„Karta na czasie poniekąd decyduje o twoim sukcesie. Jeżeli jesteś muzykiem, a twoich utworów nie ma na „karcie”, to jest gruz” – wywiad z Mięthą

Freak Fight

fot. Paula Potocka

Herbata z mięty działa prozdrowotnie, a Miętha pozwala poczuć się lekko i zaczerpnąć różnorodności wśród narastającego tempa. AWGS i Skip tworzą kompromisowy zespół, dając wzorowy przykład temu, jak powinien funkcjonować zgrany duet. Chłopaki są po premierze swojego drugiego albumu „36,6” wzbogacającego ich o nowe przeżycia i ciekawe połączenia. Wypuszczanie topowych kawałków idzie im coraz lepiej, ale nadal nie tracą w tym wiarygodności i szczerości. Tworząc, są prawdomówni między sobą, starają się wybudować własną ścieżkę muzyki, która ukształtowana przyniesie im powody do jeszcze większej radości.

Wojtek: Przesłuchałem w ostatnich dniach Wasze bieżące kawałki związane z “36,6” i chciałbym się zapytać Skipa: czy stwierdzenie, że masz w sobie nutę romantyka, jest jak najbardziej trafne?

Skip: Myślę, że tak. Uważam, że siedzi to we mnie i to też czuć, gdy mnie przesłuchasz. Tematy, o których nawijam i sposób w jaki o nich piszę… Taki nowo-romantyczny bardziej.

AWGS: Współczesny romantyzm.

Wojtek: Modernistyczny?

Skip: Tak. Dokładnie.

Wojtek: Przyznam szczerze, że to czuć. Dodam, że wychodzicie poza schematy typowo rapowe, niemniej jednak, właśnie scena rapowa jest Waszą konkurencją i wokół tego oceanu się poruszacie. Nie wiem, czy nie będzie to najważniejsze pytanie z tej całej rozmowy, ale gdzie w tym momencie znajduję się „Miętha”?

Skip: Mi się wydaje, że nie jesteśmy stuprocentowo rapowi aż do szpiku kości, aczkolwiek obydwaj się wywodzimy z kultury rapowej. Na początku rapowałem, zanim zacząłem śpiewać, czy wyciągać z siebie nuty dłuższe niż A, B, C. Faktycznie, czasami potrafimy sobie polecieć w taką stronę bardziej R&B; niektórzy mogą powiedzieć, że czasem bardziej popową, ale jak najbardziej czujemy się, jakby, częścią rapowej kultury niżeli popowej, czy sceny R&B.

AWGS: To połączenie z rapowym środowiskiem na pewno jest, jednak my jesteśmy mniej więcej tak pomiędzy – nie jesteśmy połączeni bezpośrednio z rapowym czy z popowym światem. Nie wiem do czego nam jest bliżej, tak naprawdę trudno to stwierdzić, ale chyba o to trochę w tym chodziło, żeby mieć swój niezależny lane, którym idziemy. Jesteśmy w miejscu, gdzie budujemy swoją ścieżkę i umacniamy nasze podejście do robienia muzy. Robimy to inaczej niż wszyscy. Wynikowo i wyświetleniowo staramy się za bardzo nad tym nie zastanawiać. Oczywiście, czasami sprawdzam to i patrzę, żeby wiedzieć, w jakim miejscu jesteśmy. Przez to, że nie jesteśmy w tym samym „worze”, co niektórzy nasi koledzy z branży, to te wyświetlenia nie są zbyt wymierne dla nas i naszej drogi. Na sto procent jesteśmy w lepszym miejscu niż rok temu. Wszystko idzie do przodu.

Wojtek: Wspomnieliście, że budujecie własną ścieżkę rozwoju. Jak długo według Was może potrwać ten proces i czy nadchodzący album coś w tym zmieni?

Skip: Chcielibyśmy to wiedzieć. Zawsze są takie nadzieje, że nie po to robimy album i wkładamy w niego całe serce, godziny roboty, żeby potem powiedzieć, że to bez sensu. Liczymy, że więcej ludzi o nas usłyszy i więcej ludzi nas polubi, dołączając tym samym do naszej małej rodzinki. Jeżeli faktycznie będziemy kreować swój własny lane i nadal nie będziemy do końca się wpisywać w dane ramy gatunkowe, to też nie wiadomo, ile to potrwa, zanim ludzie za tym pójdą.

AWGS: Po niektórych singlach to widać, że ludzie nas gdzieś tam lubią i chcą słuchać naszej muzyki. Tylko mam wrażenie, że nasz słuchacz jest trochę bardziej wymagający przez to, że muzyka też jest nieco bardziej wymagająca. Dlatego też ten proces jest dłuższy i trudniejszy. Nie chciałbym się porównywać, a przede wszystkim nie wiem, jak to jest być Malikiem Montaną, ani nie wiem, jak to jest uderzać w jego grupę odbiorców. My robimy coś od zera i od nowa.

Skip: Mamy kultury, z których możemy sobie czerpać. Płyniemy sobie troszkę pod prąd i nie ułatwiamy sobie tym życia.

AWGS: Czy my moglibyśmy być projektem, który by robił takie rzeczy jak topka karty na czasie? Myślę, że technicznie dalibyśmy radę nagrywać takie numery, ale czy by się to udało i byłoby zgodne z nami? Jak długo ludzie by to kupowali, a przede wszystkim, czy my byśmy to kupili koniec końców? Budujemy cały czas swoja pozycje, a po singlu z Natalią Szroeder już jest świadomość tego, że istniejemy. Na tej płycie będzie jeszcze więcej mocnych strzałów, jeśli chodzi o featuringi, więc będzie jeszcze lepiej. Teraz się dopiero rozkręcaliśmy. Po premierze tej płyty, nasza trasa koncertowa będzie tą pierwszą OG trasą Mięthy. Na ten moment byliśmy podczepiani albo wciśnięci, co było super, ale miało na celu rozpoznanie środowiska, czy ludzie się tym jarają i jaki będzie odzew.                                   

Wojtek: Wróćmy do utworu z Natalią. Kawałek trafił w letnie trendy i na ten moment staje się Waszym najmocniejszym numerem z „36.6”. Robicie muzykę nietuzinkową i nieco odbijającą od bieżących upodobań. Myślicie, że wrzucanie się przez Was w bieżące trendy odbiłoby się na obecnych słuchaczach? Ludzie to zauważą?

Skip: Nie zrobiliśmy czegoś, czego nie czujemy. Za każdym razem, kiedy robimy coś nowego, czy to wlatujący numer „Kumitsu” po „Autoportrecie”, albo próbujemy sił na two-stepowych numerach takich jak z Natalią, wtedy jest to coś, na co poczuliśmy zajawę i chcieliśmy eksperymentować, przy czym to wyszło totalnie od nas. Myślę, że gdybyśmy gonili wszystko, co jest popularne, to dałoby się to wyczuć. Nie chciałbym stworzyć wrażenia, że jesteśmy przeciw temu, co aktualnie jest na topie. Możliwe, że kiedyś tak się stanie, że poczujemy w sobie akurat to, co jest w trendach, jeśli nie, to trudno.

AWGS: Może jesteśmy zwykłymi frajerami, którzy tego nie wykorzystują, bo myślę, że dałoby się to zrobić. Chciałbym się mylić, ale na pewno nie pójdziemy tą drogą dlatego, że jesteśmy „too real”. „Karta na czasie” poniekąd decyduje o twoim sukcesie. Jeżeli jesteś muzykiem, a twoich utworów nie ma na „karcie”, to jest gruz.                                 

Wojtek: Domyślam się, że przy pracy w zespole dwuosobowym potrzebna jest komunikacja i motywacja. Na jakim poziomie plasuje się Wasz zapłon do działania?

Skip: Wszystko, czym się zajmuję, to muzyka. Moja motywacja pochodzi z jarania się rzeczami, które robię i to nieustannie we mnie płonie. Żyję tym i cały czas uczę się nowych rzeczy. Dużo czasu spędzam nad nauką nowych wtyczek do aranżacji, więc widać w tym pasję i motywację. Cała sława i pieniądze schodzą na plan dalszy, jednak i to się z tym wszystkim wiąże. Gdybym poświęcał się muzyce na 100% i nie dostawał za to pieniędzy, to skończyłbym jako bankrut.

AWGS: Motywacją Mięthy do robienia muzy jest pozostawienie po naszym projekcie czegoś innego; czegoś, co by się wyróżniało i choć odrobinę ukształtowało rynek muzyczny, czy to wszystko, co jest wokół sceny. Chciałbym, żebyśmy odcisnęli nasze piętno na muzyce w Polsce. Chcemy jak najlepiej wykorzystać nasz potencjał, robiąc jak najwięcej fajnej muzyki.

Skip: Pokazanie, że taki zespół jak my może istnieć w mainstreamie, jest zajebiste. Jesteśmy dwoma ziomalami, którzy lubią robić dobrą muzę i przy tym się dobrze bawić.

