmy breakdance. Ogólnie od małego mam kontakt z rapem i pierwszymi inspiracjami byli bliżsi mojej miejscowości raperzy – w głównej mierze L.U.C i Fokus. Niedługo pozniej zacząłem sam diggować rzeczy które są w głębszym podziemiu i jakoś tak rap mi towarzyszył przez całe dzieciństwo. Pierwsza w zupełności świadomie przesłuchana płyta to było Pare Numerów O Czymś, na które natknąłem się jakoś w 2010. Pierwsze teksty z chłopakami z osiedla pisaliśmy już w 2008, pięknie się wspomina te rymy częstochowskie i nawijkę o jebaniu policji w wieku 8 lat. Już wtedy wiedziałem ze chce to robić w swoim życiu.
Mój pierwszy solowy numer napisałem i nagrałem w 2015. Na mikrofonie z Tesco w Audacity pod bit z neta. Numer już dawno usunąłem ale lubie do niego wrócić i porównać jak to się teraz toczy. W międzyczasie dużo zacząłem odkrywać innej muzyki – zaczął się romans z metalem, drum & bass, dubstepem, a pare lat później również z hyperpopem. Jakoś w 2017 postanowiłem ze muszę mieć jakaś ksywkę – padło na tundra, bo wówczas miałem koncept na epke w mroźnych, chłodnych klimatach. W zasadzie nie wiedziałem w jaka stronę na początku pójdę – padło ostatecznie na meme rap na długo przed wielka fala popularności meme rapu w Polsce. Pierwszym memowym numerem jaki wrzuciłem na kanał był diss na Akysza (wówczas miał ksywkę Crebas) na początku 2017 roku.
Z Akyszem poznaliśmy się rok wczesniej przez grupkę Ahusonators (jakkolwiek absurdalnie dziś to nie brzmi) na której byliśmy adminami. Tymek wówczas miał bodaj 14 lat i robił jajcarskie nutki dla beki wiec postanowiłem ze zrobię sobie z nim dla jaj beef. Później przez pare lat raczej mało się przecinalismy muzycznie, ale w 2019 roku zagadalismy do siebie o tworzeniu muzyki i tak wpadliśmy na pomysł ze wspólnym numerem. Akademia wtedy działała już jako duet Akysz x Gilu, ja dograłem się na jeden feat, jednak Tymek uznał ze byłbym naprawdę dobrym urozmaiceniem do składu i świetnie bym się wpasował. Uznałem ze to świetna okazja porobić z kims muzykę i rozwinąć się pod wieloma względami. Kiedy dołączyłem do składu w tym samym czasie pojawił się również Antek (Apsik) i zaczęliśmy kminic wspólnie album.
Plany nie były jakieś bardzo ambitne ale po tym jak ciepło przyjęły się Gamechanger i MUTE uznaliśmy ze trzeba celować wyżej i pukać do wielu drzwi. Po tym jak skończyliśmy w końcu prace nad albumem w 2020 roku Apsik odszedł ze składu w zasadzie za porozumieniem obu stron. Dalej we trójkę działaliśmy już nad następnymi projektami. Pierwszy raz w pełnym składzie spotkaliśmy się w lato 2021 roku w Krakowie, dziś myśle ze gdyby nie to spotkanie i to jak nas trzech spoiło – nie byłoby dziś Akademii. Jakoś niedługo później trafił na nas Adam Sworowski, który miał duże doświadczenie w organizowaniu różnych imprez i zaoferował nam możliwość zagrania koncertu w Białymstoku – to była pierwsza duża szansa, wzięliśmy ja w ciemno. Od tamtego czasu współpracujemy cały czas z Adamem i współtworzymy Projekt New Hope – który kest świetna okolomuzyczna inicjatywa, zrzeszającą artystów z różnych dziedzin w jednym celu – dac ludziom nowa nadzieje w polskim podziemiu. Reszta historii jest już raczej wszystkim znana, od tamtego czasu wydaliśmy album i epke, a teraz w drodze mamy kolejny projekt, który myśle ze będzie zdecydowanym opus magnum.
Gilu: Muzyka pełni bardzo ważną rolę w moim życiu od najmłodszych lat. By zachować przystępność wypowiedzi, postaram się wspomnieć głównie o kluczowych odkryciach/etapach mojej muzycznej przygody. Jako dziecko muzykę odkrywałem głównie dzięki rodzinie. Zacząłem od rocka i bluesa, od Jimiego Hendrixa czy Led Zeppelin po Depeche Mode, Sex Pistols czy Suicidal Tendencies. Potem (ok 2012/13), zacząłem odkrywać dubstep (od Skrillexa po Rusko). W gimnazjum zacząłem zagłębiać się w hip hop – jak pewnie nietrudno się domyślić, zmieniło to wiele w moim życiu. Zaczęło sie od Eminema, NWA, Wu Tangu – generalnie classic hip hop, zarówno East jak i West Coast. Potem (ok. 2015, nie pamiętam dokładnie konkretnego momentu) zacząłem zagłębiać się w new schoolową scenę. Tutaj spory influence ASAP Mobu, Raider Klanu, TeamSesh, Goth Money, GothBoiClique, Sad Boyz, $uicideboy$, oraz generalnie szeroko pojęta scena soundcloudowa 2015-2019 (Naprawdę ciężko byłoby wymienić mi wszystkich).
Polecam sprawdzić dyskografie Awful Records z Atlanty (np. Father czy Slug Christ). Od tego momentu będę wymieniać mniej chronologicznie, ale możesz przyjąć, że mówię głównie o nieco późniejszym etapie niż gimnazjum. Naprawdę ciężko wymieniać mi poszczególnych artystów, ponieważ jest ich sporo, ale sporym influencem dla mnie jest reggae, co za tym idzie, gatunki powiązane z nim. Od dubów, dancehalli do jungle i dnb, punk jest też sporym influence. Słucham również wielu artystów z naszego kraju, tu również mogłoby zabraknąć miejsca na imiona wszystkich, zatem wspomnę o kilku dla mnie ważnych. Syny, Żyto, JWP, Tuwim, Hałastra, Belmondawg, Hevra, Tuzza oraz scena z mojego miasta – Ćpaj Stajl, Last Dens, Kobik, Chińczyk i wielu innych. Polecam również rappera Wiki z NYC oraz projekt RATKING. Jako, że pewnie potrzebujesz krótszych wypowiedzi to zakończę tutaj, ciężko by było o szczegółowy opis w tym kontekście, a co do historii Akademii w skrócie – poznaliśmy się przez internet koło 2017 roku (wtedy poznałem Akysza, Tundra dołączył później). Akademia zaczęła rozwijać się bardziej od 2018, lecz rok 2020 był w pewnym sensie przełomowym, gdyż powstał album „Przygody Jerry’ego Mane”.
Dobrze, mamy nakreśloną przeszłość – więc możemy teraz wybiec nieco do przodu. Jaki masz plan na swoją karierę? Pozwalasz się rozwijać jej spontanicznie, czy stoi za nią mniej lub bardziej szczegółowy plan? Robisz to raczej na zasadzie ideałów i bycia „błędnym rycerzem podziemia” (jak ikony ze Ślizgu), czy gdyby hipotetycznie pojawiły się pieniądze i możliwość pójścia szerzej na Twoich warunkach (czy to solowo, czy z Akademią), to byłbyś w stanie przekuć muzykę w swoje główne źródło dochodów, nie czując jednocześnie że coś tracisz (np. naturalność całego procesu)? Oraz przy okazji, czy jest jakiś milestone kariery który chciałbyś osiągnąć? Typu nagranie z konkretną osobą, zarobienie danej sumy, czy zjechanie całego kraju z koncertami, etc.
A: Co do każdego z tych pytań to w sumie, sky is the limit dla mnie, zostanie rycerzem podziemia to nie sprawa dla mnie raczej, zależy mi żeby mieć jak największy fanbase – czy to solowo czy z Akademią. A karierę prędzej zakończy moja śmierć niż jakieś milestone wydarzenie, bo cel to robic dobre rzeczy a nie nastawiać sie biznesowo. Dlatego nie naciskam na nic, ale wykorzystam sytuacje jak będzie okazja, basically.
T: Jestem z natury zajawkowiczem. Kocham ta kulturę i robie to w sumie bardziej dla domeny publicznej niż dla kariery. Wierze ze kiedyś uda mi się z tego wyżyć ale preferował bym żeby to wszystko szło naturalnie. Droga na skróty – nawet jeśli pojawiłaby się teraz jakaś oferta, nie jest dla mnie. Mój plan? Dość prosty w założeniu, dotrzeć do szerszej publiczności, kręcić dobre imprezy czy to solowo czy z Akademią, poznać jak najwięcej ciekawych osób ze środowiska i dalej dbać o to żeby moje brzmienie było już tylko lepsze. Mam całkiem sporo konceptów na solowe epki czy albumy, jednak wolałbym te plany szczegółowo dopracować zanim ujrzą światło dzienne – chce żeby ludzie słuchali coraz lepszej muzyki ode mnie i czuli jak to postępuje wraz ze mną. Wiem natomiast ze nie jest to wszystko tak łatwe jak się wydaje i w pełni godzę się z tym ze mogę już do końca życia klepać rapy dla czystej zabawy. Czy jest jakiś milestone? Oczywiście! Są ludzie z którymi bardzo chciałbym sie zbić w studiu i nawet dla czystej zajawki coś razem porobić. Myślę, że największym osiągnięciem dla mnie byłoby na dziś dzień zasiąść przed lapkiem z Gedzem lub Lankiem i wspólnie pokminić pare numerów na ich bitach.
G: Robię to głównie dla siebie, moich ludzi i kultywowania hip hopu. Mimo tego, chciałbym móc przynajmniej w dużej mierze utrzymywać się z muzyki. Nie oczekuje mainstreamowych liczb i sławy, czułbym się komfortowo w byciu znanym w pewnej niszy/podziemiu. Zresztą, obecnie ta granica wydaje się być coraz mniej wyraźna na niektórych pułapach. Nie mam chyba konkretnego kamienia milowego na celowniku. Na chwile obecną miło by było zagrać koncert jako headlinerzy, potem sukcesywnie coraz bardziej się rozwijać.
Moje artykuły są raczej krótką formą i myślę, że wszystkie najważniejsze rzeczy już zostały powiedziane – więc chcesz coś jeszcze dodać na koniec? Jakieś podsumowanie Akademii w paru słowach dla osób które dopiero przy okazji tego tekstu będą miały pierwszy raz styczność z waszą twórczością?
A: Nie no, w sumie to jest spoko.
T: Myślę, że wszystko co najważniejsze już powiedziane. Jedyne co mogę powiedzieć to oczekujcie nowych rzeczy, bo zdecydowanie jest na co czekać.
G: Big ups dla moich ludzi i całej zerodwany, pozdrawiam słuchaczy i czytelników. Hip Hop – reprezentowany. Dżungla – masywna.
Artykuł
Przechodząc do standardowego drugiego akapitu: cała ich twórczość jest mroczna i chaotyczna, a surrealizm miesza się tu z ulicą. Coś jakby pod wpływem dość nietypowych i mocnych psychoaktywnych związków chemicznych podróżować pomiędzy klubami nocnymi gdzieś o 3 nad ranem w jesiennej ulewie. Pewna część kompozycji jest instrumentalna, a utwory często naturalnie przepływają z jednego w drugi. Refren w Pustyniach absolutnie dojebany, ciężko katuję odkąd poznałem przy premierze. Elementy industrialu mieszają się z różnymi podgatunkami elektroniki (ale prędzej spodziewajcie się inspiracji czerpanych z czegoś, co można wsadzić do szufladki dark techno (szczególnie na Second Episode) czy spowolnionego glitchu, niż oczywiście z któregoś z prefixem „pop-” czy „disco-„). Wszyscy fani Tonfy i mosy.tech którzy jakimś cudem nadal ich nie znają – mogą bez problemu ich wpisać w trójcę. Podobnie wysoki stopień oryginalności/inności względem sceny. Momentami moim zdaniem zbliżają się też przelotem lirycznym do Ziomców.
Są to teksty bardzo głęboko metaforyczne (lub momentami nie mające kompletnie żadnego znaczenia, myślę że zależy od interpretacji, osobiście jestem w pierwszym gangu), raczej mające stanowić uzupełnienie do bitu i dodatkowy instrument zarysowujący całościowy pejzaż, niż być głównym filarem wokół którego kręci się reszta dźwięków. Polska scena eksperymentalna ma przed sobą gigantyczny potencjał (bo to, że polscy producenci są solidni na tle reszty Europy czy ogólnie świata poza Stanami, wiadomo nie od wczoraj, a głowa statystycznego beatmakera stopniowo się co raz bardziej otwiera, szczególnie tego podziemnego), mam szczerą nadzieję iż go nie zmarnuje i że z czasem będzie ta nisza przyciągała co raz więcej nowych słuchaczy, najlepiej spoza hip-hopowej bańki, tak aby podgatunki ulegały dalszemu mieszaniu i wreszcie zaczęło się dziać coś ciekawego na szerszą skalę. Polecam wszystkim, którzy znają na wylot cały mainstream i przyczyniło się to u nich na przestrzeni lat do malejącego zainteresowania hip-hopem.
Może być to również całkiem dobry album wejściowy do rapu tego nietypowego typu. Tak już schodząc z płyty i uciekając w dygresję – moim głównym motorem napędowym od lat w odkrywaniu albumów które wam przybliżam w tej serii, jest właśnie znudzenie przeciętnym brzmieniem wyeksploatowanym do granic możliwości (tyczy się to również liryki), a momenty gdy odkrywam perełki tego typu – są bezcenne.
Akademia – PARENTELA
Ulubiona gościnna zwrotka: Jedynymi dwoma gośćmi są Wolny na numerze Fast Food i Enzo na Second Episode i obaj wypadli dość podobnie. Pozostawmy kwestię lepszego popisu jako nierozstrzygniętą.
Ulubione utwory: parentela, PUSTYNIE, St. Language
Ten tekst został zatwierdzony przez: Jerry Mane
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY” — WYWIAD Z PRZYŁU
Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.
fot. okładka płyty Akademia – PARENTELA