Przeoczone/Zapomniane Perły [#45]: Golin – Miasta Krzywych Wież (2016)

Freak Fight

O samym Golinie za dużo nie jestem w stanie powiedzieć, poza tym że jest z Torunia, studiował w Anglii i od lat szlaja się po całym świecie, będąc jego obywatelem, bo oczywiście podchodzi do tego w dużo głębszy sposób niż hotele i popularne spoty. Pomimo pojawienia się w Młodych Wilkach w 2013 – nigdy nie podpisał żadnego kontraktu i począwszy od 2010 (Dystrans EP we współpracy z Wallcutem) aż do ostatniej na ten moment Diuna EP (2021) pozostał w podziemiu.

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#44]: INSPECTAH DECK – UNCONTROLLED SUBSTANCE (1999)

Jego pierwszym przełomem były Katakumby w 2012, szczególnie ostatni track (który nadal jest jego najpopularniejszą rzeczą, poza featem na Płycie Roku duetu Quebonafide/Eripe). 4 lata pomiędzy Katakumbami a MKW pozwoliły mu rozwinąć na tyle mocno rozwinąć skrzydła, że moim zdaniem na omawianym dziś albumie osiągnął peak i niestety ani Ogrody Drzewek Bonsai z 2020, ani wspomniana Diuna – nie mają podjazdu, co było dla mnie sporym rozczarowaniem. Nie są to złe płyty, chyba tylko Dystrans bym dziś skreślił, ale poprzeczka postawiona przez LP z 2016 jest tak wysoko, że nawet dziś chwilę przed napisaniem tego tekstu jak zrobiłem odsłuch po dłuższej przerwie (zbyt dużo nowej muzyki do odkrycia, aby katować ulubione płyty), to miałem prawie tak samo mocne ciarki jak w dzień premiery.

Myślę, że jak chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o Michale Golińskim, to musicie szukać w jego tekstach, lub w dwóch wywiadach których udzielił w 2012 i jednym podcaście z 2017.

Egzotyka? A idź pan z tym. Miasta Krzywych Wież to prawdziwy prekursor polskiego rapu podróżniczego, lirycznie poskładany w dużo gęstszy i ciekawszy sposób. Flow i delivery nie są jakieś niesamowicie wybitne, podobnie jak specyficzna barwa głosu – ale to nie o to tutaj chodzi. Nie znajdziecie tu również melodyjnych refrenów. Topowa charyzma i liryka na solidnych bitach, niczego więcej nie potrzebujesz. Prawie cały album (poza jednym numerem) wyprodukował Szpalowsky. Dużo tu historii, kultury i sztuki – wszystkie bardzo zgrabnie wymieszane na prostych truskulowych podkładach, gdzie jedyną różnicą są sample którym możemy przykleić łatkę „egzotycznych”, chociaż byłoby to lekkie faux pas. Trochę mitów, legend (religii) i światopoglądu, ale także braggi. Golin stworzył tym albumem jedno abstrakcyjne miasto, które jest zlepkiem każdego innego miasta na globie, na każdym etapie historii. A konkretne miejsca i czasy w które zabiera słuchaczy, to tylko pojedyncze alejki tytułowej metropolii.

Moim zdaniem nie zestarzało się to LP nic a nic. Jest tak niepowtarzalne i jednocześnie poprawne (nie ma tu mowy o wahaniach formy, od początku do końca jest taka sama), że dopóki sam Golin nie postanowi nagrać jeszcze lepszego albumu – to się po prostu nigdy nie zestarzeje. Niestety, kompletny brak promocji w dzisiejszych czasach w połączeniu z przebodźcowaniem i milionem MCs, całkowicie zarżnął potencjał Golina na wbicie się wyżej z opóźnionym zapłonem i szczerze już nie wierzę iż kiedykolwiek będzie on w stanie przebić 100 tysięcy wyświetleń pod swoim numerem, a MKW stało się kolejną perłą zakopaną na dnie. Dziś jedynym śladem po tym przegapionym monumencie są oferty resellerów na Allegro i Facebookowych grupkach.

Polecam wszystkim ludziom, którzy muszą mieć odpalony Genius podczas odsłuchu, ludziom którzy są ciekawi historii, sztuki i geografii, oraz ludziom którzy cenią sobie vibe polskiego undergroundu z tamtych lat, który ciężko ująć w słowach (może poza tym jednym oczywistym – nostalgią). Na koniec świetna zagadka która jest kolejną warstwą w odszyfrowywaniu płyty – ułóżcie sobie po kolei nazwy wszystkich miast o których Golin rapuje na przestrzeni 11 numerów (jest ich bodajże 17 albo 18) i odseparujcie z nich ostatnie litery, układając nowe wyrazy.

Golin – Miasta Krzywych Wież (2016)

Ulubiona gościnna zwrotka: Album nie posiada gościnnych zwrotek, co bardzo pasuje ze względu na samotne odbywanie tych wszystkich podróży przez Golina. W 2020 na kolejną płytę jednak postanowił zaprosić kilku gości, co wyszło moim zdaniem niezbyt dobrze.

Ulubione utwory: Św. Spokój, 12 Miejsc, Stara Synagoga

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY” — WYWIAD Z PRZYŁU

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.

fot. okładka płyty Golin – Miasta Krzywych Wież (2016)

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

O samym Golinie za dużo nie jestem w stanie powiedzieć, poza tym że jest z Torunia, studiował w Anglii i od lat szlaja się po całym świecie, będąc jego obywatelem, bo oczywiście podchodzi do tego w dużo głębszy sposób niż hotele i popularne spoty. Pomimo pojawienia się w Młodych Wilkach w 2013 – nigdy nie podpisał żadnego kontraktu i począwszy od 2010 (Dystrans EP we współpracy z Wallcutem) aż do ostatniej na ten moment Diuna EP (2021) pozostał w podziemiu.

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#44]: INSPECTAH DECK – UNCONTROLLED SUBSTANCE (1999)

Jego pierwszym przełomem były Katakumby w 2012, szczególnie ostatni track (który nadal jest jego najpopularniejszą rzeczą, poza featem na Płycie Roku duetu Quebonafide/Eripe). 4 lata pomiędzy Katakumbami a MKW pozwoliły mu rozwinąć na tyle mocno rozwinąć skrzydła, że moim zdaniem na omawianym dziś albumie osiągnął peak i niestety ani Ogrody Drzewek Bonsai z 2020, ani wspomniana Diuna – nie mają podjazdu, co było dla mnie sporym rozczarowaniem. Nie są to złe płyty, chyba tylko Dystrans bym dziś skreślił, ale poprzeczka postawiona przez LP z 2016 jest tak wysoko, że nawet dziś chwilę przed napisaniem tego tekstu jak zrobiłem odsłuch po dłuższej przerwie (zbyt dużo nowej muzyki do odkrycia, aby katować ulubione płyty), to miałem prawie tak samo mocne ciarki jak w dzień premiery.

Myślę, że jak chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o Michale Golińskim, to musicie szukać w jego tekstach, lub w dwóch wywiadach których udzielił w 2012 i jednym podcaście z 2017.

Egzotyka? A idź pan z tym. Miasta Krzywych Wież to prawdziwy prekursor polskiego rapu podróżniczego, lirycznie poskładany w dużo gęstszy i ciekawszy sposób. Flow i delivery nie są jakieś niesamowicie wybitne, podobnie jak specyficzna barwa głosu – ale to nie o to tutaj chodzi. Nie znajdziecie tu również melodyjnych refrenów. Topowa charyzma i liryka na solidnych bitach, niczego więcej nie potrzebujesz. Prawie cały album (poza jednym numerem) wyprodukował Szpalowsky. Dużo tu historii, kultury i sztuki – wszystkie bardzo zgrabnie wymieszane na prostych truskulowych podkładach, gdzie jedyną różnicą są sample którym możemy przykleić łatkę „egzotycznych”, chociaż byłoby to lekkie faux pas. Trochę mitów, legend (religii) i światopoglądu, ale także braggi. Golin stworzył tym albumem jedno abstrakcyjne miasto, które jest zlepkiem każdego innego miasta na globie, na każdym etapie historii. A konkretne miejsca i czasy w które zabiera słuchaczy, to tylko pojedyncze alejki tytułowej metropolii.

Moim zdaniem nie zestarzało się to LP nic a nic. Jest tak niepowtarzalne i jednocześnie poprawne (nie ma tu mowy o wahaniach formy, od początku do końca jest taka sama), że dopóki sam Golin nie postanowi nagrać jeszcze lepszego albumu – to się po prostu nigdy nie zestarzeje. Niestety, kompletny brak promocji w dzisiejszych czasach w połączeniu z przebodźcowaniem i milionem MCs, całkowicie zarżnął potencjał Golina na wbicie się wyżej z opóźnionym zapłonem i szczerze już nie wierzę iż kiedykolwiek będzie on w stanie przebić 100 tysięcy wyświetleń pod swoim numerem, a MKW stało się kolejną perłą zakopaną na dnie. Dziś jedynym śladem po tym przegapionym monumencie są oferty resellerów na Allegro i Facebookowych grupkach.

Polecam wszystkim ludziom, którzy muszą mieć odpalony Genius podczas odsłuchu, ludziom którzy są ciekawi historii, sztuki i geografii, oraz ludziom którzy cenią sobie vibe polskiego undergroundu z tamtych lat, który ciężko ująć w słowach (może poza tym jednym oczywistym – nostalgią). Na koniec świetna zagadka która jest kolejną warstwą w odszyfrowywaniu płyty – ułóżcie sobie po kolei nazwy wszystkich miast o których Golin rapuje na przestrzeni 11 numerów (jest ich bodajże 17 albo 18) i odseparujcie z nich ostatnie litery, układając nowe wyrazy.

Golin – Miasta Krzywych Wież (2016)

Ulubiona gościnna zwrotka: Album nie posiada gościnnych zwrotek, co bardzo pasuje ze względu na samotne odbywanie tych wszystkich podróży przez Golina. W 2020 na kolejną płytę jednak postanowił zaprosić kilku gości, co wyszło moim zdaniem niezbyt dobrze.

Ulubione utwory: Św. Spokój, 12 Miejsc, Stara Synagoga

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY” — WYWIAD Z PRZYŁU

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.

fot. okładka płyty Golin – Miasta Krzywych Wież (2016)

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię