”Trzeba pamiętać, by robić to, w co się wierzy” – wywiad z Konradem Brzosem

Freak Fight

Konrad Brzos to 27-letni raper, który pierwsze kroki w rapie robił już za małolata. Jeszcze w tym roku mamy otrzymać jego solowy album pt. ”Zamach Stanu”. W naszej rozmowie poruszyliśmy temat jego początków w rapie, muzycznych inspiracji, czy podejścia do aktualnej sceny rapowej. Zapraszamy do miłej lektury.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: „JEŹDZIŁEM PO SWOIM RODZINNYM MIEŚCIE I SPRZEDAWAŁEM PŁYTY” — WYWIAD Z MOKEBE, UCZESTNIKIEM SBM STARTER

Rozmowa z Konradem Brzosem

Paweł: Nie uważasz, że ty ze swoją muzyką idziesz na przekór aktualnym trendom w rapie?

Konrad: Tak, wydaje mi się, że jest muzyka do przesłuchiwania i muzyka do słuchania i wsłuchiwania się w nią. Ja zahaczam trochę bardziej o ten drugi nurt.

A nie boisz się tego, że możesz przez to dotrzeć do mniejszej ilości słuchaczy?

Z  jednej strony tak, a z drugiej to słuchacze będą decydowali, co będzie wiodącym nurtem w rapie. Zmiany zachodzą w moment. Jak sobie zobaczysz na kanwie ostatnich lat, co działo i dzieje się na scenie europejskiej/amerykańskiej, to te zmiany zachodzą dosłownie z miesiąca na miesiąc. Nie wiadomo co będzie w następnym „sezonie” i nikt nie jest w stanie tego przewidzieć. Dlatego też ja się jakoś mocno nie obawiam, jak zostanie odebrany najnowszy krążek.

Można powiedzieć, że czekasz moment, aż twoja muza uderzy.

Może i tak, ale na pewno będę to robił, niezależnie czy ona przebije się do szerszej publiki. Trzeba pamiętać, by robić to w co się wierzy i w czym czujesz się najlepiej. Na scenie dzieje się dużo, tylko akurat nie ma tam mnie, dlatego podjąłem decyzję, że to odpowiedni moment, żeby spróbować się na nią wbić. Tym bardziej że  trudno mi wymienić choć jedną ksywę, która byłaby podobna muzycznie do mojego brzmienia.

Ostatnio głośno było o Mielzkym, który poniekąd wyszedł ze swojej strefy komfortu i zaangażował się w projekt 2020 club. Czy nie uważasz, że ciebie też czekają jakieś kompromisy, które wpłyną na to, że w końcu będziesz musiał się lekko przebranżowić?

Jak ja sobie prześledzę jakimi rzeczami się jarałem kiedyś i jaką muzykę robiłem, to mogę ci zdradzić, że ja już w 2010 robiłem na przykład całe zwrotki na autotune’ie. Wówczas wszyscy raperzy się pukali w głowę i mówili, że to jakieś disco polo. Ja właśnie miałem wczutę na te Południe, bo to było świeże, bo nikt tego nie robił itd. Ja już to wszystko przemieliłem i wybrałem po prostu rzeczy, które mi siedzą i tak sobie wykrystalizowałem ten styl, który mam teraz. Także raczej nie mam w planach jakoś zmieniać swojego stylu, pod słuchacza.

W numerze „Królowie to” nawijasz „Co nam grozi? Bękarty po Mezo i Norbim? Co za sezon zapomnisz o nich?”. Jak rozumiem, nie masz po drodze z aktualną sceną rapową i reprezentantami nazwijmy to nowej szkoły.

Ja się nie identyfikuję ani z tą muzyką, ani z tymi ludzi. To jakbyś puścił dwa oddzielne gatunki muzyczne. Mnie to w ogóle nie przeszkadza, tylko jest to cienkie rapowo, tekstowo i jest to po prostu nudne.

A zdarza ci się słuchać kogokolwiek z nowego pokolenia raperów?

Tak, ostatnio słuchałem nowej płyty Malika i zajebiście mi się podobało parę kawałków.  Myślę, że jest na tyle świeżym zawodnikiem, że mogę tu go wrzucić. Hałastra robi fajne rzeczy i jeszcze Koneser, który robi też zajebistą muzę.

W dość dosadny sposób, zarówno w kawałkach, jak i po okładkach albumów nawiązujesz do filmów Pasikowskiego. Czemu akurat jego produkcje?

Od zawsze bardzo identyfikowałem się z emocjami przedstawianymi przez Pasikowskiego – z tym jego chropowatym sznytem i samym wrażeniem filmów, jakie robią na odbiorcy. Poza tym, jest to  kopalnia wybitnych dialogów, które po latach się ciągle sprawdzają i się nie zestarzały.

Dużo z tych dialogów znajduje się również na twoich albumach. W jednym z wywiadów wspomniałeś, że zajmujesz się od A do Z swoimi albumami i wymieniłeś wszystko oprócz produkcji. Próbowałeś kiedyś swoich sił w robieniu bitów?

Tak, ja zacząłem robić bity w 2007 roku, tylko zawsze podchodziłem do tego, jak do laski na boku. Ja zawsze rapowałem, a robienie bitów było jakimś dodatkiem. Warto wspomnieć, że ludziom moje produkcje się podobały, jak im puszczałem. W pewnym momencie nawet za mocno się nimi pochłonąłem i miałem jakąś półtoraroczną przerwę od rapowania, więc postanowiłem lekko odpuścić. Ja mam całą masę nigdy nieopublikowanych bitów, które leżały u mnie na dysku z dobrą dekadę. Ostatnio dałem bity Benemu, wysłałem paczkę dla Piha i też coś sobie wybrał. Zawsze miałem problem ze swoimi bitami, że jak go skończyłem już po mixie, to naturalnie znałem go już na wylot. Znałem każdą sekundę i nie pchało mnie to do pisania pod niego teksu, tylko chciałem go wyłączyć. Nie dają mi one takiej energii, jak te które  usłyszę po raz pierwszy. Z tego powodu tak rzadko używam swoich bitów do tworzenia numerów.

Ale można powiedzieć, że jesteś w stanie być samowystarczalną maszyną do robienia numerów.

Tak, to jest akurat zajebiste. Wchodzisz do studia z niczym, a wychodzisz z gotową płytą.

Ale wracając jeszcze do tworzenia bitów pod swoje kawałki, to raperzy często wskazują na wyczerpanie materiału. W pewnym momencie już ty sam nie wiesz, czego chcesz i wolisz, żeby ktoś ci wysłał gotowca, do którego się dograsz.

Tak, doskonale to czaje i też tak czasami miewam.

Wcześniej wspomniałeś, że robisz bity od 2007 roku – kiedy tak naprawdę zaczęła się twoja przygoda z rapem?

To będzie jakoś w wakacje 2002 roku. Mój wujek miał wtedy 17 lat i był dla mnie oknem na inny rodzaj muzyki niż ten, który słyszymy w radiu – tylko na to mógł sobie pozwolić sześcioletni dzieciak. Jak się do tego dorwałem, to nie wyszedłem z tego do dzisiaj. Sam zacząłem to robić, w momencie, kiedy uświadomiłem sobie, że na jednej kasecie mogę puszczać instrumental, a na drugiej mogę to nagrywać. Wtedy uznałem, że zostaje raperem. Nie było innej opcji.

A kiedy zacząłeś puszczać je w eter?

To było jakoś w wieku 15/16 lat, wcześniej uważałem, że jestem gotowy, żeby komukolwiek pokazać, co robię.

Patrząc na to, że masz teraz 27 lat, to zaczynam rozumieć, co miałeś na myśli, mówiąc, że już to wszystko przemieliłeś.

Tak, to wszystko sobie ewoluowało. Ja zaczynałem słuchać innej muzyki i przerabiałem wszystkie westcoastowe rzeczy, kiedy wszyscy zaczęli robić południowe brzmienia. Chciałem być właśnie na przekór. Jednak nie do końca to czułem, więc uznałem, że nie będę usilnie robił czegoś innego. Wybrałem sobie poszczególne elementy z każdego nurtu i wykształtowałem własny styl. 

Jak rozumiem, słuchałeś i czerpałeś inspiracje z muzyki ze Stanów(?)

Tak, totalnie. Jeśli tylko pozwala mi na to czas, to sprawdzam dosłownie wszystko od zawsze. Selektywnie sobie wybieram, co mi się podoba, co nie. Nie chłonę tego bezkrytycznie, ale daje wszystkiemu szansę.

A jest jakiś raper, który najbardziej przyczynił się do twojego zamiłowania do muzyki zza Oceanu.

