Marceli Bober: „Wielkie rzeczy robi się grupą” – wywiad

Freak Fight

fot. Miroff (Marceli Bober)

Marceli Bober to raper, producent i autor tekstów, który pomimo bagażu doświadczeń w muzyce od całkiem niedawna zaczyna przebijać się do świadomości słuchacza. Hypeman Miłego ATZ i członek zespołu LOWPASS, jest świeżo po wydaniu swojej płyty w Def Jam w duecie z producentem eemzet – „Czarne Łzy”. Porozmawialiśmy trochę o współpracy z Łączy nas Piłka, Michałem Szczygłem, gościnką w Asfalt Records, inspiracjach, podejściu do fizycznego wydania płyt czy o początkach i ostatnich zmianach w jego przygodzie z muzyką. Zapraszam do lektury.

ZOBACZ TAKŻE: MARCELI BOBER Z NOWYM KAWAŁKIEM

CEJOT JOT: Cześć Marceli.

Marceli Bober: Siemano.

Pamiętam jak pod koniec 2016, trafiłem na twoje numery, takie jak „Kołysanka” i inne, których tytułów nie pamiętam i nie ma już ich w sieci. Od tamtej pory minęło już sporo czasu i można powiedzieć, że w końcu jesteś w innym miejscu, ale mam wrażenie, że poszło to do przodu jakoś dopiero po hot16challenge2 i nominacji od Miłego ATZ, wtedy pojawiła się oferta od Universal?

Na pewno hot16challenge2 miało wpływ, ale czy pojawiła się wtedy? Ciężko mi powiedzieć. Już wtedy byłem w trakcie prac nad LOWPASSEM, bywałem tam w studio z Miłym, pokazywałem swoje rzeczy, w pewnym momencie dostałem propozycje współpracy, która na tamten moment była dla mnie najkorzystniejsza. Wyszło to bardzo naturalnie.

Swoją drogą to w 2016 zaczęła się twoja przygoda z muzyką czy tworzyłeś już coś wcześniej?

Pierwsze numery pisałem już w 2013 i jedyne jak można było je usłyszeć, to na żywo. Bardzo zachowawczy byłem, taki trochę niezdrowy perfekcjonizm, lubiłem sam fakt bycia pośród ziomali i wymieniania się wersami. Potem stwierdziłem, że na spełnienie marzeń nie można czekać, tylko trzeba je samemu realizować i tak powstało „InTheForest”, skąd jest numer „Kołysanka”.

Te pierwsze granie na żywo to były jakieś fristajle z ziomkami czy pierwsze koncerty? Jak to dokładnie wyglądało? Możesz też opowiedzieć trochę o „InThe Forest”.

To było tak, że jak się spotykaliśmy na jakiś chillout na świeżym powietrzu, to pokazywaliśmy sobie co mamy, głównie z moim ziomalem Łukim. „InTheForest” – płyta w sumie, którą po latach jak odpaliłem, to traktuje bardziej jak przerost treści nad formą. Bardzo mi zależało, żeby wszystkie bity, na których nagram płytę, były oryginalne. Żebym tylko ja na takich nawinął, stąd dobór producentów też nieprzypadkowy. Byłem dzieciakiem soundclouda i lubiłem diggować: aflo, bknd, Barto’cut, Devv, Zone, ens – to były ksywy, które mi rozjeb*ły łeb swoim brzmieniem,

A to kojarzę już chyba, pewnie tam była też reszta tych numerów, które wypadły mi już z pamięci, pamiętam jednak, że od początku było to dla mnie bardzo oryginalne pod względem brzmienia i niszowe, tak samo doceniałem tamtych producentów, którzy też robili małe wyświetlenia, nawet na ten moment chyba tylko Barto poleciał mocniej.

Tak, Devv czasem gdzieś mi się przewinie, bknd był na bonusie płyty Janka OTS’a. Aczkolwiek no nadal myślę, że ta płytka to przerost treści nad formą. Niechętnie sam do niej wracam. Mimo, że była takim zapalnikiem do kolejnych działań.

No na pewno byłeś wtedy młodszy i po latach inaczej oceniasz tamtą treść, ale to raczej normalne u większości artystów. Zresztą u większości ludzi poglądy się zmieniają i patrzą z politowaniem na samego siebie sprzed lat. Ja z 2016, a z teraz to zupełnie inna osoba.

Nie no wiadomo, rozwój sam za siebie to tłumaczy, ale wracając do producentów to przede wszystkim kumaliśmy się w jakiś sposób muzycznie, bo to też było ważne. Z niektórymi z nich mam kontakt do teraz.