Wojtek: Obrócę się jeszcze wokół numeru z Natalią. Jak patrzycie na dobieranie featuringów i co jest w tym najfajniejszego? Zgodzilibyście się na gościnną wizytę kogoś, kto nieco może mijać się z wami muzycznie?

AWGS: Taki moment ekscytacji. Nie wiesz, co będzie i jak ta zaproszona osoba sobie poradzi. Zazwyczaj mamy nosa i trafiamy w punkt.

Skip: Mnie się też zajebiście patrzy na to, jak z Oskarem stworzyliśmy jakiś numer i poruszyliśmy jakiś temat, i ma on ładunek emocjonalny. W jakiś sposób jest to nakreślone, ale nagle zjawia się osoba trzecia i mówi „patrz na to, na ten nowy rodzaj energii, na tę nową przekminę”. Uwielbiam to.  Nawet jeżeli nie wszystko mi siedzi, to sam fakt tego, że ta osoba przełamała jakieś słowo w inny sposób lub znalazła melodię, której ja bym nigdy nie położył, mnie przekonuje.

AWGS: A co do drugiego pytania. Mamy już taki numer z Paluchem i udowodniliśmy na tej płycie, że wszystko jest możliwe. Na koniec dnia liczy się tylko to, czy muzyka jest dobra. Ważne jest to, czy coś wnosimy nowego, świeżego i działamy inaczej niż zwykle. Wartość to słowo klucz.

Skip: Zupełnie inny typ, energia i inne spojrzenie na temat. Ciut może podobne, ale nie powiedziałbyś, że ten, kto słucha Mięthy, słucha też Palucha. Ludzie często nie mają świadomości tego, że artysta może doceniać inny odłam gatunkowy. Zdążyliśmy go zaprosić, bo wiedzieliśmy, że nas lubi i jara się naszą muzą. Wyszło z tym niesamowicie dobrze. Totalnie nie balibyśmy się łączyć z osobami, które pozornie nie są w naszej sferze.

Wojtek: Kawa na ławę. Z kim pracowało się wam najlepiej na tej płycie?

AWGS: Oboje jesteśmy zgodni, że z Natalią. Byliśmy razem w studio podczas nagrywania tego numeru i przełożyło się to na fajny, organiczny vibe. Dlaczego z Natalią? Bo byliśmy przy tym kawałku razem i mieliśmy namacalny udział w tym, co z tego wyjdzie. Natalia zaproponowała nam różne linie melodyczne i była super przygotowana do sesji. Wybieraliśmy tylko to, co jest bardziej zajebiste. Resztę z muzyką i “a cappella” dostaliśmy już na skrzynkę i wystarczyło to zmixować. Całe szczęście, że nie było przy tym żadnych poprawek. Osoby, które zaprosiliśmy, tego dowiodły.

Wojtek: Czasami ten świat recenzencki potrafi wiele uprzykrzyć albo dodać. Przejmujecie się recenzjami? Jak zapatrujecie się na recenzencki odbiór przyszłej płyty?

Skip: Opinie bywają dobre i złe, jednak dla mnie najlepszą recenzją jest to, ile ludzi przyjdzie na nasz koncert. To najpewniej nam pokaże, czy ten album jest dobry, czy też nie.

AWGS: Nie robimy tej muzyki dla krytyków ani dla recenzentów, tylko dla ludzi właśnie. Prawdę mówiąc, dla zwykłych ludzi, takich normalnych, takich jak my. Ile jest takich recenzji, gdzie krytycy wylewali siódme poty, a publika miała to gdzieś? Wtedy nikt ich nie słuchał. Nie ma to większego znaczenia.

Wojtek: Słuchając Waszego wakacyjnego hitu w mojej głowie urodziła się myśl, że moglibyście co lato wypuszczać klimatyczny numer, który podbije ten okres i wbije się w trendy. Moim zdaniem wakacje są idealnym okresem żeby mieszać style.

Skip: Wiesz, wakacyjna muza to jest przede wszystkim lekka muza. Przyjemna muza, która Ci nie przeszkadza, ale potrafi porwać. Przy niej się uśmiechniesz, a nie zasmucisz. Jednak jak każdy muzyk lubimy też zjechać w drugą stronę, ale nawet te ciężkie i smutne numery są z taką lekkością.

AWGS: Na pewno nie myślimy o tym, jakiego bangiera zrobić w następne wakacje.

Wojtek: Przyjęło się przecież, że artysta powinien wydawać jeden album na rok. W tej branży to chyba tylko stereotyp.

Skip: Jak już minął rok od premiery i Ty nie masz albumu, to what the fuck? Gdzie on jest? Nie wiem przypadkiem, czy oni nie umierają w środku, żeby wypuścić kolejny album, czy się nie stresują przeładowaniem nagranego materiału. Może chcą żeby to wszystko było odpowiednio wyczekane. To może być nawet zagrywka marketingowa.

AWGS: Nie wiadomo czy my jak wydamy jeszcze jeden album, to może zrobimy sobie dłuższą przerwę, bo nie będziemy mieli pomysłu na siebie. Nie będzie to jednak znaczyło, że nic nie będziemy robić przez ten czas.

Wojtek: Niemniej, aby wydać jakikolwiek album, trzeba coś przeżyć i mieć o czym pisać. Pisząc ciągle o tym samym, stajemy się nudni i monotonni, a świeżość jest bardzo istotna.

Skip: Trzeba coś przeżyć, a oprócz tego ważne jest, żeby dać sobie pożyć poza robieniem muzy. Razem z Oskarem po domknięciu tego albumu dorzuciliśmy jeszcze parę numerów, ale to tylko dlatego, że i tak to robimy non-stop. Daliśmy sobie trochę więcej czasu, żeby tak naprawdę pożyć, pocieszyć się życiem i spędzić go ze znajomymi.

Wojtek: Często wśród rapowego podwórka mówi się o wysoko zawieszonej poprzeczce i nie podołaniu oczekiwaniom, nie sprostaniu wymaganiom słuchaczy. Martwicie się o ten album pod tym względem? Myślicie, że ten temat może Was kiedyś dotknąć?

AWGS: Myślę, że jesteśmy gotowi na takie problemy i chcielibyśmy je mieć.

Skip: Tak! Dokładnie. Każdy ma własne zdanie, ale jeśli byśmy po “36,6” wypuścili album, który byłby zwykłymi pierdnięciami i sprzypnięciami fotela to jednak by się to nie ukazało. Ludzie mogliby czuć zawód, ale raczej coś takiego się nie wydarzy. Nie zapominajmy, że każdy artysta ma prawo na gorszy album. Ten rynek jest o tyle śmieszny, że bazujesz tylko na gustach.

AWGS: Każdy artysta ma prawo do słabszego numeru i albumu. Na tym rynku bazujesz tylko na wynikach tego, jak coś jest popularne i ile ma wyświetleń, odsłuchów.

Skip: Problem jest też taki, że próbujesz pokazać ludziom: „Hej! To jestem ja! Jeśli mnie lubicie to super, jeżeli nie, to będzie mi trochę przykro.” Ludzie tak naprawdę muszą polubić Ciebie w jakiś sposób, jednak każdy z nas ma gorsze okresy, nawet moi ziomale mnie czasami nie lubią, bo mam właśnie gorszy okres i jestem niemiły.

Wojtek: Wasza muzyka opiewa w sielankowość i lekkość. Dobrze Was słuchać chillując i pijąc piwko, ale chciałbym pójść inną drogą albo zboczyć z tej aktualnej. Chętnie usłyszałbym Was w wydaniu z pazurem. Większość z Was, muzyków i raperów, jednak potrafi przy odpowiednich narzędziach się wpasować w różnorodne style.

Skip: Wiesz, co Ci powiem? Teraz, jak mi to powiedziałeś, to sobie myśle, że mógłbym zrobić coś takiego.

Wojtek: „Dramat” od Kukona i Julii Mikuły to płyta, która przełamuje barierę stereotypowego Kukona, znanego z szorstkiej i wulgarnej twórczości. Ta płyta to jego zupełne lustrzane odbicie i przeciwieństwo.

Skip: Ja uważam, że my to próbujemy robić cały czas. Każdy nasz numer, nawet singiel, każdy ma inną wrażliwość. Zauważam, że wchodząc dalej w to, zejście z gangusa do romantyka jest o wiele łatwiejsze niż wejście z romantyka na gangusa, jeżeli chodzi o poziom energii i tego, co przekazujesz. Wszyscy się ekscytują groźnym typem będącym romantykiem. Gdybyśmy my pokazali bardziej ten groźny element, to byłby on inaczej filtrowany. Tak naprawdę ten pazur trzeba znaleźć, nie jest tak, że zawsze wiesz, jak go pokazać. Trzeba podejść do tego z klasą i smacznie.

Wojtek: Dzięki za rozmowę chłopaki. Mam nadzieję, że rozmawiało Wam się równie przyjemnie jak mi. Miłego wieczoru i do usłyszenia!

Skip: Dzięki wielkie!

AWGS: Dzięki wielkie, pozdro!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

fot. Paula Potocka

Herbata z mięty działa prozdrowotnie, a Miętha pozwala poczuć się lekko i zaczerpnąć różnorodności wśród narastającego tempa. AWGS i Skip tworzą kompromisowy zespół, dając wzorowy przykład temu, jak powinien funkcjonować zgrany duet. Chłopaki są po premierze swojego drugiego albumu „36,6” wzbogacającego ich o nowe przeżycia i ciekawe połączenia. Wypuszczanie topowych kawałków idzie im coraz lepiej, ale nadal nie tracą w tym wiarygodności i szczerości. Tworząc, są prawdomówni między sobą, starają się wybudować własną ścieżkę muzyki, która ukształtowana przyniesie im powody do jeszcze większej radości.

Wojtek: Przesłuchałem w ostatnich dniach Wasze bieżące kawałki związane z “36,6” i chciałbym się zapytać Skipa: czy stwierdzenie, że masz w sobie nutę romantyka, jest jak najbardziej trafne?

Skip: Myślę, że tak. Uważam, że siedzi to we mnie i to też czuć, gdy mnie przesłuchasz. Tematy, o których nawijam i sposób w jaki o nich piszę… Taki nowo-romantyczny bardziej.

AWGS: Współczesny romantyzm.

Wojtek: Modernistyczny?

Skip: Tak. Dokładnie.

Wojtek: Przyznam szczerze, że to czuć. Dodam, że wychodzicie poza schematy typowo rapowe, niemniej jednak, właśnie scena rapowa jest Waszą konkurencją i wokół tego oceanu się poruszacie. Nie wiem, czy nie będzie to najważniejsze pytanie z tej całej rozmowy, ale gdzie w tym momencie znajduję się „Miętha”?

Skip: Mi się wydaje, że nie jesteśmy stuprocentowo rapowi aż do szpiku kości, aczkolwiek obydwaj się wywodzimy z kultury rapowej. Na początku rapowałem, zanim zacząłem śpiewać, czy wyciągać z siebie nuty dłuższe niż A, B, C. Faktycznie, czasami potrafimy sobie polecieć w taką stronę bardziej R&B; niektórzy mogą powiedzieć, że czasem bardziej popową, ale jak najbardziej czujemy się, jakby, częścią rapowej kultury niżeli popowej, czy sceny R&B.

AWGS: To połączenie z rapowym środowiskiem na pewno jest, jednak my jesteśmy mniej więcej tak pomiędzy – nie jesteśmy połączeni bezpośrednio z rapowym czy z popowym światem. Nie wiem do czego nam jest bliżej, tak naprawdę trudno to stwierdzić, ale chyba o to trochę w tym chodziło, żeby mieć swój niezależny lane, którym idziemy. Jesteśmy w miejscu, gdzie budujemy swoją ścieżkę i umacniamy nasze podejście do robienia muzy. Robimy to inaczej niż wszyscy. Wynikowo i wyświetleniowo staramy się za bardzo nad tym nie zastanawiać. Oczywiście, czasami sprawdzam to i patrzę, żeby wiedzieć, w jakim miejscu jesteśmy. Przez to, że nie jesteśmy w tym samym „worze”, co niektórzy nasi koledzy z branży, to te wyświetlenia nie są zbyt wymierne dla nas i naszej drogi. Na sto procent jesteśmy w lepszym miejscu niż rok temu. Wszystko idzie do przodu.

Wojtek: Wspomnieliście, że budujecie własną ścieżkę rozwoju. Jak długo według Was może potrwać ten proces i czy nadchodzący album coś w tym zmieni?

Skip: Chcielibyśmy to wiedzieć. Zawsze są takie nadzieje, że nie po to robimy album i wkładamy w niego całe serce, godziny roboty, żeby potem powiedzieć, że to bez sensu. Liczymy, że więcej ludzi o nas usłyszy i więcej ludzi nas polubi, dołączając tym samym do naszej małej rodzinki. Jeżeli faktycznie będziemy kreować swój własny lane i nadal nie będziemy do końca się wpisywać w dane ramy gatunkowe, to też nie wiadomo, ile to potrwa, zanim ludzie za tym pójdą.