Tak, na pewno był to Biggie, później był Wayne, kiedy miał swój pik, a potem Jay-Z. O tyle dobrze, że Jay-Z ma 13 płyt, to co  miesiąc mogę słuchać innej i mi się nie nudzi. Też jak ostatnio Nas wrócił z tymi swoimi krążkami, to w kółko o słucham.

Twoja płyta „Królowie Paranoi vol. 1” z Jankiem Badysem została wydana na kanale Peji. Jak doszło do tej współpracy?

Sprawa wygląda bardzo prosto. Przez lata nazbieraliśmy sporo kontaktów ze sceny rapowej i staraliśmy się, żeby ktokolwiek zainteresował się tym materiałem. Okazało się, że Janek miał maila do Rycha, więc podesłaliśmy mu materiał. Odpisał nam, że zajebisty materiał i chętnie nas wesprą.

W tym roku wydajesz kolejny album, tym razem solowy. Czego możemy się po nim spodziewać w kontekście dwóch poprzednich?

Przede wszystkim nie będę zależny od kompromisów. Siłą rzeczy jeśli pracujesz we dwójkę, to naturalne jest, że niektóre rzeczy muszą się wam obydwu podobać. Możemy się spodziewać trochę innych tematów, trochę innego brzmienia, bo moje solowe rzeczy zawsze były inne, niż przy okazjach współprac. Dwa kawałki, które puściłem ostatnio właśnie z tego albumu są najjaśniejszymi punktami na nim. Teraz z każdym kolejnym trackiem  będziemy schodzić w taką otchłań. Będą coraz cięższe. 

Niejednokrotnie w swoich numerach nawiązujesz do wschodniej części Polski, niekoniecznie stawiając ją na równi z zachodem. O jakich różnicach masz na myśli?

Zawsze byliśmy jakoś z boku, jeśli chodzi o muzykę. Nigdy nie mogliśmy się utożsamić z tym, co się dzieje, chociażby na warszawskiej scenie, albo poznańskiej.

Odnoszę wrażenie, że dopiero teraz starasz się szerzej promować swoją muzykę, a na scenie jesteś naprawdę długo.

Tak, wcześniej wydawało mi się, że jak jesteś dobry, to wszystko ci się należy. Myślałem, że jak zajebiście rapujesz, to w końcu wszystko samo przyjdzie. Wpadłem w takie błędne koło, bo każdy wokół mówił mi, że jest mega dobry, a nie widziałem tego efektów. Nie sztuką jest być najlepszym raperem na świecie, ale tylko w obrębie twojego pokoju. Postanowiłem, że znajdę osobę, która zajmie się tymi kwestiami, których ja nie ogarniam, czyli marketing PR itd.

A będziemy mieli okazję zobaczyć na albumie jakieś gościnki?

Jak sobie o tym ostatnio pomyślałem, to doszedłem do wniosku, że będzie to czwarty album bez gości, jeśli zostanie to w takiej formie jakiej jest. Natomiast opcji jest bardzo dużo. Jestem w trakcie rozmów z gościem, który jest klimatycznie bardzo podobny i jest już uznanym zawodnikiem, także może pojawi się ten numer, jako wisienka na torcie. W drugą stronę – ja dostałem kilka zaproszeń na feat, więc będzie mnie można zobaczyć na kilku polskich albumach.

A masz w głowie jakieś ksywki, z którymi chciałbyś kiedyś coś wspólnie nagrać. Nie musząc być na ten moment osiągalne.

Z Borixonem, bo jest moim idolem z czasów młodości. Na razie nasze stylówki się rozjeżdżają, ale myślę, że bylibyśmy w stanie znaleźć wspólny grunt.

Zawsze pytam moich rozmówców o 3 tytuły albumów, których najczęściej słuchają. Czego właśnie ty słuchałeś?

To będzie na pewno Jay-Z „Reasonable Doubt”, na pewno będzie Nas i jego „It  was Written”. Ostatnie może trochę świeższe to Pusha T „Its Almost Dry”.

Rozumiem, dzięki wielkie za rozmowę i czekamy na album.