Jesteś wciąż młodym raperem, ale już bogatym doświadczeniem i ze sporą dyskografią. Po drodze dostałeś szansę od Asfalt Records podczas ich akcji „Radio Asfalt Prezentuje” czy od Kstyka, u którego rozpędu nabrali tacy artyści jak schafter, VBS czy Zibex . U ciebie mimo propsów od słuchaczy i krytyków nie szło to raczej szeroko. Niektórzy dosłownie po kilku kawałkach byli na ustach wszystkich, a ty przez lata pozostawałeś niezauważony. Byłeś ciągle cierpliwy i nie patrzyłeś na to skupiając się na szlifowaniu swojego stylu czy gdzieś tam pojawiła się frustracja i poczucie bycia niedocenionym?

Wiesz co, zawsze jest frustracja w momencie, kiedy nie spełniają się twoje oczekiwania. Może jak byłem młodszy to było dużo wkur***nia, ale z perspektywy czasu widzę, że nie jest to adekwatne do skilla. Każdy ma swoją drogę. Na ten moment nie czuje się niedoceniony, jestem wokół odpowiednich ludzi i nie są to po prostu moi znajomi, tylko przyjaciele. Na ten moment, mi nie chodzi w ogóle o rozgłos, on sam się pojawi. Każda płyta to musi być level up.

Właśnie mam wrażenie, że w końcu ruszyło to u Ciebie do przodu, a życzyłem tego od lat. Myślisz, że Twoja muzyka ma szansę przebić się jeszcze bardziej, na tyle, by się z tego utrzymać i żyć z pasji? Dziś takim ambitnym, poetyckim i spokojnym rapem raczej ciężko zebrać na tyle dużą publikę, aby wejść do  mainstreamu, ale w sumie takie LOWPASS ostatnio podbiło serca słuchaczy, a i goście byli z najwyższej półki.

Wydaje mi się, że znów to zależy ode mnie. Już na ten moment mi coś kapie, nie są to duże pieniądze, ale zawsze coś. Na pewno bliżej mi już do mainstreamu niż do podziemia, zwłaszcza na ten moment. W dzisiejszych czasach nie liczy się to co mówisz, tylko jak to mówisz i na pewno będę szedł w kierunku bardziej przystępnym dla polskiego słuchacza co nie znaczy, że jestem zmuszony do rezygnacji z tego co próbuje wnieść. W żadnym wypadku, jedno z drugim idzie w parze. Sam widzisz, trwa to długo, ale myślę, że nie bez przyczyny. Każdego dnia uczę się czegoś nowego, jestem tym pochłonięty. Nie chce gdybać, ale wszystko ma swój czas.

Też warto poinformować słuchaczy, że raczej nie opierasz wszystkiego na swoich solowych utworach. Współpracowałeś z Łączy nas Piłka, tworząc muzykę do kilku odcinków, jesteś hypemanem Miłego ATZ, może niedługo sytuacja wróci do normy i koncerty wrócą i to też dla muzyków powinno być jakieś ułatwienie. Działasz jeszcze jakoś około muzycznie?

Pomagam w pisaniu tekstów, też z tego czerpię zajawę i jest to kolejny kierunek w którym mogę się rozwijać.

A to tego nie wiedziałem, możesz zdradzić dla kogo pisałeś teksty? Chyba, że to ściśle tajne i nieoficjalne…

Z takich, które wyszły – Michał Szczygieł „Jakby Co”

O i fajnie, w sumie podobnie działają Gverilla i Ten Typ Mes, którzy też piszą teksty dla wokalistów.

Wiesz, dużo czasu na to w swoim życiu poświęciłem i nie widzę w tym nic złego, póki to nie jest rap, bo jeśli raperowi miałbym pisać tekst, to sie moim zdaniem mija z celem.

Nie no wiadomo, fajna sprawa i też procentuje teraz to, jak na początku kariery przywiązywałeś wagę do warstwy tekstowej. Jak doszło do współpracy z Łączy Nas Piłka? Jesteś fanem piłki nożnej czy po prostu zwykłe zlecenie, niepowiązane z zainteresowaniami?

Inicjatywa wyszła od nich. Ludzie, którzy tam pracują zajarali się moją muzyką, doszło do spotkania i stwierdziliśmy wspólnie, że robimy to. Fanem nie jestem, ale lubię sobie czasem meczyk do piwka obejrzeć, że tak powiem, wszystko opiera się na koneksjach.

Twoje ostatnie albumy „Świat stanął na głowie” i „Czarne Łzy” nie wyszły na fizykach, z czego to wynika? Nie wierzysz już w tę formę sprzedaży muzyki?

Trochę nie wierzę. Widzę, że muzyka przenosi się do Internetu. Nie znaczy to, że fizyki zostały skreślone na zawsze, prędzej przy następnej płycie zrobię pakiet. Kocham moich fanów, dużo osób pisze o fizyki, ale też w czasach pandemicznych nie jest to takie łatwe, a ilość sprzedanych przeze mnie fizyków też nie byłaby za duża. Nie chcę, żeby leżały i się kurzyły.

Przejdźmy, w końcu do twojego najnowszego tworu, czyli wspólnej płyty z eemzetem – „Czarne Łzy”. Wcześniej już współpracowaliście przy pojedynczych utworach, kiedy naszło Was na stworzenie razem całej EPki?

Już w trakcie pracy nad  LOWPASSEM powstawały pierwsze numery/zarysy, pandemia była twórczo sprzyjająca. Myślę, ze Grzesiek jak i ja po prostu byliśmy stęsknieni wspólnej pracy, to jest to bycie wśród dobrych ludzi. Nie było nie wiadomo jakich planów na początku. Po prostu eemzet wysyłał mi bity, ja pod to pisałem i było ich na tyle dużo, że warto było to w coś spiąć. W ogóle to też ciekawe, bo ja bym nie nazwał tego epką. To, że ma 9 numerów wynika bardziej z tego, że słuchacz w dzisiejszych czasach jest niecierpliwy, a 25 minut to na prawdę bardzo dużo.  Patrząc na to z perspektywy ile informacji jest człowiek w stanie pobrać w tym czasie.

W sumie masz racje, dziś wychodzi sporo albumów, które trwają te 25-30 minut i zawierają do 10 kawałków i odchodzi się od nazewnictwa EP/LP. Wiesz, słuchacz jest niecierpliwy to jedno, ale jest taki przesyt, że co piątek wychodzi po 5 albumów z samego polskiego rapu. Ciężko być na bieżąco ze wszystkim, a perspektywa długiego odsłuchu odstrasza. Dziś lepiej zostawić niedosyt i w odstępie czasu wypuścić w roku te 2-3 krótsze projekty, żeby jednocześnie też nie dać o sobie zapomnieć.

Dokładnie tak, zwłaszcza, że też żyjemy w erze singli. Nawet serwisy streamingowe dają więcej możliwości promocji singlowi niż albumowi.

Słuchając twojej najnowszej płyty mam wrażenie, że dominuje na niej ciężki i psychodeliczny klimat, nawet jak na twoją twórczość, z drugiej strony tak jak wspominałeś wcześniej, słuchając takiego „Jeden Znak” pokazujesz zadatki na to, że potrafiłbyś zrobić bardziej komercyjną płytę (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Moim zdaniem, ten numer mógłby przyjąć się w szerszym gronie słuchaczy, też tak myślisz? Jest to takie poszukiwania innych i bardziej przystępnych brzmień?

To też jest ciekawe, bo wydaje mi się, że ten numer jest jednym z nielicznych na całym świecie, w którym połączony został drill i R&B. Takie w miarę nowoczesne, i myślę że za granicą nie byłoby wstydu najmniejszego. Ba, nawet mógłbym kogoś zainspirować. A co do brzmień, to jest to o czym mówiłem wcześniej, nie trzeba rezygnować ze swoich zajawek, żeby zrobić coś co będzie podobać się tłumom. Trzeba to po prostu umiejętnie wyważyć.

A ty masz jakieś swoje inspiracje muzyczne? Może niekoniecznie, te które natchnęły Cię do nagrania tego albumu, tylko tak ogólnie.

Wiesz co, jeśli chodzi o takich idoli, idoli, to miałem i nadal mam. Nawet jednym z moich marzeń było zrobienie z nimi dwoma numeru. Niestety Mac Miller jak i Leh obserwują nas z góry i tego marzenia nie spełnię, ale chyba najbardziej zainspirował mnie w życiu Mac. Bardzo imponował mi fakt bycia muzykiem, oprócz rapowania – znania się na muzyce. To sprawiło, że zacząłem robić bity, uczyć się. A jeśli chodzi o aktualnie muzyczne inspiracje, to potrafię znaleźć numer, który ma 10k wyświetleń, i słuchać go dla samej linii basowej albo brzmienia synta. Bardzo często tak mam, że cały numer mi się nie podoba, jednak są drobne smaczki, które są takie wyje**ne że aż wszystko inne nie ma znaczenia.

Jakbym miał wymienić ksywki, które mogą pokazać ludzi z zagranicy, na pewno: Jesse James Solomon, Lucki, UnoTheActivist, Playboi Carti i wiele, wiele innych. Mógłbym naprawdę długo wymieniać. Fajne jest to, że ludzie z którymi robię muzykę podzielają moje zainteresowania, tak samo ja ich. Bardzo często jeden drugiemu pokazuje coś nowego i w sumie nie byłoby dnia bez jakiegoś nowego numeru, bądź takiego, którego wcześniej nie słyszałem.

Na pewno sobie posprawdzam, co do tego słuchania np. samej linii basowej to chyba też trochę takie „zboczenie zawodowe producentów”, pamiętam, że jak miałem okres gdzie bawiłem się w FL’u to potem inaczej zacząłem słuchać kawałków, zwracałem uwagę na rzeczy, których wcześniej nawet nie słyszałem. A ty od kiedy produkujesz?

Pierwsze bity zacząłem jeszcze robić w Nasielsku, ale były to kasztany, czyli pewnie tak 5 lat temu. Taki bit na którym coś nagrałem to z 4/3 lata temu.

Umiejętność tworzenia samemu bitów daje pewnie o wiele większe możliwości niż w przypadku samego rapowania, ja zawsze doceniam u artystów taką wszechstronność, można np. samemu sobie wyprodukować całą płytę.

„Świat stanął na głowie” w całości jest wyprodukowane przeze mnie i myślę, że nieprędko wyprodukuje sobie sam znów całą płytę. Wielkie rzeczy robi się grupą, kiedyś w radio Newonce, podczas audycji Święty Bass, powiedziałem, że na Mount Everest łatwiej wejść w grupie niż samemu. Duże rzeczy nigdy nie są robione w pojedynkę, a proces tworzenia samemu sobie… kurczę, jest dużo trudniej niż z kimś zwłaszcza, że odpowiadałem za wszystko. Od produkcji, po realizacje i mix master. Jest to ciężkie i łatwo się w tym zatracić. Twoje gusta się zmieniają wymaga to dużo czasu i skupienia. Mi zajęło prawie 2 lata, a i tak na końcowym etapie mix masteru zmieniłem 2 bity i dodałem jeszcze jeden cały numer. Zmienione bity to „Cień” i intro, czyli „Q&A” a dodany to „Wziąść”.

Dobra wracając jeszcze na koniec do ostatniej płyty, pojawiło się na niej kilku gości, z większością z nich współpracowałeś już wcześniej, ale mnie ciekawi jak doszło do numeru na którym udzielił się Cichoń. Raz, że to też mój kolega, a dwa, myślę że trochę mi Cię przypomina. Też stawia na lirykę, doceniany jest tu i tam, zalicza fajne featy np. Czarny HiFi czy Atutowy, ale chyba też musi uzbroić się w cierpliwość w czekaniu na nieco większe wyświetlenia. Masz podobne odczucia?

Z Cichoniem było tak, że spotkaliśmy się pierwszy raz w studio Def Jam, wcześniej słyszałem jego numery, chociażby z Atutem, ale pamiętam, że wszedłem do studia gdzie on był. Zbiłem pionę, chwile pogadaliśmy, on akurat robił bit, potem znów przyszedłem do niego i pokazał mi co nagrał. Byłem rozpierd***ny, bo tak jak ty tu zauważyłeś, poczułem się jakbym słuchał swoich numerów jeszcze z czasów bycia w Naiselsku. Totalnie mój vibe. Prze zdolny artysta, a co do cierpliwości, to każdemu jest potrzebna. Polecam numer „Cierpliwości” z Lowpass. ważne jest żeby nie oczekiwać na efekty i to co ma wrócić, tylko mieć w nie wyje**ne i robić dalej. Wtedy przychodzą same, a moim zdaniem, w jego przypadku to kwestia czasu. Kuba ma możliwości i ambicje na bycie zajebistym reprezentantem Polski na scenie międzynarodowej.

Pozdrawiamy Kubę jeśli to czyta. Dobra, tak patrzę to wyszło nam całkiem sporo już tej rozmowy, a niestety wywiady pisemne mają to do siebie, że trzeba raczej się w nich sprężać. Wygodniej słuchać niż czytać. Na koniec możesz dodać coś od siebie dla słuchaczy i czytelników, zdradzić swoje plany na przyszłość itd. Słyszałem np., że LOWPASS nie skończy się na jednej płycie.

Na koniec ode mnie dla słuchaczy i czytelników  – nie bójcie się spełniać swoich marzeń. To intuicja najczęściej nam je podpowiada. Dbajcie o bliskich i nie krzywdźcie obcych.

Plany są takie, że płyta jest już napisana, teraz przyszedł czas na jej realizację. Big up Eemzet, Big up LOWPASS, Big up GPC, Big up Unda, Big up Def Jam.

A od LOWPASSU niespodzianka już niedługo.

Dzięki serdeczne za wywiad i powodzenia w dalszej drodze!

To ja dziękuję, zajebiste pytania.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

fot. Miroff (Marceli Bober)

Marceli Bober to raper, producent i autor tekstów, który pomimo bagażu doświadczeń w muzyce od całkiem niedawna zaczyna przebijać się do świadomości słuchacza. Hypeman Miłego ATZ i członek zespołu LOWPASS, jest świeżo po wydaniu swojej płyty w Def Jam w duecie z producentem eemzet – „Czarne Łzy”. Porozmawialiśmy trochę o współpracy z Łączy nas Piłka, Michałem Szczygłem, gościnką w Asfalt Records, inspiracjach, podejściu do fizycznego wydania płyt czy o początkach i ostatnich zmianach w jego przygodzie z muzyką. Zapraszam do lektury.

ZOBACZ TAKŻE: MARCELI BOBER Z NOWYM KAWAŁKIEM

CEJOT JOT: Cześć Marceli.

Marceli Bober: Siemano.

Pamiętam jak pod koniec 2016, trafiłem na twoje numery, takie jak „Kołysanka” i inne, których tytułów nie pamiętam i nie ma już ich w sieci. Od tamtej pory minęło już sporo czasu i można powiedzieć, że w końcu jesteś w innym miejscu, ale mam wrażenie, że poszło to do przodu jakoś dopiero po hot16challenge2 i nominacji od Miłego ATZ, wtedy pojawiła się oferta od Universal?

Na pewno hot16challenge2 miało wpływ, ale czy pojawiła się wtedy? Ciężko mi powiedzieć. Już wtedy byłem w trakcie prac nad LOWPASSEM, bywałem tam w studio z Miłym, pokazywałem swoje rzeczy, w pewnym momencie dostałem propozycje współpracy, która na tamten moment była dla mnie najkorzystniejsza. Wyszło to bardzo naturalnie.

Swoją drogą to w 2016 zaczęła się twoja przygoda z muzyką czy tworzyłeś już coś wcześniej?

Pierwsze numery pisałem już w 2013 i jedyne jak można było je usłyszeć, to na żywo. Bardzo zachowawczy byłem, taki trochę niezdrowy perfekcjonizm, lubiłem sam fakt bycia pośród ziomali i wymieniania się wersami. Potem stwierdziłem, że na spełnienie marzeń nie można czekać, tylko trzeba je samemu realizować i tak powstało „InTheForest”, skąd jest numer „Kołysanka”.

Te pierwsze granie na żywo to były jakieś fristajle z ziomkami czy pierwsze koncerty? Jak to dokładnie wyglądało? Możesz też opowiedzieć trochę o „InThe Forest”.

To było tak, że jak się spotykaliśmy na jakiś chillout na świeżym powietrzu, to pokazywaliśmy sobie co mamy, głównie z moim ziomalem Łukim. „InTheForest” – płyta w sumie, którą po latach jak odpaliłem, to traktuje bardziej jak przerost treści nad formą. Bardzo mi zależało, żeby wszystkie bity, na których nagram płytę, były oryginalne. Żebym tylko ja na takich nawinął, stąd dobór producentów też nieprzypadkowy. Byłem dzieciakiem soundclouda i lubiłem diggować: aflo, bknd, Barto’cut, Devv, Zone, ens – to były ksywy, które mi rozjeb*ły łeb swoim brzmieniem,

A to kojarzę już chyba, pewnie tam była też reszta tych numerów, które wypadły mi już z pamięci, pamiętam jednak, że od początku było to dla mnie bardzo oryginalne pod względem brzmienia i niszowe, tak samo doceniałem tamtych producentów, którzy też robili małe wyświetlenia, nawet na ten moment chyba tylko Barto poleciał mocniej.

Tak, Devv czasem gdzieś mi się przewinie, bknd był na bonusie płyty Janka OTS’a. Aczkolwiek no nadal myślę, że ta płytka to przerost treści nad formą. Niechętnie sam do niej wracam. Mimo, że była takim zapalnikiem do kolejnych działań.

No na pewno byłeś wtedy młodszy i po latach inaczej oceniasz tamtą treść, ale to raczej normalne u większości artystów. Zresztą u większości ludzi poglądy się zmieniają i patrzą z politowaniem na samego siebie sprzed lat. Ja z 2016, a z teraz to zupełnie inna osoba.

Nie no wiadomo, rozwój sam za siebie to tłumaczy, ale wracając do producentów to przede wszystkim kumaliśmy się w jakiś sposób muzycznie, bo to też było ważne. Z niektórymi z nich mam kontakt do teraz.

