MF DOOM – legenda amerykańskiej rapowej sceny zmarł w wieku 49 lat. Rodzina Daniela Dumile’a potwierdziła tą smutną informację w oświadczeniu na Instagramie. Śmierć nastąpiła 31 października 2020 roku, póki co nie są znane jej powody.
MF DOOM NIE ŻYJE
MF DOOM – legenda amerykańskiej rapowej sceny zmarł w wieku 49 lat. Rodzina Daniela Dumile’a potwierdziła tą smutną informację w oświadczeniu na Instagramie. Śmierć nastąpiła 31 października 2020 roku, póki co nie są znane jej powody.
Strasznie mną wstrząsnęła ta wiadomość, był to ulubiony raper waszych ulubionych amerykańskich raperów. To na nim wychowywali się Tyler The Creator z Earlem Sweatshirtem, to on napędzał do dalszej pracy El-P z Run the Jewels w głębokich latach ’90, to jego teksty inna legenda – Mos Def, zna do dziś na pamięć wers po wersie. Krążą po sieci jego wspólne zdjęcia z N.W.A., Kanye Westem, 2Pacem, czy Freddie Gibbsem. Zawsze bardzo introwertyczny, wycofany ze społeczeństwa, z traumami do przepracowania po śmierci brata gdy obaj mieli po 20 lat, oraz po śmierci syna kilka lat temu. Mistrz i czarodziej jeśli chodzi o flow, technikę, czy w produkcji bitów – ilość oficjalnie wydanych podkładów jako Metal Fingers czy takich na których rapował idzie w dziesiątki godzin i bardzo ciężko tam znaleźć coś słabego/źle zrobionego. Nie wspominając o jego projekcie z Madlibem czy rzeczami poukrywanymi pod innymi ksywkami (King Geedorah, Viktor Vaughn). Na scenie równo od 1990 i debiutu pod pseudonimem Zev Love X ze swoim bratem w trio o nazwie KMD. Od pierwszego albumu który współtworzył – Mr. Hood (1991) aż do ostatniego – Czarface Meets Metal Face (2018, we współpracy z trio Czarface) najwyższa półka jakości. Jestem pewien na 99% że posiadał on na swoim komputerze/dyskach zewnętrznych miliardy różnych rozkopanych projektów – więc mam nadzieję że dostaniemy pośmiertnie jedno skondensowane do 40-60 minut LP z najlepszymi niewydanymi utworami, oraz w ramach Metal Fingers kolejny kilkugodzinny pakiet bitów.
Mati felietony kozak pozdro Legnica
Dzięki byku
Strasznie mną wstrząsnęła ta wiadomość, był to ulubiony raper waszych ulubionych amerykańskich raperów. To na nim wychowywali się Tyler The Creator z Earlem Sweatshirtem, to on napędzał do dalszej pracy El-P z Run the Jewels w głębokich latach ’90, to jego teksty inna legenda – Mos Def, zna do dziś na pamięć wers po wersie. Krążą po sieci jego wspólne zdjęcia z N.W.A., Kanye Westem, 2Pacem, czy Freddie Gibbsem. Zawsze bardzo introwertyczny, wycofany ze społeczeństwa, z traumami do przepracowania po śmierci brata gdy obaj mieli po 20 lat, oraz po śmierci syna kilka lat temu. Mistrz i czarodziej jeśli chodzi o flow, technikę, czy w produkcji bitów – ilość oficjalnie wydanych podkładów jako Metal Fingers czy takich na których rapował idzie w dziesiątki godzin i bardzo ciężko tam znaleźć coś słabego/źle zrobionego. Nie wspominając o jego projekcie z Madlibem czy rzeczami poukrywanymi pod innymi ksywkami (King Geedorah, Viktor Vaughn). Na scenie równo od 1990 i debiutu pod pseudonimem Zev Love X ze swoim bratem w trio o nazwie KMD. Od pierwszego albumu który współtworzył – Mr. Hood (1991) aż do ostatniego – Czarface Meets Metal Face (2018, we współpracy z trio Czarface) najwyższa półka jakości. Jestem pewien na 99% że posiadał on na swoim komputerze/dyskach zewnętrznych miliardy różnych rozkopanych projektów – więc mam nadzieję że dostaniemy pośmiertnie jedno skondensowane do 40-60 minut LP z najlepszymi niewydanymi utworami, oraz w ramach Metal Fingers kolejny kilkugodzinny pakiet bitów.
Mati felietony kozak pozdro Legnica
Dzięki byku