Również dziękuję.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: MUZYCZNY CZŁOWIEK ORKIESTRA WYDAJE PERFEKCYJNIE DOPRACOWANY KRĄŻEK. WYWIAD Z MARO, KTÓRY WSZYSTKO ROBI SAM

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.

fot. kadr z video ”Siekiera” Konrad Brzos

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Konrad Brzos to 27-letni raper, który pierwsze kroki w rapie robił już za małolata. Jeszcze w tym roku mamy otrzymać jego solowy album pt. ”Zamach Stanu”. W naszej rozmowie poruszyliśmy temat jego początków w rapie, muzycznych inspiracji, czy podejścia do aktualnej sceny rapowej. Zapraszamy do miłej lektury.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: „JEŹDZIŁEM PO SWOIM RODZINNYM MIEŚCIE I SPRZEDAWAŁEM PŁYTY” — WYWIAD Z MOKEBE, UCZESTNIKIEM SBM STARTER

Rozmowa z Konradem Brzosem

Paweł: Nie uważasz, że ty ze swoją muzyką idziesz na przekór aktualnym trendom w rapie?

Konrad: Tak, wydaje mi się, że jest muzyka do przesłuchiwania i muzyka do słuchania i wsłuchiwania się w nią. Ja zahaczam trochę bardziej o ten drugi nurt.

A nie boisz się tego, że możesz przez to dotrzeć do mniejszej ilości słuchaczy?

Z  jednej strony tak, a z drugiej to słuchacze będą decydowali, co będzie wiodącym nurtem w rapie. Zmiany zachodzą w moment. Jak sobie zobaczysz na kanwie ostatnich lat, co działo i dzieje się na scenie europejskiej/amerykańskiej, to te zmiany zachodzą dosłownie z miesiąca na miesiąc. Nie wiadomo co będzie w następnym „sezonie” i nikt nie jest w stanie tego przewidzieć. Dlatego też ja się jakoś mocno nie obawiam, jak zostanie odebrany najnowszy krążek.

Można powiedzieć, że czekasz moment, aż twoja muza uderzy.

Może i tak, ale na pewno będę to robił, niezależnie czy ona przebije się do szerszej publiki. Trzeba pamiętać, by robić to w co się wierzy i w czym czujesz się najlepiej. Na scenie dzieje się dużo, tylko akurat nie ma tam mnie, dlatego podjąłem decyzję, że to odpowiedni moment, żeby spróbować się na nią wbić. Tym bardziej że  trudno mi wymienić choć jedną ksywę, która byłaby podobna muzycznie do mojego brzmienia.

Ostatnio głośno było o Mielzkym, który poniekąd wyszedł ze swojej strefy komfortu i zaangażował się w projekt 2020 club. Czy nie uważasz, że ciebie też czekają jakieś kompromisy, które wpłyną na to, że w końcu będziesz musiał się lekko przebranżowić?

Jak ja sobie prześledzę jakimi rzeczami się jarałem kiedyś i jaką muzykę robiłem, to mogę ci zdradzić, że ja już w 2010 robiłem na przykład całe zwrotki na autotune’ie. Wówczas wszyscy raperzy się pukali w głowę i mówili, że to jakieś disco polo. Ja właśnie miałem wczutę na te Południe, bo to było świeże, bo nikt tego nie robił itd. Ja już to wszystko przemieliłem i wybrałem po prostu rzeczy, które mi siedzą i tak sobie wykrystalizowałem ten styl, który mam teraz. Także raczej nie mam w planach jakoś zmieniać swojego stylu, pod słuchacza.

W numerze „Królowie to” nawijasz „Co nam grozi? Bękarty po Mezo i Norbim? Co za sezon zapomnisz o nich?”. Jak rozumiem, nie masz po drodze z aktualną sceną rapową i reprezentantami nazwijmy to nowej szkoły.

Ja się nie identyfikuję ani z tą muzyką, ani z tymi ludzi. To jakbyś puścił dwa oddzielne gatunki muzyczne. Mnie to w ogóle nie przeszkadza, tylko jest to cienkie rapowo, tekstowo i jest to po prostu nudne.

A zdarza ci się słuchać kogokolwiek z nowego pokolenia raperów?

Tak, ostatnio słuchałem nowej płyty Malika i zajebiście mi się podobało parę kawałków.  Myślę, że jest na tyle świeżym zawodnikiem, że mogę tu go wrzucić. Hałastra robi fajne rzeczy i jeszcze Koneser, który robi też zajebistą muzę.

W dość dosadny sposób, zarówno w kawałkach, jak i po okładkach albumów nawiązujesz do filmów Pasikowskiego. Czemu akurat jego produkcje?