AWGS: Po niektórych singlach to widać, że ludzie nas gdzieś tam lubią i chcą słuchać naszej muzyki. Tylko mam wrażenie, że nasz słuchacz jest trochę bardziej wymagający przez to, że muzyka też jest nieco bardziej wymagająca. Dlatego też ten proces jest dłuższy i trudniejszy. Nie chciałbym się porównywać, a przede wszystkim nie wiem, jak to jest być Malikiem Montaną, ani nie wiem, jak to jest uderzać w jego grupę odbiorców. My robimy coś od zera i od nowa.

Skip: Mamy kultury, z których możemy sobie czerpać. Płyniemy sobie troszkę pod prąd i nie ułatwiamy sobie tym życia.

AWGS: Czy my moglibyśmy być projektem, który by robił takie rzeczy jak topka karty na czasie? Myślę, że technicznie dalibyśmy radę nagrywać takie numery, ale czy by się to udało i byłoby zgodne z nami? Jak długo ludzie by to kupowali, a przede wszystkim, czy my byśmy to kupili koniec końców? Budujemy cały czas swoja pozycje, a po singlu z Natalią Szroeder już jest świadomość tego, że istniejemy. Na tej płycie będzie jeszcze więcej mocnych strzałów, jeśli chodzi o featuringi, więc będzie jeszcze lepiej. Teraz się dopiero rozkręcaliśmy. Po premierze tej płyty, nasza trasa koncertowa będzie tą pierwszą OG trasą Mięthy. Na ten moment byliśmy podczepiani albo wciśnięci, co było super, ale miało na celu rozpoznanie środowiska, czy ludzie się tym jarają i jaki będzie odzew.                                   

Wojtek: Wróćmy do utworu z Natalią. Kawałek trafił w letnie trendy i na ten moment staje się Waszym najmocniejszym numerem z „36.6”. Robicie muzykę nietuzinkową i nieco odbijającą od bieżących upodobań. Myślicie, że wrzucanie się przez Was w bieżące trendy odbiłoby się na obecnych słuchaczach? Ludzie to zauważą?

Skip: Nie zrobiliśmy czegoś, czego nie czujemy. Za każdym razem, kiedy robimy coś nowego, czy to wlatujący numer „Kumitsu” po „Autoportrecie”, albo próbujemy sił na two-stepowych numerach takich jak z Natalią, wtedy jest to coś, na co poczuliśmy zajawę i chcieliśmy eksperymentować, przy czym to wyszło totalnie od nas. Myślę, że gdybyśmy gonili wszystko, co jest popularne, to dałoby się to wyczuć. Nie chciałbym stworzyć wrażenia, że jesteśmy przeciw temu, co aktualnie jest na topie. Możliwe, że kiedyś tak się stanie, że poczujemy w sobie akurat to, co jest w trendach, jeśli nie, to trudno.

AWGS: Może jesteśmy zwykłymi frajerami, którzy tego nie wykorzystują, bo myślę, że dałoby się to zrobić. Chciałbym się mylić, ale na pewno nie pójdziemy tą drogą dlatego, że jesteśmy „too real”. „Karta na czasie” poniekąd decyduje o twoim sukcesie. Jeżeli jesteś muzykiem, a twoich utworów nie ma na „karcie”, to jest gruz.                                 

Wojtek: Domyślam się, że przy pracy w zespole dwuosobowym potrzebna jest komunikacja i motywacja. Na jakim poziomie plasuje się Wasz zapłon do działania?

Skip: Wszystko, czym się zajmuję, to muzyka. Moja motywacja pochodzi z jarania się rzeczami, które robię i to nieustannie we mnie płonie. Żyję tym i cały czas uczę się nowych rzeczy. Dużo czasu spędzam nad nauką nowych wtyczek do aranżacji, więc widać w tym pasję i motywację. Cała sława i pieniądze schodzą na plan dalszy, jednak i to się z tym wszystkim wiąże. Gdybym poświęcał się muzyce na 100% i nie dostawał za to pieniędzy, to skończyłbym jako bankrut.

AWGS: Motywacją Mięthy do robienia muzy jest pozostawienie po naszym projekcie czegoś innego; czegoś, co by się wyróżniało i choć odrobinę ukształtowało rynek muzyczny, czy to wszystko, co jest wokół sceny. Chciałbym, żebyśmy odcisnęli nasze piętno na muzyce w Polsce. Chcemy jak najlepiej wykorzystać nasz potencjał, robiąc jak najwięcej fajnej muzyki.

Skip: Pokazanie, że taki zespół jak my może istnieć w mainstreamie, jest zajebiste. Jesteśmy dwoma ziomalami, którzy lubią robić dobrą muzę i przy tym się dobrze bawić.

