fot. Wojtek Woźniak Photographer
Koncert Maty na Bemowie rozbudził nie lada emocje. Ciężko się dziwić, w końcu mało który artysta w Polsce, jest w stanie zagrać solo dla 42. tysięcy ludzi. Występ jest komentowany przez różne osoby i media, Młody Matczak znów na ustach wszystkich w kraju.
Ciekawie o fenomenie muzyki wypowiedział się Jakub Żulczyk, autor takich książek jak: Zrób mi jakąś krzywdę… czyli wszystkie gry video są o miłości, Ślepnąć od świateł czy Informacja zwrotna.
Nie byłem wczoraj na koncercie Maty, ale liczby (i wrzucone na Youtube relacje z telefonów) mówią same za siebie. 42k ludzi na solowym koncercie – nie wiem, czy w historii polskiej muzyki jest dużo porównywalnych eventów, Kayah i Bregovic zagrali chyba taką sztukę w latach 90-tych, jeszcze wcześniej, pod koniec komuny był chyba Perfect na Stadionie Dziesięciolecia. Wielkie gratulacje dla Maty i jego wydawców, których miałem okazję poznać jakiś czas temu, gdy prowadziłem spotkanie z Bedoesem na premierze jego ostatniej solowej płyty. Czy się komuś podoba, czy nie, Mata i Bedoes są głosami tego pokolenia, teraźniejszością polskiej muzyki a do tego potwornie utalentowanymi, odważnymi i wrażliwymi chłopakami, i żadne starcze pohukiwania panów krytyków i felietonistów tego nie zmienią (jako i pan tata Maty, dziwnie i niepotrzebnie próbujący syna bez przerwy upupiać i usprawiedliwiać, no ale to już ich – obu Matczaków – własna sprawa). To fajnie, będąc już trochę zgredzikiem, który tak naprawdę polskiego rapu już za bardzo nie słucha, obserwować taki movement. Gratulacje. — napisał Jakub Żulczyk na swoim Facebooku
Nasza klasa to właśnie najlepsza nuta