Od zawsze bardzo identyfikowałem się z emocjami przedstawianymi przez Pasikowskiego – z tym jego chropowatym sznytem i samym wrażeniem filmów, jakie robią na odbiorcy. Poza tym, jest to  kopalnia wybitnych dialogów, które po latach się ciągle sprawdzają i się nie zestarzały.

Dużo z tych dialogów znajduje się również na twoich albumach. W jednym z wywiadów wspomniałeś, że zajmujesz się od A do Z swoimi albumami i wymieniłeś wszystko oprócz produkcji. Próbowałeś kiedyś swoich sił w robieniu bitów?

Tak, ja zacząłem robić bity w 2007 roku, tylko zawsze podchodziłem do tego, jak do laski na boku. Ja zawsze rapowałem, a robienie bitów było jakimś dodatkiem. Warto wspomnieć, że ludziom moje produkcje się podobały, jak im puszczałem. W pewnym momencie nawet za mocno się nimi pochłonąłem i miałem jakąś półtoraroczną przerwę od rapowania, więc postanowiłem lekko odpuścić. Ja mam całą masę nigdy nieopublikowanych bitów, które leżały u mnie na dysku z dobrą dekadę. Ostatnio dałem bity Benemu, wysłałem paczkę dla Piha i też coś sobie wybrał. Zawsze miałem problem ze swoimi bitami, że jak go skończyłem już po mixie, to naturalnie znałem go już na wylot. Znałem każdą sekundę i nie pchało mnie to do pisania pod niego teksu, tylko chciałem go wyłączyć. Nie dają mi one takiej energii, jak te które  usłyszę po raz pierwszy. Z tego powodu tak rzadko używam swoich bitów do tworzenia numerów.

Ale można powiedzieć, że jesteś w stanie być samowystarczalną maszyną do robienia numerów.

Tak, to jest akurat zajebiste. Wchodzisz do studia z niczym, a wychodzisz z gotową płytą.

Ale wracając jeszcze do tworzenia bitów pod swoje kawałki, to raperzy często wskazują na wyczerpanie materiału. W pewnym momencie już ty sam nie wiesz, czego chcesz i wolisz, żeby ktoś ci wysłał gotowca, do którego się dograsz.

Tak, doskonale to czaje i też tak czasami miewam.

Wcześniej wspomniałeś, że robisz bity od 2007 roku – kiedy tak naprawdę zaczęła się twoja przygoda z rapem?

To będzie jakoś w wakacje 2002 roku. Mój wujek miał wtedy 17 lat i był dla mnie oknem na inny rodzaj muzyki niż ten, który słyszymy w radiu – tylko na to mógł sobie pozwolić sześcioletni dzieciak. Jak się do tego dorwałem, to nie wyszedłem z tego do dzisiaj. Sam zacząłem to robić, w momencie, kiedy uświadomiłem sobie, że na jednej kasecie mogę puszczać instrumental, a na drugiej mogę to nagrywać. Wtedy uznałem, że zostaje raperem. Nie było innej opcji.

A kiedy zacząłeś puszczać je w eter?

To było jakoś w wieku 15/16 lat, wcześniej uważałem, że jestem gotowy, żeby komukolwiek pokazać, co robię.

Patrząc na to, że masz teraz 27 lat, to zaczynam rozumieć, co miałeś na myśli, mówiąc, że już to wszystko przemieliłeś.

Tak, to wszystko sobie ewoluowało. Ja zaczynałem słuchać innej muzyki i przerabiałem wszystkie westcoastowe rzeczy, kiedy wszyscy zaczęli robić południowe brzmienia. Chciałem być właśnie na przekór. Jednak nie do końca to czułem, więc uznałem, że nie będę usilnie robił czegoś innego. Wybrałem sobie poszczególne elementy z każdego nurtu i wykształtowałem własny styl. 

Jak rozumiem, słuchałeś i czerpałeś inspiracje z muzyki ze Stanów(?)

Tak, totalnie. Jeśli tylko pozwala mi na to czas, to sprawdzam dosłownie wszystko od zawsze. Selektywnie sobie wybieram, co mi się podoba, co nie. Nie chłonę tego bezkrytycznie, ale daje wszystkiemu szansę.

A jest jakiś raper, który najbardziej przyczynił się do twojego zamiłowania do muzyki zza Oceanu.

Tak, na pewno był to Biggie, później był Wayne, kiedy miał swój pik, a potem Jay-Z. O tyle dobrze, że Jay-Z ma 13 płyt, to co  miesiąc mogę słuchać innej i mi się nie nudzi. Też jak ostatnio Nas wrócił z tymi swoimi krążkami, to w kółko o słucham.

Twoja płyta „Królowie Paranoi vol. 1” z Jankiem Badysem została wydana na kanale Peji. Jak doszło do tej współpracy?

Sprawa wygląda bardzo prosto. Przez lata nazbieraliśmy sporo kontaktów ze sceny rapowej i staraliśmy się, żeby ktokolwiek zainteresował się tym materiałem. Okazało się, że Janek miał maila do Rycha, więc podesłaliśmy mu materiał. Odpisał nam, że zajebisty materiał i chętnie nas wesprą.

W tym roku wydajesz kolejny album, tym razem solowy. Czego możemy się po nim spodziewać w kontekście dwóch poprzednich?

Przede wszystkim nie będę zależny od kompromisów. Siłą rzeczy jeśli pracujesz we dwójkę, to naturalne jest, że niektóre rzeczy muszą się wam obydwu podobać. Możemy się spodziewać trochę innych tematów, trochę innego brzmienia, bo moje solowe rzeczy zawsze były inne, niż przy okazjach współprac. Dwa kawałki, które puściłem ostatnio właśnie z tego albumu są najjaśniejszymi punktami na nim. Teraz z każdym kolejnym trackiem  będziemy schodzić w taką otchłań. Będą coraz cięższe. 

Niejednokrotnie w swoich numerach nawiązujesz do wschodniej części Polski, niekoniecznie stawiając ją na równi z zachodem. O jakich różnicach masz na myśli?

Zawsze byliśmy jakoś z boku, jeśli chodzi o muzykę. Nigdy nie mogliśmy się utożsamić z tym, co się dzieje, chociażby na warszawskiej scenie, albo poznańskiej.

Odnoszę wrażenie, że dopiero teraz starasz się szerzej promować swoją muzykę, a na scenie jesteś naprawdę długo.

Tak, wcześniej wydawało mi się, że jak jesteś dobry, to wszystko ci się należy. Myślałem, że jak zajebiście rapujesz, to w końcu wszystko samo przyjdzie. Wpadłem w takie błędne koło, bo każdy wokół mówił mi, że jest mega dobry, a nie widziałem tego efektów. Nie sztuką jest być najlepszym raperem na świecie, ale tylko w obrębie twojego pokoju. Postanowiłem, że znajdę osobę, która zajmie się tymi kwestiami, których ja nie ogarniam, czyli marketing PR itd.

A będziemy mieli okazję zobaczyć na albumie jakieś gościnki?

Jak sobie o tym ostatnio pomyślałem, to doszedłem do wniosku, że będzie to czwarty album bez gości, jeśli zostanie to w takiej formie jakiej jest. Natomiast opcji jest bardzo dużo. Jestem w trakcie rozmów z gościem, który jest klimatycznie bardzo podobny i jest już uznanym zawodnikiem, także może pojawi się ten numer, jako wisienka na torcie. W drugą stronę – ja dostałem kilka zaproszeń na feat, więc będzie mnie można zobaczyć na kilku polskich albumach.

A masz w głowie jakieś ksywki, z którymi chciałbyś kiedyś coś wspólnie nagrać. Nie musząc być na ten moment osiągalne.

Z Borixonem, bo jest moim idolem z czasów młodości. Na razie nasze stylówki się rozjeżdżają, ale myślę, że bylibyśmy w stanie znaleźć wspólny grunt.

Zawsze pytam moich rozmówców o 3 tytuły albumów, których najczęściej słuchają. Czego właśnie ty słuchałeś?

To będzie na pewno Jay-Z „Reasonable Doubt”, na pewno będzie Nas i jego „It  was Written”. Ostatnie może trochę świeższe to Pusha T „Its Almost Dry”.

Rozumiem, dzięki wielkie za rozmowę i czekamy na album.

Również dziękuję.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: MUZYCZNY CZŁOWIEK ORKIESTRA WYDAJE PERFEKCYJNIE DOPRACOWANY KRĄŻEK. WYWIAD Z MARO, KTÓRY WSZYSTKO ROBI SAM

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.

fot. kadr z video ”Siekiera” Konrad Brzos

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię