fot. kadr z klipu
Minął nieco ponad rok, od kiedy Szczyl oficjalnie zagościł w naszych playlistach na Spotify. Ubiegła edycja SBM Starter odsłoniła nam następną kolejkę artystów, którzy wyróżnili się spośród tłumów i odnaleźli własny zdrowo-rozsądkowy vibe między linijkami wersów i rymów. Ta edycja była bardzo charakterystyczna pod względem różnorodności wydanej muzyki i ucieczki od pandemicznego świata, który chociaż na moment mógł się zatrzymać. Wcześniej zakorzenieni w podziemiu, ale mający szansę na życiowe przesadzenie do mainstreamu. Nadmuchiwany balon wokół Fukaja wciąż rósł i zwracał na siebie coraz to większą uwagę wśród tłumów słuchaczy, którzy podekscytowani jego nagłym zainteresowaniem obwieszczali, że będzie on czarnym koniem tej sceny. Szczyla kojarzył mało kto, jeden i tylko ten sam numer na YouTube i Soundcloudzie wydawał się małą dyskografią nadmorskiego rapera. Nagle pojawiła się tytułowa „Banda”, która z dnia na dzień zapoznała wszystkich z portowym artystą i odbiła się pozytywnym wydźwiękiem wśród fanów nowych brzmień. Wakacyjny kawałek z płynnym przechodzeniem pomiędzy linijkami, blokową melancholią i dotąd nieodkrytym stylem był sporym ewenementem jak na rapera z podziemia.
„Banda” stała się tylko preludium do tworzenia i wprowadzania nowych połączeń i stylów przez Szczyla. Numer na ten moment osiągnął już ponad osiem milionów wyświetleń na YouTube i niecałe pięć, i pół miliona odtworzeń na Spotify.
Następnym numerem wydanym przez Starter był „Toast Toast”, który można porównywać do nostalgicznego spojrzenia na elementy miłosne i melancholiczne. Tymek pokazuje nam, że rap może być połączony z czystym śpiewem i nie tracić przy tym swojego „ja”. Swój śpiew dograła tutaj Agatka Mierzwa.
Szczyl to raper, którego nie można wrzucić do żadnego hermetycznie zamkniętego worka i pozostawić go w jednym gatunku muzyki. Nurkowanie pomiędzy popem, rapem, a dobrym wokalem pozwala mu poszerzać horyzonty i cechuje jego charakter. Zasięganie do wielu stylów gwarantuje mu rozwój i tworzenie kolejnych oryginalnych brzmień. Zaskakiwanie swoich słuchaczy poprzez rozsądny balans między gatunkami tylko działa na niego pozytywnie. Wydawałoby się, że od artysty, który dotyka poważnych wersów, wymaga się równie poważnych tekstów. Tymek złamał narzuconą przez innych barierę, kiedy razem z Fukajem udało im się stworzyć dwa numery balansujące między powagą a rozrywką. „Kaptur” pokazał, że przesłania i rozbudowane, przemyślane linijki wersów przenikają nas dreszczem i potrafią postawić nasze włosy dębem. „Wczoraj” łamie barierę schematyczności Tymka i przeświadcza nas o tym, że Szczyl potrafi nagrać klubowy bangier, nie zatracając swojej rytmiki i głowy.
Szczyl uczy nas płynności między muzyką i cały czas nie przestaje odkrywać swoich kart. Odnajduję on połączenia literackiej sztuki z klubowym brzmieniem bitów. Na ten moment podąża drogą bez dziur i zaskakuje nas na każdym kroku. Wszystkie numery, jakie pojawiły się do tej pory, są odmienne i różnorodne. Gwarantuje, że trafiając na Szczyla twoje ucho, nie zazna nudy i powtarzalności. Zostawiam was z niedawno wypuszczonym singlem Tymka, przenikającym między romantycznym powrotem do przeszłości i perspektywicznym obrazem jutra.