Patointeligencja przeżywa drugie urodziny. Czym jest ten utwór po dwóch latach?

Freak Fight

Po publikacji „Patointeligencji” okrzyknięty mianem potocznego banana i społecznego prowokatora. Trzeba wydobyć z siebie ósme poty, aby znaleźć słuchacza polskiego rapu, który nie poznał dotąd czterech liter. W dynamicznym tempie te dwie sylaby zakorzeniły się głęboko pośród chropowatych ulic stołecznej Warszawy i odbiły się ogólnopolskim rozgłosem. Manifest młodego pokolenia stał się amunicją w machinie politycznych zatargów i telewizyjnej propagandy. Mata dobitnie rozliczył się z poszarganą licealną przeszłością i wyjawił wszystkim rodzicom, jak w zasadzie zabawiają się ich dzieci. Dla wychowawców i rodziców zapadł wyrok — w końcu jest dosadny filar do rozmowy z dzieckiem o sprawach naturalnych, ale z niewyjaśnionych przyczyn zasłoniętych poszarpaną kurtyną.

Rymowanie o ćpaniu, seksie, czy licealnych przygodach z alkoholem nie bez przyczyny wywołuję kontrowersje. Reakcja społeczna mnoży się podwójnie, szczególnie gdy mówi o tym młody człowiek, który dopiero opuścił bramy owianego drakońskim spojrzeniem Batorego. Niestety obracamy się w absurdalnym świecie, w którym za dostrzeżenie zła i problemu, dostaje się batem po plecach. Lepiej jest próbować zakleić usta niż pozwolić na artystyczne wyrażenie problemu.

„Dla mnie ten utwór jest symbolem tego, że tak chciałem go wychować. On potrafi dostrzec zło, potrafi je rozpoznać. To nie jest wcale takie łatwe. […] On potrafił rozpoznać zło i potrafił je nazwać w sposób przejmujący. Taki, który spowodował, że wszyscy zaczęliśmy o nim myśleć.” – Marcin Matczak w rozmowie dla TVN Style.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: MARIUSZ PUDZIANOWSKI O SENTINO: „MOŻE STAĆ ZA MNĄ”

Mata i Taco są jedynymi raperami, o których napisało The New York Times.
fot. The New York Times

Patointeligencja obnażyła luki chwiejnego społeczeństwa

Kiedy Mata znalazł się na ustach większości Polaków, nikt nie powinien się dziwić, iż jego pragmatyczne podejście było jedynym słusznym rozwiązaniem. Możemy mieć szczęście, że nie poddał się medialnej presji i nie wystąpił przed szeregiem telewizyjnych kamer. Na tamten moment był jednym z najbardziej pożądanych gości dla programów śniadaniowych — bez wątpienia nadal nim jest. Mata poznał swoją wartość i zna ją do tej pory. Nieszczęściem pismaków z plotkarskiej branży może być jego bezcenność i niezależność.

Pnąc się na muzyczne wyżyny, powinieneś dotrzeć do jak najbardziej szerokiego spektrum. Gdy mimowolnie stajesz się zauważalny, sięgasz po wywiady. Mata przed debiutanckim albumem miał ich kilka. Pojawiały się one stopniowo aż do sukcesywnego odcięcia się rapera. Pierwszy pisemny wywiad ukazał się na Newonce pod okiem Krzysztofa Nowaka. CGM poszedł w inną stronę, przyciągając wschodzącą gwiazdę do Flintesencji Marcina Flinta. Później gościnna wizyta podopiecznego SBM w Przekroju i.. stop. Podobna sytuacja, co w przypadku Taco Hemingwaya i Quebonafide. Gdy stajesz się gwiazdą bezpośrednio wpływającą na miliony słuchaczy, musisz odejść w cień. Nie potrzebujesz gościnnych wizyt w mediach, bo trafiasz na celownik wszystkich dookoła. Najzwyklejszy ruch w jakimkolwiek kierunku może zostać konkretnie zmanipulowany.

Mata w Patoreakcji wyjaśnił wszystko i wszystkich.
fot. @osiemdziewiec

Chwila przerwy i na pisemny wywiad nie musieliśmy już dłużej czekać. Spotykamy Michała u Kuby Wojewódzkiego na łamach Polityki. Absolwent Batorego prezentuje osobowościowy przeskok i zgadza się na wywiad wyłącznie poważnej, zaufanej osobie — w tym wypadku Kubie. Temat udokumentowania publicznych wystąpień wraca podczas ubiegłorocznych Popkilerów. Pierwsze od dawna wystąpienie Maty z animuszem. Wcześniej wymieniłem dwóch publicystów, którzy dołożyli cegiełki do dziennikarskiego spisania i zarejestrowania pierwszych kroków Maty. Dzisiaj poprosiłem ich o dobrowolny komentarz po dwóch latach przewrotnej „Patointeligencji”, ze zbiegiem czasu mogący się różnić od pierwotnego tworu, choć niekoniecznie.

Marcin Flint: Uważam, że „Patointeligencja” zestarzała się dobrze. To już nie te czasy, żeby utwór tracił przydatność do słuchania dwa lata po ukazaniu się, bo o ile branża się w ogóle rozwija, to i tak nie tak szybko. A tu jeszcze w międzyczasie ukazała się „Patoreakcja”, która podbiła wartość poprzedniego kawałka niczym bliźniacza karta w Gwincie. Całe szczęście nie zaobserwowałem też wysypu podobnych nagrań, koniunktury na bananowych dekadentów, co z pewnością mogłoby mi obie rzeczy Maty obrzydzić. Także dobra robota, nawet jeśli sięgając po tego wykonawcę zdecydowanie wyżej cenie sobie „Żółte flamastry i grube katechetki” i „67-410”.

Krzysztof Nowak, szef działu rapowego Rytmy.pl: Zaledwie osiem miesięcy dzieli dwa starty kariery Maty. W kwietniu 2019 roku na dobre zaistniał w branży dzięki „Bibliotece Trap”, w grudniu, za sprawą „Patointeligencji”, do rapowej rozpoznawalności dołożył tę ogólnopolską, unoszącą się ponad gatunkiem. Patrząc na obecne realia scenowe trudno powiedzieć, by dzieciaki z tzw. dobrych domów wzięły z Matczaka przykład i zaczęły śmielej mówić na bitach o swoim pochodzeniu. Niewątpliwie jednak polski rap stał się nieco mniej obłudny. Gdy przyłożyło się ucho w odpowiednie miejsce, to nabierało się przekonania, że nie wszyscy MC’s mieli trudny start, za to woleli o tym nie mówić. Co do treści: singiel to zarówno krytyczna diagnoza własnego środowiska, jak i sprawna próba zwrócenia uwagi na uniwersalność losów nastolatków z dużych miast w cyfrowych czasach. Finanse zmieniają jakość rekwizytów, lecz sztuka pozostaje ta sama. Grzmiące reakcje komentatorów udowodniły zaś niezrozumienie młodych ludzi i formy wyrazu, jaką jest rap. Ale to ostatnie to akurat nic nowego.

ZOBACZ TAKŻE: CO KUPIĆ NA ŚWIĘTA SŁUCHACZOWI RAPU? KILKA NASZYCH RAD

Koledzy Maty z czasów licealnych.
fot. @osiemdziewiec

Wobec Patointeligencji został tylko Pato”sentyment”

W marcu tego roku wychodzi drugi tom przedrostka „pato” — „Patoreakcja”. Wobec „Patointeligencji” mogliśmy traktować go jako epilog, jednak jego zawartość i niepowstrzymana chęć Maty do całkowitego rozliczenia się z hałasem wywołanym właśnie „Patointeligencją”, po wysłuchaniu każe postrzegać go jako kontynuację serii i jednocześnie jej zakończenie. Mata wręcz z dziecinną zabawą prostuje wszystko i wszystkich przy sposobności bezpiecznego obrażenia telewizji publicznej. Teledysk przebija pierwowzór nie tylko pod kątem wyświetleń, ale demaskuje patologie naszego społeczeństwa, które nie rozumie — może nie chce rozumieć — trafnego przekazu. Nieprzychylnym wobec wizji Maty zaczynają pękać żyłki, bez rezultatu. Koncepcja teledysku przemyślana, co do klatki. Kolejny raz bananowe dziecko prowokuje i daje na tacy powody do gryzących język komentarzy. O dziwo nie znajdziemy tam stonowanego i poważnego tonu, jak na utwór większych aspiracji przystało. Aspiracje odnalazły filar w ironicznych odwołaniach, szybszym i zwinnym tempie oraz ambitnych kadrach, których jest bez liku.

CEJOT JOT: To już 2 lata? Ała, k*rwa , rzeczywiście! Przez ten czas, zapomniałem już, jak wiele kontrowersji wywołała „Patointeligencja”. W zasadzie podtrzymuję moją opinię ze wtedy. Kawałek mocno wywindował karierę Matczaka. To był chyba pierwszy raz, gdzie jakiś rap był tak szeroko komentowany we wszystkich mainstreamowych mediach, a relacja z TVP o „zachowaniach prawniczych środowisk” to już mem. A jak już przy memie jesteśmy – to był to też pierwszy raz, gdzie Mata pokazał, że potrafi poruszać w poważny sposób, poważne tematy. Po „Bibliotece Trap”, „Brum Brum” czy „Hanna Montana” dostaliśmy mocny kontrast w postaci „Patointeligencji” właśnie. Dysonans, na który widocznie, nie każdy był gotowy, dlatego wywołało to tak wiele skrajnych emocji. Pamiętam jak byliśmy zalani felietonami o tym jednym utworze, to nie zdarza się często. Jako przeciwnik elitarnych liceów, czułem dodatkową satysfakcję z treści, której przed Matą nie poruszał nikt wcześniej (a więc nadal się da). „Patointeligencja” to nadal bardzo ważny i przełomowy kawałek. To już powoli historia polskiego rapu, a utwór będzie jeszcze przypominany i omawiany za 3, 10 czy 20 lat, jestem tego pewny.

Mata wydaje drugi legalny album „Młody Matczak” i mówi wprost — oficjalnie żegnam się z tematami ogólnoszkolnymi. Głosy fanów licealnych historii docierają do młodego warszawiaka, a ten w podzięce tworzy limitowaną epke „100 Dni Po Maturze”, dołączaną do preorderowych zamówień błękitnej płyty. Nagle wraca szkolny storytelling, który poznaliśmy za sprawą „100 Dni do matury”. Sielankowość, harmonia i pełen energii, zwyczajny entuzjazm z rapowania. Miły gest, który należy traktować jako symboliczną pamiątkę. Po dwóch latach od premiery najgłośniejszego numeru w erze hip-hopu ostał się jedynie Patosentyment. Pomimo tych dwóch lat niewiele się zmieniło. Miażdżąca ocena nadal niesie się wśród codziennych Kowalskich, a na horyzoncie nie zanosi się na burze zmian nadto krytycznych postaw.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Po publikacji „Patointeligencji” okrzyknięty mianem potocznego banana i społecznego prowokatora. Trzeba wydobyć z siebie ósme poty, aby znaleźć słuchacza polskiego rapu, który nie poznał dotąd czterech liter. W dynamicznym tempie te dwie sylaby zakorzeniły się głęboko pośród chropowatych ulic stołecznej Warszawy i odbiły się ogólnopolskim rozgłosem. Manifest młodego pokolenia stał się amunicją w machinie politycznych zatargów i telewizyjnej propagandy. Mata dobitnie rozliczył się z poszarganą licealną przeszłością i wyjawił wszystkim rodzicom, jak w zasadzie zabawiają się ich dzieci. Dla wychowawców i rodziców zapadł wyrok — w końcu jest dosadny filar do rozmowy z dzieckiem o sprawach naturalnych, ale z niewyjaśnionych przyczyn zasłoniętych poszarpaną kurtyną.

Rymowanie o ćpaniu, seksie, czy licealnych przygodach z alkoholem nie bez przyczyny wywołuję kontrowersje. Reakcja społeczna mnoży się podwójnie, szczególnie gdy mówi o tym młody człowiek, który dopiero opuścił bramy owianego drakońskim spojrzeniem Batorego. Niestety obracamy się w absurdalnym świecie, w którym za dostrzeżenie zła i problemu, dostaje się batem po plecach. Lepiej jest próbować zakleić usta niż pozwolić na artystyczne wyrażenie problemu.

„Dla mnie ten utwór jest symbolem tego, że tak chciałem go wychować. On potrafi dostrzec zło, potrafi je rozpoznać. To nie jest wcale takie łatwe. […] On potrafił rozpoznać zło i potrafił je nazwać w sposób przejmujący. Taki, który spowodował, że wszyscy zaczęliśmy o nim myśleć.” – Marcin Matczak w rozmowie dla TVN Style.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: MARIUSZ PUDZIANOWSKI O SENTINO: „MOŻE STAĆ ZA MNĄ”

Mata i Taco są jedynymi raperami, o których napisało The New York Times.
fot. The New York Times

Patointeligencja obnażyła luki chwiejnego społeczeństwa

Kiedy Mata znalazł się na ustach większości Polaków, nikt nie powinien się dziwić, iż jego pragmatyczne podejście było jedynym słusznym rozwiązaniem. Możemy mieć szczęście, że nie poddał się medialnej presji i nie wystąpił przed szeregiem telewizyjnych kamer. Na tamten moment był jednym z najbardziej pożądanych gości dla programów śniadaniowych — bez wątpienia nadal nim jest. Mata poznał swoją wartość i zna ją do tej pory. Nieszczęściem pismaków z plotkarskiej branży może być jego bezcenność i niezależność.

Pnąc się na muzyczne wyżyny, powinieneś dotrzeć do jak najbardziej szerokiego spektrum. Gdy mimowolnie stajesz się zauważalny, sięgasz po wywiady. Mata przed debiutanckim albumem miał ich kilka. Pojawiały się one stopniowo aż do sukcesywnego odcięcia się rapera. Pierwszy pisemny wywiad ukazał się na Newonce pod okiem Krzysztofa Nowaka. CGM poszedł w inną stronę, przyciągając wschodzącą gwiazdę do Flintesencji Marcina Flinta. Później gościnna wizyta podopiecznego SBM w Przekroju i.. stop. Podobna sytuacja, co w przypadku Taco Hemingwaya i Quebonafide. Gdy stajesz się gwiazdą bezpośrednio wpływającą na miliony słuchaczy, musisz odejść w cień. Nie potrzebujesz gościnnych wizyt w mediach, bo trafiasz na celownik wszystkich dookoła. Najzwyklejszy ruch w jakimkolwiek kierunku może zostać konkretnie zmanipulowany.

Mata w Patoreakcji wyjaśnił wszystko i wszystkich.
fot. @osiemdziewiec

Chwila przerwy i na pisemny wywiad nie musieliśmy już dłużej czekać. Spotykamy Michała u Kuby Wojewódzkiego na łamach Polityki. Absolwent Batorego prezentuje osobowościowy przeskok i zgadza się na wywiad wyłącznie poważnej, zaufanej osobie — w tym wypadku Kubie. Temat udokumentowania publicznych wystąpień wraca podczas ubiegłorocznych Popkilerów. Pierwsze od dawna wystąpienie Maty z animuszem. Wcześniej wymieniłem dwóch publicystów, którzy dołożyli cegiełki do dziennikarskiego spisania i zarejestrowania pierwszych kroków Maty. Dzisiaj poprosiłem ich o dobrowolny komentarz po dwóch latach przewrotnej „Patointeligencji”, ze zbiegiem czasu mogący się różnić od pierwotnego tworu, choć niekoniecznie.

Marcin Flint: Uważam, że „Patointeligencja” zestarzała się dobrze. To już nie te czasy, żeby utwór tracił przydatność do słuchania dwa lata po ukazaniu się, bo o ile branża się w ogóle rozwija, to i tak nie tak szybko. A tu jeszcze w międzyczasie ukazała się „Patoreakcja”, która podbiła wartość poprzedniego kawałka niczym bliźniacza karta w Gwincie. Całe szczęście nie zaobserwowałem też wysypu podobnych nagrań, koniunktury na bananowych dekadentów, co z pewnością mogłoby mi obie rzeczy Maty obrzydzić. Także dobra robota, nawet jeśli sięgając po tego wykonawcę zdecydowanie wyżej cenie sobie „Żółte flamastry i grube katechetki” i „67-410”.

Krzysztof Nowak, szef działu rapowego Rytmy.pl: Zaledwie osiem miesięcy dzieli dwa starty kariery Maty. W kwietniu 2019 roku na dobre zaistniał w branży dzięki „Bibliotece Trap”, w grudniu, za sprawą „Patointeligencji”, do rapowej rozpoznawalności dołożył tę ogólnopolską, unoszącą się ponad gatunkiem. Patrząc na obecne realia scenowe trudno powiedzieć, by dzieciaki z tzw. dobrych domów wzięły z Matczaka przykład i zaczęły śmielej mówić na bitach o swoim pochodzeniu. Niewątpliwie jednak polski rap stał się nieco mniej obłudny. Gdy przyłożyło się ucho w odpowiednie miejsce, to nabierało się przekonania, że nie wszyscy MC’s mieli trudny start, za to woleli o tym nie mówić. Co do treści: singiel to zarówno krytyczna diagnoza własnego środowiska, jak i sprawna próba zwrócenia uwagi na uniwersalność losów nastolatków z dużych miast w cyfrowych czasach. Finanse zmieniają jakość rekwizytów, lecz sztuka pozostaje ta sama. Grzmiące reakcje komentatorów udowodniły zaś niezrozumienie młodych ludzi i formy wyrazu, jaką jest rap. Ale to ostatnie to akurat nic nowego.

ZOBACZ TAKŻE: CO KUPIĆ NA ŚWIĘTA SŁUCHACZOWI RAPU? KILKA NASZYCH RAD

Koledzy Maty z czasów licealnych.
fot. @osiemdziewiec

Wobec Patointeligencji został tylko Pato”sentyment”

W marcu tego roku wychodzi drugi tom przedrostka „pato” — „Patoreakcja”. Wobec „Patointeligencji” mogliśmy traktować go jako epilog, jednak jego zawartość i niepowstrzymana chęć Maty do całkowitego rozliczenia się z hałasem wywołanym właśnie „Patointeligencją”, po wysłuchaniu każe postrzegać go jako kontynuację serii i jednocześnie jej zakończenie. Mata wręcz z dziecinną zabawą prostuje wszystko i wszystkich przy sposobności bezpiecznego obrażenia telewizji publicznej. Teledysk przebija pierwowzór nie tylko pod kątem wyświetleń, ale demaskuje patologie naszego społeczeństwa, które nie rozumie — może nie chce rozumieć — trafnego przekazu. Nieprzychylnym wobec wizji Maty zaczynają pękać żyłki, bez rezultatu. Koncepcja teledysku przemyślana, co do klatki. Kolejny raz bananowe dziecko prowokuje i daje na tacy powody do gryzących język komentarzy. O dziwo nie znajdziemy tam stonowanego i poważnego tonu, jak na utwór większych aspiracji przystało. Aspiracje odnalazły filar w ironicznych odwołaniach, szybszym i zwinnym tempie oraz ambitnych kadrach, których jest bez liku.

CEJOT JOT: To już 2 lata? Ała, k*rwa , rzeczywiście! Przez ten czas, zapomniałem już, jak wiele kontrowersji wywołała „Patointeligencja”. W zasadzie podtrzymuję moją opinię ze wtedy. Kawałek mocno wywindował karierę Matczaka. To był chyba pierwszy raz, gdzie jakiś rap był tak szeroko komentowany we wszystkich mainstreamowych mediach, a relacja z TVP o „zachowaniach prawniczych środowisk” to już mem. A jak już przy memie jesteśmy – to był to też pierwszy raz, gdzie Mata pokazał, że potrafi poruszać w poważny sposób, poważne tematy. Po „Bibliotece Trap”, „Brum Brum” czy „Hanna Montana” dostaliśmy mocny kontrast w postaci „Patointeligencji” właśnie. Dysonans, na który widocznie, nie każdy był gotowy, dlatego wywołało to tak wiele skrajnych emocji. Pamiętam jak byliśmy zalani felietonami o tym jednym utworze, to nie zdarza się często. Jako przeciwnik elitarnych liceów, czułem dodatkową satysfakcję z treści, której przed Matą nie poruszał nikt wcześniej (a więc nadal się da). „Patointeligencja” to nadal bardzo ważny i przełomowy kawałek. To już powoli historia polskiego rapu, a utwór będzie jeszcze przypominany i omawiany za 3, 10 czy 20 lat, jestem tego pewny.

Mata wydaje drugi legalny album „Młody Matczak” i mówi wprost — oficjalnie żegnam się z tematami ogólnoszkolnymi. Głosy fanów licealnych historii docierają do młodego warszawiaka, a ten w podzięce tworzy limitowaną epke „100 Dni Po Maturze”, dołączaną do preorderowych zamówień błękitnej płyty. Nagle wraca szkolny storytelling, który poznaliśmy za sprawą „100 Dni do matury”. Sielankowość, harmonia i pełen energii, zwyczajny entuzjazm z rapowania. Miły gest, który należy traktować jako symboliczną pamiątkę. Po dwóch latach od premiery najgłośniejszego numeru w erze hip-hopu ostał się jedynie Patosentyment. Pomimo tych dwóch lat niewiele się zmieniło. Miażdżąca ocena nadal niesie się wśród codziennych Kowalskich, a na horyzoncie nie zanosi się na burze zmian nadto krytycznych postaw.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię