Właśnie ukazało się „ostatnie słowo” – szósty album Afro Kolektywu. A już za tydzień 3 marca wystartuje 10-koncertowa trasa promująca krążek. Ostatnim focus trackiem z albumu jest piosenka “słodki jezu”, będąca jednocześnie pierwszą częścią nieformalnej polskiej trylogii, którą kontynuują opublikowane już wcześniej utwory “polonez dla początkujących” oraz “krw z krwi”:
ZOBACZ RÓWNIEŻ: MIA KHALIFA DO DZIEWCZYNY ŻABSONA: „JESTEŚ ZBYT PIĘKNA BY UTOŻSAMIAĆ SIĘ Z MIZOGINISTĄ, KTÓRY BŁAGA O ZDJĘCIA”
Afro kolektyw „ostatnie słowo” w serwisach streamingowych: https://e-muzyka.ffm.to/afrokolektywostatnieslowo
Czemu zespoły schodzą się ponownie? Po pierwsze dla sławy, po drugie dla pieniędzy. Zwykle wynika to ze spojrzenia za siebie i konstatacji: ,,cholera, wtedy to było do kogo śpiewać i na czym zarabiać, zaciśnijmy zęby, jakoś to zniesiemy”. Tyle że Afro Kolektyw to zawsze było hobby, a sam Krzesimir Dębski opisał celnie zespół jako nierentowny. Dlaczego zatem oni? Odpowiedzi klasycznie udziela Afrojax, lider grupy:
Ponieważ nigdy nie nagraliśmy opus magnum, płyty nienagannej, na którą było nas podobno stać. Zajęci wymyślaniem siebie na każdym wydawnictwie od nowa (15 lat grania Afro Kolektywu dało w efekcie 5 płyt, które praktycznie nie mają ze sobą poza składem nic wspólnego – beat that), tak jechaliśmy przed siebie – bywało, że zygzakiem i donikąd – że nie patrzyliśmy za siebie, preferowaliśmy analizę ponad syntezę. Z jednej strony to fajnie, przygodowo, z drugiej – czegoś zabrakło. A konkretnie zwieńczenia, podsumowania łączącego najbardziej udane wątki. I stąd się wzięło „ostatnie słowo”.
Nie musimy tak szukać, bo dość znaleźliśmy. Dopiero dziś wiem, jak połączyć dobitną precyzję formy piosenkowej z perkusyjnym gawędziarstwem rapu. Dopiero dziś możemy uznać, że przesłuchaliśmy i wyprodukowaliśmy w życiu tyle muzyki, by instynktownie przetworzyć ją w atrakcyjną, może nawet erudycyjną wypowiedź; ale jeszcze jesteśmy na tyle nastroszeni i niezależni, by była to wypowiedź w pełni autorska, oryginalna. Czyli: już odpowiednio starzy, ale jeszcze odpowiednio młodzi. Słuchamy tak sobie tej całej czarnej muzyki ostatnich lat, jaramy się okrutnie Thundercatem, Tylerem, Toro, ograniczając się do jednej litery tylko – i też byśmy tak chcieli, to jest zabawa w którą chcemy i chyba umiemy się bawić. Chyba, bo brak nam spełnienia i uznania, nadal aspirujemy. Jeszcze musimy Wam pokazać. Także dlatego wróciliśmy z „ostatnim słowem”.
A jak się okazuje po tej krótkiej przerwie, nadal lubimy ze sobą przebywać, a nowe twarze w składzie wniosły niespotykaną energię. Jest chemia, żre nam ten funk-jazz-rap jak nigdy, o czym przekonacie się niebawem również na wiosennej trasie koncertowej.
Czyli po pierwsze dla sztuki, po drugie dla ambicji, po trzecie dla towarzystwa. TAK NAM SIĘ WYDAJE. 50 minut muzyki, 14 indeksów, każdy w innym kolorze, czarno ale tęczowo widzimy.
P.S. sławę i pieniądze w ramach premii przyjmiemy chętnie.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „MOGĘ POWIEDZIEĆ Z DUŻĄ ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NA TEN MOMENT JESTEM SPEŁNIONY I BĘDĘ PRACOWAŁ NA TO UCZUCIE DALEJ… SORRY, JESTEM ZASPOKOJONY.” — WYWIAD Z PRZYŁU
Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.
fot. materiały prasowe