Wojtek: Obrócę się jeszcze wokół numeru z Natalią. Jak patrzycie na dobieranie featuringów i co jest w tym najfajniejszego? Zgodzilibyście się na gościnną wizytę kogoś, kto nieco może mijać się z wami muzycznie?

AWGS: Taki moment ekscytacji. Nie wiesz, co będzie i jak ta zaproszona osoba sobie poradzi. Zazwyczaj mamy nosa i trafiamy w punkt.

Skip: Mnie się też zajebiście patrzy na to, jak z Oskarem stworzyliśmy jakiś numer i poruszyliśmy jakiś temat, i ma on ładunek emocjonalny. W jakiś sposób jest to nakreślone, ale nagle zjawia się osoba trzecia i mówi „patrz na to, na ten nowy rodzaj energii, na tę nową przekminę”. Uwielbiam to.  Nawet jeżeli nie wszystko mi siedzi, to sam fakt tego, że ta osoba przełamała jakieś słowo w inny sposób lub znalazła melodię, której ja bym nigdy nie położył, mnie przekonuje.

AWGS: A co do drugiego pytania. Mamy już taki numer z Paluchem i udowodniliśmy na tej płycie, że wszystko jest możliwe. Na koniec dnia liczy się tylko to, czy muzyka jest dobra. Ważne jest to, czy coś wnosimy nowego, świeżego i działamy inaczej niż zwykle. Wartość to słowo klucz.

Skip: Zupełnie inny typ, energia i inne spojrzenie na temat. Ciut może podobne, ale nie powiedziałbyś, że ten, kto słucha Mięthy, słucha też Palucha. Ludzie często nie mają świadomości tego, że artysta może doceniać inny odłam gatunkowy. Zdążyliśmy go zaprosić, bo wiedzieliśmy, że nas lubi i jara się naszą muzą. Wyszło z tym niesamowicie dobrze. Totalnie nie balibyśmy się łączyć z osobami, które pozornie nie są w naszej sferze.

Wojtek: Kawa na ławę. Z kim pracowało się wam najlepiej na tej płycie?

AWGS: Oboje jesteśmy zgodni, że z Natalią. Byliśmy razem w studio podczas nagrywania tego numeru i przełożyło się to na fajny, organiczny vibe. Dlaczego z Natalią? Bo byliśmy przy tym kawałku razem i mieliśmy namacalny udział w tym, co z tego wyjdzie. Natalia zaproponowała nam różne linie melodyczne i była super przygotowana do sesji. Wybieraliśmy tylko to, co jest bardziej zajebiste. Resztę z muzyką i “a cappella” dostaliśmy już na skrzynkę i wystarczyło to zmixować. Całe szczęście, że nie było przy tym żadnych poprawek. Osoby, które zaprosiliśmy, tego dowiodły.

Wojtek: Czasami ten świat recenzencki potrafi wiele uprzykrzyć albo dodać. Przejmujecie się recenzjami? Jak zapatrujecie się na recenzencki odbiór przyszłej płyty?

Skip: Opinie bywają dobre i złe, jednak dla mnie najlepszą recenzją jest to, ile ludzi przyjdzie na nasz koncert. To najpewniej nam pokaże, czy ten album jest dobry, czy też nie.

AWGS: Nie robimy tej muzyki dla krytyków ani dla recenzentów, tylko dla ludzi właśnie. Prawdę mówiąc, dla zwykłych ludzi, takich normalnych, takich jak my. Ile jest takich recenzji, gdzie krytycy wylewali siódme poty, a publika miała to gdzieś? Wtedy nikt ich nie słuchał. Nie ma to większego znaczenia.

Wojtek: Słuchając Waszego wakacyjnego hitu w mojej głowie urodziła się myśl, że moglibyście co lato wypuszczać klimatyczny numer, który podbije ten okres i wbije się w trendy. Moim zdaniem wakacje są idealnym okresem żeby mieszać style.

Skip: Wiesz, wakacyjna muza to jest przede wszystkim lekka muza. Przyjemna muza, która Ci nie przeszkadza, ale potrafi porwać. Przy niej się uśmiechniesz, a nie zasmucisz. Jednak jak każdy muzyk lubimy też zjechać w drugą stronę, ale nawet te ciężkie i smutne numery są z taką lekkością.

AWGS: Na pewno nie myślimy o tym, jakiego bangiera zrobić w następne wakacje.

Wojtek: Przyjęło się przecież, że artysta powinien wydawać jeden album na rok. W tej branży to chyba tylko stereotyp.

Skip: Jak już minął rok od premiery i Ty nie masz albumu, to what the fuck? Gdzie on jest? Nie wiem przypadkiem, czy oni nie umierają w środku, żeby wypuścić kolejny album, czy się nie stresują przeładowaniem nagranego materiału. Może chcą żeby to wszystko było odpowiednio wyczekane. To może być nawet zagrywka marketingowa.

AWGS: Nie wiadomo czy my jak wydamy jeszcze jeden album, to może zrobimy sobie dłuższą przerwę, bo nie będziemy mieli pomysłu na siebie. Nie będzie to jednak znaczyło, że nic nie będziemy robić przez ten czas.

Wojtek: Niemniej, aby wydać jakikolwiek album, trzeba coś przeżyć i mieć o czym pisać. Pisząc ciągle o tym samym, stajemy się nudni i monotonni, a świeżość jest bardzo istotna.

Skip: Trzeba coś przeżyć, a oprócz tego ważne jest, żeby dać sobie pożyć poza robieniem muzy. Razem z Oskarem po domknięciu tego albumu dorzuciliśmy jeszcze parę numerów, ale to tylko dlatego, że i tak to robimy non-stop. Daliśmy sobie trochę więcej czasu, żeby tak naprawdę pożyć, pocieszyć się życiem i spędzić go ze znajomymi.

Wojtek: Często wśród rapowego podwórka mówi się o wysoko zawieszonej poprzeczce i nie podołaniu oczekiwaniom, nie sprostaniu wymaganiom słuchaczy. Martwicie się o ten album pod tym względem? Myślicie, że ten temat może Was kiedyś dotknąć?

AWGS: Myślę, że jesteśmy gotowi na takie problemy i chcielibyśmy je mieć.

Skip: Tak! Dokładnie. Każdy ma własne zdanie, ale jeśli byśmy po “36,6” wypuścili album, który byłby zwykłymi pierdnięciami i sprzypnięciami fotela to jednak by się to nie ukazało. Ludzie mogliby czuć zawód, ale raczej coś takiego się nie wydarzy. Nie zapominajmy, że każdy artysta ma prawo na gorszy album. Ten rynek jest o tyle śmieszny, że bazujesz tylko na gustach.

AWGS: Każdy artysta ma prawo do słabszego numeru i albumu. Na tym rynku bazujesz tylko na wynikach tego, jak coś jest popularne i ile ma wyświetleń, odsłuchów.

Skip: Problem jest też taki, że próbujesz pokazać ludziom: „Hej! To jestem ja! Jeśli mnie lubicie to super, jeżeli nie, to będzie mi trochę przykro.” Ludzie tak naprawdę muszą polubić Ciebie w jakiś sposób, jednak każdy z nas ma gorsze okresy, nawet moi ziomale mnie czasami nie lubią, bo mam właśnie gorszy okres i jestem niemiły.

Wojtek: Wasza muzyka opiewa w sielankowość i lekkość. Dobrze Was słuchać chillując i pijąc piwko, ale chciałbym pójść inną drogą albo zboczyć z tej aktualnej. Chętnie usłyszałbym Was w wydaniu z pazurem. Większość z Was, muzyków i raperów, jednak potrafi przy odpowiednich narzędziach się wpasować w różnorodne style.

Skip: Wiesz, co Ci powiem? Teraz, jak mi to powiedziałeś, to sobie myśle, że mógłbym zrobić coś takiego.

Wojtek: „Dramat” od Kukona i Julii Mikuły to płyta, która przełamuje barierę stereotypowego Kukona, znanego z szorstkiej i wulgarnej twórczości. Ta płyta to jego zupełne lustrzane odbicie i przeciwieństwo.

Skip: Ja uważam, że my to próbujemy robić cały czas. Każdy nasz numer, nawet singiel, każdy ma inną wrażliwość. Zauważam, że wchodząc dalej w to, zejście z gangusa do romantyka jest o wiele łatwiejsze niż wejście z romantyka na gangusa, jeżeli chodzi o poziom energii i tego, co przekazujesz. Wszyscy się ekscytują groźnym typem będącym romantykiem. Gdybyśmy my pokazali bardziej ten groźny element, to byłby on inaczej filtrowany. Tak naprawdę ten pazur trzeba znaleźć, nie jest tak, że zawsze wiesz, jak go pokazać. Trzeba podejść do tego z klasą i smacznie.

Wojtek: Dzięki za rozmowę chłopaki. Mam nadzieję, że rozmawiało Wam się równie przyjemnie jak mi. Miłego wieczoru i do usłyszenia!

Skip: Dzięki wielkie!

AWGS: Dzięki wielkie, pozdro!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię