Przeoczone/Zapomniane Perły [#47]: Swordplay – Paperwork (2019)

Freak Fight

Nie pamiętam już jak to znalazłem, któregoś dnia surfowania po Bandcampie chyba samo mi się nasunęło. Bezapelacyjnie jeden z najbardziej nieznanych albumów jaki poruszam w tej serii, podziemie podziemia, Swordplay – Paperwork.

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#46]: MACH-HOMMY – PRAY FOR HAITI (2021)

Nie jestem w stanie wam za bardzo nic powiedzieć o bio Swordplay. Nazywa się Isaac Ramsey, pochodzi z Kalifornii (chociaż na Geniusie znalazłem info, że pochodzi z Richmond w Virginii), pierwszy pełnoprawny album jako Swordplay wydał w 2007 (Cellars And Attics, więc można strzelić że jest z okolic rocznika okolic 1984), bo The Tilt EP to 2005, a ostatnie trzy albumy na ten moment, wydał w 2019 (Cracked Screens we współpracy z MC Homelessem (dobra ksywa swoją drogą xD), Malista (taki śpiewany i gitarowy raczej) oraz King George). Jeżeli istnieje w ogóle opcja że wiecie kto to jest – to najpewniej jesteście fanatykami Fake Four Inc. i Ceschiego (o którym pisałem w tej serii przy okazji tekstu #28), bo poza tym epizodycznym przecięciem się z drugą/trzecią ligą podziemia – zawsze grał w swojej, na oko dziewiątej. Ostatni raz pojawił się gościnnie w 2022 na płycie Haunted Days & Monsieur Saï – Points de suture. Tu zaznaczę, że sporo zdarzało mu się podczas kariery eksperymentować ze śpiewaniem (raczej takim z dużą dozą bólu) i z nawijaniem pod gitary.

Dlatego jeśli nie jesteście fanami ogólnie takich klimatów, to raczej odradzam. Poza Ceschcim (polski język, odmiany, niesamowita sprawa) mogę porównać go do wczesnego Sole’a, tego ze składanki Learning To Walk, pierwszego mansbestfriend i przede wszystkim Bottle of Humans. Wracając do dyskografii Isaaca i wymieniania labeli w których wydawał – Concice Records które po prostu nie istnieje i było przez chwilę przestrzenią na MySpace dla jego i jego kumpli, Dora Dorovitch (label założony we Francji w 2003, chyba nadal aktywny, głównie abstrakcyjny/elektroniczny hip-hop, jako #47,5 możecie potraktować polecenie wam płyty Triune Gods – ≠ 3CW, ale to już dla takich absolutnych świrów podziemia, którym nie straszne numery z ilością wyświetleń typu 10), oraz Milled Pavement Records o którym za bardzo nie jestem w stanie wam nic powiedzieć, poza tym że zostali założeni w 2004 i nadal istnieją, oraz wydają masowo zupełnie losowych dla mnie ludzi. Coś tam śledzę podziemia +/-, ale dosłownie ani jedna z tych ksyw mi nic nie mówi.

Może jest tam również pochowane kilka pereł, nie zaprzeczam – zachęcam do poszukiwań na własną rękę. Poza wspomnianymi wyżej płytami i omawianym dziś Paperwork, ma na koncie jeszcze Tap Water na bitach ziomka o wdzięcznej ksywie Pierre The Motionless (moim zdaniem jego drugi najlepszy album, 2013), pod ksywą Double Rainbow album Fuck The Internet (2011), oraz pod ksywą Poor Ugly Isaac – Malista (2009, ale nie jestem w stanie wam powiedzieć, czy to jest ta sama Malista co z 2019, możliwe? Dziś to lost media). Niestety nie udało mi się dotrzeć do żadnego wywiadu który by gdzieś udzielił, a jego fanpage umarł w okolicach 2021. Może jeszcze wróci, spoko by było, chociaż mi też po tylu latach grania dla 30 osób by się chyba odechciało.

Dziś zajmiemy się albumem, który moim zdaniem jest jego życiówką, swego rodzaju podsumowaniem poprzednich 12 lat względnie regularnego nawijania. Paperwork to 35 minut ostrego rzucania niesamowicie dobrze połamanych wersów, z całkiem wysokim repeat value. Bity wymykają się wąskim ramom, więc najłatwiej wrzucić je w wór „abstract rap” i po sprawie. BPM jest wysokie, flow dopracowane i ostre jak maczeta Waszki G, lecz specyficzny wokal (raczej z tych wyższych) może odrzucić niektórych słuchaczy. To przede wszystkim rap w stylu wiwisekcja i podawanie serca na talerzu, wypluwając z siebie wszystkie traumy, złość na granicy załamania nerwowego.

Jest to rap typu woke, oraz 300 IQ analizy otaczającej nas rzeczywistości, wychodząc poza nią aby stać się tzw. Sigmą. Polecam wszystkim którzy nienawidzą świata (tak ogólnie) i borykają się z problamami psychicznymi i lubią je czasem wrzucić w tryb „turbo”, znajdując nowy rodzaj lustra w takiej muzyce. Raczej do biegania nocą w listopadowym deszczu w poszukiwaniu wewnętrznego spokoju przez fizyczne zajeżdżanie się – niż do kontemplowania w głębokim fotelu. Jeśli trafia do was wczesny Anticon i Def Jux, to poczujecie się tu jak w domu. Ciężko dodać mi tu coś więcej, to trzeba po prostu poczuć. Moim zdaniem, przy tych umiejętnościach – te numery powinny mieć przynajmniej po 50 tysięcy wyświetleń, a nie 2000. Może w takiej opcji nadal by nawijał, bo ma sporo do powiedzenia.

Trochę socjologii, psychologii, trochę polityki, Uroboros codzienności – klasyk w tych sferach hip-hopu. Jeśli AI mi za jakiś czas na to pozwoli na zadowalającym poziomie, to nie omieszkam wygenerować sobie utworu (lub albumu) w składzie Swordplay, Doseone, Sole.

Swordplay – Paperwork (2019)

Ulubiona gościnna zwrotka: Squalloscope na Ambulance. Jest to jedyny feat na całym materiale. Trochę szkoda, pewnie ma tam poukrywanych kilku ziomków którzy coś ciekawego by mogli pokazać – a nikt nie ma bladego pojęcia kim oni są. „schizophrenic lieutenants and a microphone”.

Ulubione utwory: Time for Law, Soviet Television, Rabbits in the Hole

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY” — WYWIAD Z PRZYŁU

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.

fot. okładka płyty Swordplay – Paperwork (2019)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Nie pamiętam już jak to znalazłem, któregoś dnia surfowania po Bandcampie chyba samo mi się nasunęło. Bezapelacyjnie jeden z najbardziej nieznanych albumów jaki poruszam w tej serii, podziemie podziemia, Swordplay – Paperwork.

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#46]: MACH-HOMMY – PRAY FOR HAITI (2021)

Nie jestem w stanie wam za bardzo nic powiedzieć o bio Swordplay. Nazywa się Isaac Ramsey, pochodzi z Kalifornii (chociaż na Geniusie znalazłem info, że pochodzi z Richmond w Virginii), pierwszy pełnoprawny album jako Swordplay wydał w 2007 (Cellars And Attics, więc można strzelić że jest z okolic rocznika okolic 1984), bo The Tilt EP to 2005, a ostatnie trzy albumy na ten moment, wydał w 2019 (Cracked Screens we współpracy z MC Homelessem (dobra ksywa swoją drogą xD), Malista (taki śpiewany i gitarowy raczej) oraz King George). Jeżeli istnieje w ogóle opcja że wiecie kto to jest – to najpewniej jesteście fanatykami Fake Four Inc. i Ceschiego (o którym pisałem w tej serii przy okazji tekstu #28), bo poza tym epizodycznym przecięciem się z drugą/trzecią ligą podziemia – zawsze grał w swojej, na oko dziewiątej. Ostatni raz pojawił się gościnnie w 2022 na płycie Haunted Days & Monsieur Saï – Points de suture. Tu zaznaczę, że sporo zdarzało mu się podczas kariery eksperymentować ze śpiewaniem (raczej takim z dużą dozą bólu) i z nawijaniem pod gitary.

Dlatego jeśli nie jesteście fanami ogólnie takich klimatów, to raczej odradzam. Poza Ceschcim (polski język, odmiany, niesamowita sprawa) mogę porównać go do wczesnego Sole’a, tego ze składanki Learning To Walk, pierwszego mansbestfriend i przede wszystkim Bottle of Humans. Wracając do dyskografii Isaaca i wymieniania labeli w których wydawał – Concice Records które po prostu nie istnieje i było przez chwilę przestrzenią na MySpace dla jego i jego kumpli, Dora Dorovitch (label założony we Francji w 2003, chyba nadal aktywny, głównie abstrakcyjny/elektroniczny hip-hop, jako #47,5 możecie potraktować polecenie wam płyty Triune Gods – ≠ 3CW, ale to już dla takich absolutnych świrów podziemia, którym nie straszne numery z ilością wyświetleń typu 10), oraz Milled Pavement Records o którym za bardzo nie jestem w stanie wam nic powiedzieć, poza tym że zostali założeni w 2004 i nadal istnieją, oraz wydają masowo zupełnie losowych dla mnie ludzi. Coś tam śledzę podziemia +/-, ale dosłownie ani jedna z tych ksyw mi nic nie mówi.

Może jest tam również pochowane kilka pereł, nie zaprzeczam – zachęcam do poszukiwań na własną rękę. Poza wspomnianymi wyżej płytami i omawianym dziś Paperwork, ma na koncie jeszcze Tap Water na bitach ziomka o wdzięcznej ksywie Pierre The Motionless (moim zdaniem jego drugi najlepszy album, 2013), pod ksywą Double Rainbow album Fuck The Internet (2011), oraz pod ksywą Poor Ugly Isaac – Malista (2009, ale nie jestem w stanie wam powiedzieć, czy to jest ta sama Malista co z 2019, możliwe? Dziś to lost media). Niestety nie udało mi się dotrzeć do żadnego wywiadu który by gdzieś udzielił, a jego fanpage umarł w okolicach 2021. Może jeszcze wróci, spoko by było, chociaż mi też po tylu latach grania dla 30 osób by się chyba odechciało.

Dziś zajmiemy się albumem, który moim zdaniem jest jego życiówką, swego rodzaju podsumowaniem poprzednich 12 lat względnie regularnego nawijania. Paperwork to 35 minut ostrego rzucania niesamowicie dobrze połamanych wersów, z całkiem wysokim repeat value. Bity wymykają się wąskim ramom, więc najłatwiej wrzucić je w wór „abstract rap” i po sprawie. BPM jest wysokie, flow dopracowane i ostre jak maczeta Waszki G, lecz specyficzny wokal (raczej z tych wyższych) może odrzucić niektórych słuchaczy. To przede wszystkim rap w stylu wiwisekcja i podawanie serca na talerzu, wypluwając z siebie wszystkie traumy, złość na granicy załamania nerwowego.

Jest to rap typu woke, oraz 300 IQ analizy otaczającej nas rzeczywistości, wychodząc poza nią aby stać się tzw. Sigmą. Polecam wszystkim którzy nienawidzą świata (tak ogólnie) i borykają się z problamami psychicznymi i lubią je czasem wrzucić w tryb „turbo”, znajdując nowy rodzaj lustra w takiej muzyce. Raczej do biegania nocą w listopadowym deszczu w poszukiwaniu wewnętrznego spokoju przez fizyczne zajeżdżanie się – niż do kontemplowania w głębokim fotelu. Jeśli trafia do was wczesny Anticon i Def Jux, to poczujecie się tu jak w domu. Ciężko dodać mi tu coś więcej, to trzeba po prostu poczuć. Moim zdaniem, przy tych umiejętnościach – te numery powinny mieć przynajmniej po 50 tysięcy wyświetleń, a nie 2000. Może w takiej opcji nadal by nawijał, bo ma sporo do powiedzenia.

Trochę socjologii, psychologii, trochę polityki, Uroboros codzienności – klasyk w tych sferach hip-hopu. Jeśli AI mi za jakiś czas na to pozwoli na zadowalającym poziomie, to nie omieszkam wygenerować sobie utworu (lub albumu) w składzie Swordplay, Doseone, Sole.

Swordplay – Paperwork (2019)

Ulubiona gościnna zwrotka: Squalloscope na Ambulance. Jest to jedyny feat na całym materiale. Trochę szkoda, pewnie ma tam poukrywanych kilku ziomków którzy coś ciekawego by mogli pokazać – a nikt nie ma bladego pojęcia kim oni są. „schizophrenic lieutenants and a microphone”.

Ulubione utwory: Time for Law, Soviet Television, Rabbits in the Hole

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY” — WYWIAD Z PRZYŁU

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.

fot. okładka płyty Swordplay – Paperwork (2019)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię