Przeoczone/Zapomniane Perły [#37]: Sadistik – Flowers For My Father (2013)

Freak Fight

Czy Sadistik to Tesco Value Eyedea? Ja go niestety zawsze tak do pewnego stopnia postrzegałem i pomimo nieprzeciętnych tekstów, ciekawych bitów i niezłego wokalu – jak chciałem posłuchać E&A, to odpalałem E&A zamiast którąkolwiek z płyt Codiego Fostera. Jest to jednak wartościowy MC i może nawet kilku z was stwierdzi, iż jest on lepszy od swojego mentora z którym sporo czasu spędzał w ostatnich latach życia tegoż. O życiu Sadistika nie wiadomo zbyt dużo jeśli chodzi o suche bio – poza tym że pochodzi z Seattle, skończył studia z psychologii oraz socjologii, ma długie włosy i jestem praktycznie pewien, że lubi Nirvanę.

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#36]: JIMSON – UCIECZKA Z WESOŁEGO MIASTECZKA (2011)

Zdecydowanie więcej możemy znaleźć w tekstach, w których od debiutu w 2008 po dziś dzień stawia na dzielenie się praktycznie każdą jedną traumą ze słuchaczem. Na dzień dzisiejszy wydał 8 EPek i 6 LP, z czego omawiane dzisiaj Kwiaty to jego drugie (z angielskiego tzw. follow-up do debiutu). Najczęściej współpracował z Kristoffem Krane’m (ziomkiem Eyedea’i z grupy Face Candy) i z Kno (ten z CunninLynguists).

Jeśli chodzi o aspekt wydawniczy, to posiada on swoje Clockwork Grey Music na wyłączność, do którego wrócił po tułaniu się przez lata od Crushkill Recordings, przez ikoniczne Fake Four Inc. (pozdro Ceschi), aż po punkowe/hardcore’owe Equal Vision Records (co może w jakimś stopniu nakreślić, w jaką tonację uderza). Lubi zaproponować odbiorcy okazjonalne wypluwanie wersów jak karabin, więc jeśli są na sali jeszcze jacyś fani samozwańczego Rap Goda, to to powinno ich zainteresować.

Jak już możecie się spodziewać – nie uświadczycie w muzyce tego człowieka uczuć pokroju radości, szczęścia czy spokoju. W najlepszym scenariuszu będzie to uczucie pustki, chwilowo niwelujące złość, żal czy nienawiść. Gdy go słucham, mam przed oczami typa który pokazuje mi swoje przedramiona pełne krwawiących blizn, krzyczący „patrz!”. Istnieje teoria zakładająca, że tytułowe kwiaty nie są dla ojca biologicznego, a dla wspomnianego już kilkukrotnie Micheala Davida Larsena – którego Cody traktował jako mentora. Uzasadnia to tribute kryjący się na trackliście pod numerem 9, oraz stylistyka w jakiej pisane i wykonywane są teksty (swego rodzaju tribute przez proxy). Jest to mroczna podróż po zakątkach poszkodowanego i kruchego umysłu nihilistycznego autora. Spora część LP została wyprodukowana przez znakomity duet Blue Sky Black Death, których mocno polecam (szczególnie album A Heap Of Broken Images, możecie to potraktować jako #37,5).

Reszta bitów to anonimowy Eric G. oraz wspomniany Kno. Ciężko ująć mi w słowach aspekt, który sprawia iż rzadko słucham Sadistika – lecz coś mi mówi, że ten sam czynnik wpływa na jego względnie niewielką popularność. Po rozłożeniu jego twórczości na elementy pierwsze, żaden nie odstaje jako „za słaby”, każdy przynajmniej „poprawny” z dodatkowym plusem dla liryki, a jednak po złożeniu w całość.. repeat value jest niższe niż mogło by się wydawać. Więc czy uznałbym ten album za faktyczną perłę? Na tle depresyjnego undergroundu tak, w tej konfiguracji warto zawsze wspomnieć o Sadistiku. Ale na tle alternatywnego podziemia jako-takiego? Niezbyt. Polecam właściwie tylko jeśli albumy E&A (2004) i By The Throat (2009) oceniliście przynajmniej na 8/10, to istnieje szansa że dyskografię dzisiejszego bohatera podsumujecie solidnym 7/10. Od The Balancing Act, przez Ultraviolet, Altars i Haunted Gardens, aż po Bring Me Back When The World Is Cured – to rap do dobijania się. Kiedy czujesz się źle i chcesz poczuć się jeszcze gorzej, przez co paradoksalnie zaczynasz czuć się lepiej. Bity potrafią być całkiem ładne, także fani cięższej perkusji i okazyjnej gitary powinni coś dla siebie znaleźć na przestrzeni działalności.

Sadistik – Flowers For My Father (2013)

Ulubiona gościnna zwrotka: Cage na Russian Roulette. Na jednym refrenie śpiewa Yes Alexander, na drugim takim bardziej bridge’u Lotte Kestner (pojawia się też później drugi raz), na trzecim refrenie za to Deacon the Villain (znany z CunninLynguists), a na czwartym Childactor. Hook dokłada również Astronautalis który w tej serii w tej kategorii gości już trzeci raz. Całość kończy Ceschi z jakżeby inaczej – refrenem.

Ulubione utwory: Russian Roulette, Micheal, Exit Theme

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „FINANSOWO NIE WIDZIAŁBYM JAKIEJŚ WIĘKSZEJ STABILNEJ PRZYSZŁOŚCI, JEŚLI CHODZI O WSPÓŁPRACE Z CZOŁÓWKĄ” — NORBERT GRZEGORCZYK, TWÓRCA NOLYRICS

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News

fot. cover płyty Sadistik – Flowers For My Father

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Czy Sadistik to Tesco Value Eyedea? Ja go niestety zawsze tak do pewnego stopnia postrzegałem i pomimo nieprzeciętnych tekstów, ciekawych bitów i niezłego wokalu – jak chciałem posłuchać E&A, to odpalałem E&A zamiast którąkolwiek z płyt Codiego Fostera. Jest to jednak wartościowy MC i może nawet kilku z was stwierdzi, iż jest on lepszy od swojego mentora z którym sporo czasu spędzał w ostatnich latach życia tegoż. O życiu Sadistika nie wiadomo zbyt dużo jeśli chodzi o suche bio – poza tym że pochodzi z Seattle, skończył studia z psychologii oraz socjologii, ma długie włosy i jestem praktycznie pewien, że lubi Nirvanę.

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#36]: JIMSON – UCIECZKA Z WESOŁEGO MIASTECZKA (2011)

Zdecydowanie więcej możemy znaleźć w tekstach, w których od debiutu w 2008 po dziś dzień stawia na dzielenie się praktycznie każdą jedną traumą ze słuchaczem. Na dzień dzisiejszy wydał 8 EPek i 6 LP, z czego omawiane dzisiaj Kwiaty to jego drugie (z angielskiego tzw. follow-up do debiutu). Najczęściej współpracował z Kristoffem Krane’m (ziomkiem Eyedea’i z grupy Face Candy) i z Kno (ten z CunninLynguists).

Jeśli chodzi o aspekt wydawniczy, to posiada on swoje Clockwork Grey Music na wyłączność, do którego wrócił po tułaniu się przez lata od Crushkill Recordings, przez ikoniczne Fake Four Inc. (pozdro Ceschi), aż po punkowe/hardcore’owe Equal Vision Records (co może w jakimś stopniu nakreślić, w jaką tonację uderza). Lubi zaproponować odbiorcy okazjonalne wypluwanie wersów jak karabin, więc jeśli są na sali jeszcze jacyś fani samozwańczego Rap Goda, to to powinno ich zainteresować.

Jak już możecie się spodziewać – nie uświadczycie w muzyce tego człowieka uczuć pokroju radości, szczęścia czy spokoju. W najlepszym scenariuszu będzie to uczucie pustki, chwilowo niwelujące złość, żal czy nienawiść. Gdy go słucham, mam przed oczami typa który pokazuje mi swoje przedramiona pełne krwawiących blizn, krzyczący „patrz!”. Istnieje teoria zakładająca, że tytułowe kwiaty nie są dla ojca biologicznego, a dla wspomnianego już kilkukrotnie Micheala Davida Larsena – którego Cody traktował jako mentora. Uzasadnia to tribute kryjący się na trackliście pod numerem 9, oraz stylistyka w jakiej pisane i wykonywane są teksty (swego rodzaju tribute przez proxy). Jest to mroczna podróż po zakątkach poszkodowanego i kruchego umysłu nihilistycznego autora. Spora część LP została wyprodukowana przez znakomity duet Blue Sky Black Death, których mocno polecam (szczególnie album A Heap Of Broken Images, możecie to potraktować jako #37,5).

Reszta bitów to anonimowy Eric G. oraz wspomniany Kno. Ciężko ująć mi w słowach aspekt, który sprawia iż rzadko słucham Sadistika – lecz coś mi mówi, że ten sam czynnik wpływa na jego względnie niewielką popularność. Po rozłożeniu jego twórczości na elementy pierwsze, żaden nie odstaje jako „za słaby”, każdy przynajmniej „poprawny” z dodatkowym plusem dla liryki, a jednak po złożeniu w całość.. repeat value jest niższe niż mogło by się wydawać. Więc czy uznałbym ten album za faktyczną perłę? Na tle depresyjnego undergroundu tak, w tej konfiguracji warto zawsze wspomnieć o Sadistiku. Ale na tle alternatywnego podziemia jako-takiego? Niezbyt. Polecam właściwie tylko jeśli albumy E&A (2004) i By The Throat (2009) oceniliście przynajmniej na 8/10, to istnieje szansa że dyskografię dzisiejszego bohatera podsumujecie solidnym 7/10. Od The Balancing Act, przez Ultraviolet, Altars i Haunted Gardens, aż po Bring Me Back When The World Is Cured – to rap do dobijania się. Kiedy czujesz się źle i chcesz poczuć się jeszcze gorzej, przez co paradoksalnie zaczynasz czuć się lepiej. Bity potrafią być całkiem ładne, także fani cięższej perkusji i okazyjnej gitary powinni coś dla siebie znaleźć na przestrzeni działalności.

Sadistik – Flowers For My Father (2013)

Ulubiona gościnna zwrotka: Cage na Russian Roulette. Na jednym refrenie śpiewa Yes Alexander, na drugim takim bardziej bridge’u Lotte Kestner (pojawia się też później drugi raz), na trzecim refrenie za to Deacon the Villain (znany z CunninLynguists), a na czwartym Childactor. Hook dokłada również Astronautalis który w tej serii w tej kategorii gości już trzeci raz. Całość kończy Ceschi z jakżeby inaczej – refrenem.

Ulubione utwory: Russian Roulette, Micheal, Exit Theme

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „FINANSOWO NIE WIDZIAŁBYM JAKIEJŚ WIĘKSZEJ STABILNEJ PRZYSZŁOŚCI, JEŚLI CHODZI O WSPÓŁPRACE Z CZOŁÓWKĄ” — NORBERT GRZEGORCZYK, TWÓRCA NOLYRICS

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News

fot. cover płyty Sadistik – Flowers For My Father

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię