Marta Linkiewicz była gościem najnowszego odcinka Winiego. Duet przeprowadził bardzo ciekawą rozmowę, która zaczęła się od kosmosu i astrologii.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: MARZENIEM MISS EURO 2016 JEST ZAGRANIE W KLIPIE KĘKĘ
Oprócz wspomnianej astrologii padł również temat przyszłych inwestycji Marty, freak fightów, czy trudnego dzieciństwa, o którym influencerka mówi tak:
Ja mimo tego, że byłam bardzo dziewczęca, to miałam różnych znajomych. Miałam przyjaciółkę, która była tzw. brudasem. Tak się mówi potocznie i ją też tak nazywali. Lubiłam się zawsze otaczać takimi ludźmi innymi. (…) Ja też miałam kuratora sądowego, jak byłam w gimnazjum. Zaczęło się od buntu młodzieńczego. Dojrzewanie, hormony i te sprawy. Razem ze swoimi przyjaciółkami, które też miały jakieś sytuacje w domu starałyśmy się zapełnić jakoś czas, między zajęciami, a siedzeniem w domu. Kradłyśmy jakieś rzeczy z H&Mu, widomo alkohol, narkotyki, jakieś pobicia do tego. Może nie biłyśmy, skończyło się na groźbach i podstawianiu nóg. Po prostu źle trafiłyśmy, jeśli chodzi o rodziców jednej dziewczyny. Groziłyśmy jej, podstawialiśmy jej nogę i wylądowałyśmy na policji. Mieliśmy sprawę za pobicie, ale nikogo nie pobiłyśmy. Byłyśmy po prostu bardzo awanturnicze. (…) Jedna sprawa sądowa, druga sprawa sądowa, do tego jakieś kradzieże i za to groził mi ośrodek, do którego ostatecznie nie trafiłam. (…) Za każdym razem, kiedy przychodziła kuratorka , to były cyrki w domu. Ja krzyczałam rodzice, rodzice krzyczeli. Mi się wydawało, że ja wiem najlepiej. – powiedziała Marta.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: MUZYCZNY CZŁOWIEK ORKIESTRA WYDAJE PERFEKCYJNIE DOPRACOWANY KRĄŻEK. WYWIAD Z MARO, KTÓRY WSZYSTKO ROBI SAM
Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.
fot. WINI x MARTA LINKIEWICZ – rozmowa | Z biegiem czasu coraz mocniej męczy mnie popularność.