Jesteś wciąż młodym raperem, ale już bogatym doświadczeniem i ze sporą dyskografią. Po drodze dostałeś szansę od Asfalt Records podczas ich akcji „Radio Asfalt Prezentuje” czy od Kstyka, u którego rozpędu nabrali tacy artyści jak schafter, VBS czy Zibex . U ciebie mimo propsów od słuchaczy i krytyków nie szło to raczej szeroko. Niektórzy dosłownie po kilku kawałkach byli na ustach wszystkich, a ty przez lata pozostawałeś niezauważony. Byłeś ciągle cierpliwy i nie patrzyłeś na to skupiając się na szlifowaniu swojego stylu czy gdzieś tam pojawiła się frustracja i poczucie bycia niedocenionym?

Wiesz co, zawsze jest frustracja w momencie, kiedy nie spełniają się twoje oczekiwania. Może jak byłem młodszy to było dużo wkur***nia, ale z perspektywy czasu widzę, że nie jest to adekwatne do skilla. Każdy ma swoją drogę. Na ten moment nie czuje się niedoceniony, jestem wokół odpowiednich ludzi i nie są to po prostu moi znajomi, tylko przyjaciele. Na ten moment, mi nie chodzi w ogóle o rozgłos, on sam się pojawi. Każda płyta to musi być level up.

Właśnie mam wrażenie, że w końcu ruszyło to u Ciebie do przodu, a życzyłem tego od lat. Myślisz, że Twoja muzyka ma szansę przebić się jeszcze bardziej, na tyle, by się z tego utrzymać i żyć z pasji? Dziś takim ambitnym, poetyckim i spokojnym rapem raczej ciężko zebrać na tyle dużą publikę, aby wejść do  mainstreamu, ale w sumie takie LOWPASS ostatnio podbiło serca słuchaczy, a i goście byli z najwyższej półki.

Wydaje mi się, że znów to zależy ode mnie. Już na ten moment mi coś kapie, nie są to duże pieniądze, ale zawsze coś. Na pewno bliżej mi już do mainstreamu niż do podziemia, zwłaszcza na ten moment. W dzisiejszych czasach nie liczy się to co mówisz, tylko jak to mówisz i na pewno będę szedł w kierunku bardziej przystępnym dla polskiego słuchacza co nie znaczy, że jestem zmuszony do rezygnacji z tego co próbuje wnieść. W żadnym wypadku, jedno z drugim idzie w parze. Sam widzisz, trwa to długo, ale myślę, że nie bez przyczyny. Każdego dnia uczę się czegoś nowego, jestem tym pochłonięty. Nie chce gdybać, ale wszystko ma swój czas.

Też warto poinformować słuchaczy, że raczej nie opierasz wszystkiego na swoich solowych utworach. Współpracowałeś z Łączy nas Piłka, tworząc muzykę do kilku odcinków, jesteś hypemanem Miłego ATZ, może niedługo sytuacja wróci do normy i koncerty wrócą i to też dla muzyków powinno być jakieś ułatwienie. Działasz jeszcze jakoś około muzycznie?

Pomagam w pisaniu tekstów, też z tego czerpię zajawę i jest to kolejny kierunek w którym mogę się rozwijać.

A to tego nie wiedziałem, możesz zdradzić dla kogo pisałeś teksty? Chyba, że to ściśle tajne i nieoficjalne…

Z takich, które wyszły – Michał Szczygieł „Jakby Co”

O i fajnie, w sumie podobnie działają Gverilla i Ten Typ Mes, którzy też piszą teksty dla wokalistów.

Wiesz, dużo czasu na to w swoim życiu poświęciłem i nie widzę w tym nic złego, póki to nie jest rap, bo jeśli raperowi miałbym pisać tekst, to sie moim zdaniem mija z celem.

Nie no wiadomo, fajna sprawa i też procentuje teraz to, jak na początku kariery przywiązywałeś wagę do warstwy tekstowej. Jak doszło do współpracy z Łączy Nas Piłka? Jesteś fanem piłki nożnej czy po prostu zwykłe zlecenie, niepowiązane z zainteresowaniami?

Inicjatywa wyszła od nich. Ludzie, którzy tam pracują zajarali się moją muzyką, doszło do spotkania i stwierdziliśmy wspólnie, że robimy to. Fanem nie jestem, ale lubię sobie czasem meczyk do piwka obejrzeć, że tak powiem, wszystko opiera się na koneksjach.

Twoje ostatnie albumy „Świat stanął na głowie” i „Czarne Łzy” nie wyszły na fizykach, z czego to wynika? Nie wierzysz już w tę formę sprzedaży muzyki?

Trochę nie wierzę. Widzę, że muzyka przenosi się do Internetu. Nie znaczy to, że fizyki zostały skreślone na zawsze, prędzej przy następnej płycie zrobię pakiet. Kocham moich fanów, dużo osób pisze o fizyki, ale też w czasach pandemicznych nie jest to takie łatwe, a ilość sprzedanych przeze mnie fizyków też nie byłaby za duża. Nie chcę, żeby leżały i się kurzyły.

Przejdźmy, w końcu do twojego najnowszego tworu, czyli wspólnej płyty z eemzetem – „Czarne Łzy”. Wcześniej już współpracowaliście przy pojedynczych utworach, kiedy naszło Was na stworzenie razem całej EPki?

Już w trakcie pracy nad  LOWPASSEM powstawały pierwsze numery/zarysy, pandemia była twórczo sprzyjająca. Myślę, ze Grzesiek jak i ja po prostu byliśmy stęsknieni wspólnej pracy, to jest to bycie wśród dobrych ludzi. Nie było nie wiadomo jakich planów na początku. Po prostu eemzet wysyłał mi bity, ja pod to pisałem i było ich na tyle dużo, że warto było to w coś spiąć. W ogóle to też ciekawe, bo ja bym nie nazwał tego epką. To, że ma 9 numerów wynika bardziej z tego, że słuchacz w dzisiejszych czasach jest niecierpliwy, a 25 minut to na prawdę bardzo dużo.  Patrząc na to z perspektywy ile informacji jest człowiek w stanie pobrać w tym czasie.

W sumie masz racje, dziś wychodzi sporo albumów, które trwają te 25-30 minut i zawierają do 10 kawałków i odchodzi się od nazewnictwa EP/LP. Wiesz, słuchacz jest niecierpliwy to jedno, ale jest taki przesyt, że co piątek wychodzi po 5 albumów z samego polskiego rapu. Ciężko być na bieżąco ze wszystkim, a perspektywa długiego odsłuchu odstrasza. Dziś lepiej zostawić niedosyt i w odstępie czasu wypuścić w roku te 2-3 krótsze projekty, żeby jednocześnie też nie dać o sobie zapomnieć.

Dokładnie tak, zwłaszcza, że też żyjemy w erze singli. Nawet serwisy streamingowe dają więcej możliwości promocji singlowi niż albumowi.

Słuchając twojej najnowszej płyty mam wrażenie, że dominuje na niej ciężki i psychodeliczny klimat, nawet jak na twoją twórczość, z drugiej strony tak jak wspominałeś wcześniej, słuchając takiego „Jeden Znak” pokazujesz zadatki na to, że potrafiłbyś zrobić bardziej komercyjną płytę (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Moim zdaniem, ten numer mógłby przyjąć się w szerszym gronie słuchaczy, też tak myślisz? Jest to takie poszukiwania innych i bardziej przystępnych brzmień?

To też jest ciekawe, bo wydaje mi się, że ten numer jest jednym z nielicznych na całym świecie, w którym połączony został drill i R&B. Takie w miarę nowoczesne, i myślę że za granicą nie byłoby wstydu najmniejszego. Ba, nawet mógłbym kogoś zainspirować. A co do brzmień, to jest to o czym mówiłem wcześniej, nie trzeba rezygnować ze swoich zajawek, żeby zrobić coś co będzie podobać się tłumom. Trzeba to po prostu umiejętnie wyważyć.

A ty masz jakieś swoje inspiracje muzyczne? Może niekoniecznie, te które natchnęły Cię do nagrania tego albumu, tylko tak ogólnie.

Wiesz co, jeśli chodzi o takich idoli, idoli, to miałem i nadal mam. Nawet jednym z moich marzeń było zrobienie z nimi dwoma numeru. Niestety Mac Miller jak i Leh obserwują nas z góry i tego marzenia nie spełnię, ale chyba najbardziej zainspirował mnie w życiu Mac. Bardzo imponował mi fakt bycia muzykiem, oprócz rapowania – znania się na muzyce. To sprawiło, że zacząłem robić bity, uczyć się. A jeśli chodzi o aktualnie muzyczne inspiracje, to potrafię znaleźć numer, który ma 10k wyświetleń, i słuchać go dla samej linii basowej albo brzmienia synta. Bardzo często tak mam, że cały numer mi się nie podoba, jednak są drobne smaczki, które są takie wyje**ne że aż wszystko inne nie ma znaczenia.

Jakbym miał wymienić ksywki, które mogą pokazać ludzi z zagranicy, na pewno: Jesse James Solomon, Lucki, UnoTheActivist, Playboi Carti i wiele, wiele innych. Mógłbym naprawdę długo wymieniać. Fajne jest to, że ludzie z którymi robię muzykę podzielają moje zainteresowania, tak samo ja ich. Bardzo często jeden drugiemu pokazuje coś nowego i w sumie nie byłoby dnia bez jakiegoś nowego numeru, bądź takiego, którego wcześniej nie słyszałem.

Na pewno sobie posprawdzam, co do tego słuchania np. samej linii basowej to chyba też trochę takie „zboczenie zawodowe producentów”, pamiętam, że jak miałem okres gdzie bawiłem się w FL’u to potem inaczej zacząłem słuchać kawałków, zwracałem uwagę na rzeczy, których wcześniej nawet nie słyszałem. A ty od kiedy produkujesz?

Pierwsze bity zacząłem jeszcze robić w Nasielsku, ale były to kasztany, czyli pewnie tak 5 lat temu. Taki bit na którym coś nagrałem to z 4/3 lata temu.

Umiejętność tworzenia samemu bitów daje pewnie o wiele większe możliwości niż w przypadku samego rapowania, ja zawsze doceniam u artystów taką wszechstronność, można np. samemu sobie wyprodukować całą płytę.

„Świat stanął na głowie” w całości jest wyprodukowane przeze mnie i myślę, że nieprędko wyprodukuje sobie sam znów całą płytę. Wielkie rzeczy robi się grupą, kiedyś w radio Newonce, podczas audycji Święty Bass, powiedziałem, że na Mount Everest łatwiej wejść w grupie niż samemu. Duże rzeczy nigdy nie są robione w pojedynkę, a proces tworzenia samemu sobie… kurczę, jest dużo trudniej niż z kimś zwłaszcza, że odpowiadałem za wszystko. Od produkcji, po realizacje i mix master. Jest to ciężkie i łatwo się w tym zatracić. Twoje gusta się zmieniają wymaga to dużo czasu i skupienia. Mi zajęło prawie 2 lata, a i tak na końcowym etapie mix masteru zmieniłem 2 bity i dodałem jeszcze jeden cały numer. Zmienione bity to „Cień” i intro, czyli „Q&A” a dodany to „Wziąść”.

Dobra wracając jeszcze na koniec do ostatniej płyty, pojawiło się na niej kilku gości, z większością z nich współpracowałeś już wcześniej, ale mnie ciekawi jak doszło do numeru na którym udzielił się Cichoń. Raz, że to też mój kolega, a dwa, myślę że trochę mi Cię przypomina. Też stawia na lirykę, doceniany jest tu i tam, zalicza fajne featy np. Czarny HiFi czy Atutowy, ale chyba też musi uzbroić się w cierpliwość w czekaniu na nieco większe wyświetlenia. Masz podobne odczucia?

Z Cichoniem było tak, że spotkaliśmy się pierwszy raz w studio Def Jam, wcześniej słyszałem jego numery, chociażby z Atutem, ale pamiętam, że wszedłem do studia gdzie on był. Zbiłem pionę, chwile pogadaliśmy, on akurat robił bit, potem znów przyszedłem do niego i pokazał mi co nagrał. Byłem rozpierd***ny, bo tak jak ty tu zauważyłeś, poczułem się jakbym słuchał swoich numerów jeszcze z czasów bycia w Naiselsku. Totalnie mój vibe. Prze zdolny artysta, a co do cierpliwości, to każdemu jest potrzebna. Polecam numer „Cierpliwości” z Lowpass. ważne jest żeby nie oczekiwać na efekty i to co ma wrócić, tylko mieć w nie wyje**ne i robić dalej. Wtedy przychodzą same, a moim zdaniem, w jego przypadku to kwestia czasu. Kuba ma możliwości i ambicje na bycie zajebistym reprezentantem Polski na scenie międzynarodowej.

Pozdrawiamy Kubę jeśli to czyta. Dobra, tak patrzę to wyszło nam całkiem sporo już tej rozmowy, a niestety wywiady pisemne mają to do siebie, że trzeba raczej się w nich sprężać. Wygodniej słuchać niż czytać. Na koniec możesz dodać coś od siebie dla słuchaczy i czytelników, zdradzić swoje plany na przyszłość itd. Słyszałem np., że LOWPASS nie skończy się na jednej płycie.

Na koniec ode mnie dla słuchaczy i czytelników  – nie bójcie się spełniać swoich marzeń. To intuicja najczęściej nam je podpowiada. Dbajcie o bliskich i nie krzywdźcie obcych.

Plany są takie, że płyta jest już napisana, teraz przyszedł czas na jej realizację. Big up Eemzet, Big up LOWPASS, Big up GPC, Big up Unda, Big up Def Jam.

A od LOWPASSU niespodzianka już niedługo.

Dzięki serdeczne za wywiad i powodzenia w dalszej drodze!

To ja dziękuję, zajebiste pytania.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię