Przeoczone/Zapomniane Perły [#38]: Vordul Mega – Megagraphitti (2008)

Freak Fight

Witam szanownych czytelników. Opowiadałem wam już o Cannibal Ox przy okazji tekstu #10 mojej poprzedniej serii (Rap Powyżej Klasycznych Schematów), więc nie chcę się tu za bardzo powtarzać. Wybrałem akurat solówkę Vordula zamiast Vasta – ponieważ pomimo nieco słabszej liryki, uważam iż dysponuje on dużo lepszym wokalem (jednym z moich ulubionych chyba nawet, ciężko powiedzieć), oraz lepszym flow od swojego kumpla. Natomiast jeśli miałbym wybrać jeden solowy projekt od Aire’a który możecie potraktować jako #38,5 – to byłoby to Look Mom… No Hands (2004).

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#37]: SADISTIK – FLOWERS FOR MY FATHER (2013)

Przechodząc do protagonisty tej krótkiej notki polecającej (bo forma którą tu uprawiam, nie ma zbyt dużo wspólnego z prawdziwymi felietonami, wynika to po części z braku czasu, a po części z próby wyjścia na przeciw przeciętnemu odbiorcy którego może odrzucić bardzo długi tekst o płycie której nie zna – zostawiam takie rzeczy ekipie nagrywającej Płytkast na Spotify, pozdrawiam, bo robią to na dużo wyższym poziomie niż kiedykolwiek byłbym w stanie): Shamar Gardner urodził się w 1979 na Harlemie w NYC i jest związany z tą dzielnicą po dziś dzień.

Jego pierwszą ekipą (gdzie poznał Vasta i kilkoro innych znamienitych podziemnych rzemieślników słowa, takich jak paWL i Alaska z grupy Hangar 18 czy Cryptic One od znakomitego LP The Anti-Mobius Strip Theory) było Atoms Family założone w 1995. Mega ma na swoim koncie 3 LP (technicznie 2, bo Yung World było dodatkiem do The Revolution Of Yung Havoks i oba wyszły w 2004), z czego to jest ostatnie. Po premierze Megagraphitti odpuścił prawie całkowicie rap i wrócił jedynie na moment w latach 2015-2017, kiedy wydali ostatni projekt jako Cannibal Ox, oraz puścił solową EPkę która całkowicie została pominięta, czyli Verses From A Vault. Wydawniczo związany był z Def Jux, Backwoodz Studioz, oraz Nature Sounds. Wybrałem dziś akurat ten album, ponieważ uważam go za najlepszy z solowego dorobku.

Jeżeli regularnie sprawdzacie płyty i raperów o których wam tu suszę głowę już 88 tekst, to doskonale wiecie czego się spodziewać. Jak na rap eksperymentalny, jest to do bólu zwyczajna płyta – co nie jest jednocześnie jakąś dużą jej wadą. To sprawnie napisany i nawinięty materiał, na niezłych bitach, ale chyba nic więcej. Nie ma tu żadnego „przełomu w brzmieniu” czy nawet prób uderzania w te tony. Mimo to, zupełnie niesłusznie Megagraphitti przepadło w odmętach podziemia i gdyby nie natura skłaniająca mnie do diggowania na Discogsie, nigdy bym się nawet nie dowiedział o istnieniu tegoż CD. Polecam najpierw zapoznać się z The Cold Vein i dopiero jak wam się spodoba, to skierować się tutaj. W ogóle ciekawostka – LP powstawało przez blisko 5 lat, bo przez cały ten czas nie było najwyżej w priorytetach Shamara, co może się lekko przekładać na stopień „rozwodnienia” materiału. Niektóre z bitów zostały wyprodukowane przez chłopa o ksywie Bond i pomimo iż nie mam pojęcia kim on jest, to zrobił całkiem solidną robotę. Pozostałe bity również są raczej anonimowych producentów, bo mamy tu takie ksywy jak Sid Roams, Essex Dogs, Zach One, Lex Boogie, DJ Marmaduke czy Opto.

Jest też oczywiście legendarny El-P. Ale ponownie: to nie jest nic co będziecie sobie nucili pod prysznicem następny miesiąc. Klimat określiłbym bliżej mrocznego niżeli wesołego, dość domyślnie jest głównie o trudach życia w NYC i ogólnie USA, po wsadzeniu w nieco bardziej wymagające od słuchacza metafory i brud ulic, ozdobionych pustymi strzykawkami, bezdomnymi i patrolami policyjnymi. Polecam backpackerom którzy chcą uchodzić za wszechwiedzących w temacie alternatywnego podziemia, nawet jeśli będzie to do pewnego stopnia fasada – lecz jak zawsze: fake it till you make it. Gdyby nie ta zasada, osiągnąłbym dużo mniej w życiu (a szczególnie w twóczości kreatywnej, bo w relacjach międzyludzkich raczej średnio się sprawdza). Gdybym miał mieć jakieś motto, tak by zapewne brzmiało.

Vordul Mega – Megagraphitti

Ulubiona gościnna zwrotka: Billy Woods na Opium Scripts. Vordul musiał być potężnym fanem jego (jeszcze wtedy nieodkrytego) talentu, bo Billy pojawia się jeszcze w trzech następnych trackach z 15 (mieli nawet razem ekipę o nazwie The Reavers w 2005 roku, no i w 2002 na solowym debiucie Woodsa, Vordul jest w około 1/3 numerów). Dwukrotnie również nawija Vast Aire po starej znajomości z Cannibal Ox, a do tego Tommy Gunn oraz MarQ Spekt i Karniege z duetu Invizzibl Men (Vordul w zamian w barterze dograł się na ich album z 2008 roku – The Unveiling, potraktujcie to jako #38,8 i polecenie kolejnej płyty).

Ulubione utwory: AK-47, In The Mirror, Megagraphitti

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „FINANSOWO NIE WIDZIAŁBYM JAKIEJŚ WIĘKSZEJ STABILNEJ PRZYSZŁOŚCI, JEŚLI CHODZI O WSPÓŁPRACE Z CZOŁÓWKĄ” — NORBERT GRZEGORCZYK, TWÓRCA NOLYRICS

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News

fot. cover płyty Vordul Mega – Megagraphitti

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Witam szanownych czytelników. Opowiadałem wam już o Cannibal Ox przy okazji tekstu #10 mojej poprzedniej serii (Rap Powyżej Klasycznych Schematów), więc nie chcę się tu za bardzo powtarzać. Wybrałem akurat solówkę Vordula zamiast Vasta – ponieważ pomimo nieco słabszej liryki, uważam iż dysponuje on dużo lepszym wokalem (jednym z moich ulubionych chyba nawet, ciężko powiedzieć), oraz lepszym flow od swojego kumpla. Natomiast jeśli miałbym wybrać jeden solowy projekt od Aire’a który możecie potraktować jako #38,5 – to byłoby to Look Mom… No Hands (2004).

ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#37]: SADISTIK – FLOWERS FOR MY FATHER (2013)

Przechodząc do protagonisty tej krótkiej notki polecającej (bo forma którą tu uprawiam, nie ma zbyt dużo wspólnego z prawdziwymi felietonami, wynika to po części z braku czasu, a po części z próby wyjścia na przeciw przeciętnemu odbiorcy którego może odrzucić bardzo długi tekst o płycie której nie zna – zostawiam takie rzeczy ekipie nagrywającej Płytkast na Spotify, pozdrawiam, bo robią to na dużo wyższym poziomie niż kiedykolwiek byłbym w stanie): Shamar Gardner urodził się w 1979 na Harlemie w NYC i jest związany z tą dzielnicą po dziś dzień.

Jego pierwszą ekipą (gdzie poznał Vasta i kilkoro innych znamienitych podziemnych rzemieślników słowa, takich jak paWL i Alaska z grupy Hangar 18 czy Cryptic One od znakomitego LP The Anti-Mobius Strip Theory) było Atoms Family założone w 1995. Mega ma na swoim koncie 3 LP (technicznie 2, bo Yung World było dodatkiem do The Revolution Of Yung Havoks i oba wyszły w 2004), z czego to jest ostatnie. Po premierze Megagraphitti odpuścił prawie całkowicie rap i wrócił jedynie na moment w latach 2015-2017, kiedy wydali ostatni projekt jako Cannibal Ox, oraz puścił solową EPkę która całkowicie została pominięta, czyli Verses From A Vault. Wydawniczo związany był z Def Jux, Backwoodz Studioz, oraz Nature Sounds. Wybrałem dziś akurat ten album, ponieważ uważam go za najlepszy z solowego dorobku.

Jeżeli regularnie sprawdzacie płyty i raperów o których wam tu suszę głowę już 88 tekst, to doskonale wiecie czego się spodziewać. Jak na rap eksperymentalny, jest to do bólu zwyczajna płyta – co nie jest jednocześnie jakąś dużą jej wadą. To sprawnie napisany i nawinięty materiał, na niezłych bitach, ale chyba nic więcej. Nie ma tu żadnego „przełomu w brzmieniu” czy nawet prób uderzania w te tony. Mimo to, zupełnie niesłusznie Megagraphitti przepadło w odmętach podziemia i gdyby nie natura skłaniająca mnie do diggowania na Discogsie, nigdy bym się nawet nie dowiedział o istnieniu tegoż CD. Polecam najpierw zapoznać się z The Cold Vein i dopiero jak wam się spodoba, to skierować się tutaj. W ogóle ciekawostka – LP powstawało przez blisko 5 lat, bo przez cały ten czas nie było najwyżej w priorytetach Shamara, co może się lekko przekładać na stopień „rozwodnienia” materiału. Niektóre z bitów zostały wyprodukowane przez chłopa o ksywie Bond i pomimo iż nie mam pojęcia kim on jest, to zrobił całkiem solidną robotę. Pozostałe bity również są raczej anonimowych producentów, bo mamy tu takie ksywy jak Sid Roams, Essex Dogs, Zach One, Lex Boogie, DJ Marmaduke czy Opto.

Jest też oczywiście legendarny El-P. Ale ponownie: to nie jest nic co będziecie sobie nucili pod prysznicem następny miesiąc. Klimat określiłbym bliżej mrocznego niżeli wesołego, dość domyślnie jest głównie o trudach życia w NYC i ogólnie USA, po wsadzeniu w nieco bardziej wymagające od słuchacza metafory i brud ulic, ozdobionych pustymi strzykawkami, bezdomnymi i patrolami policyjnymi. Polecam backpackerom którzy chcą uchodzić za wszechwiedzących w temacie alternatywnego podziemia, nawet jeśli będzie to do pewnego stopnia fasada – lecz jak zawsze: fake it till you make it. Gdyby nie ta zasada, osiągnąłbym dużo mniej w życiu (a szczególnie w twóczości kreatywnej, bo w relacjach międzyludzkich raczej średnio się sprawdza). Gdybym miał mieć jakieś motto, tak by zapewne brzmiało.

Vordul Mega – Megagraphitti

Ulubiona gościnna zwrotka: Billy Woods na Opium Scripts. Vordul musiał być potężnym fanem jego (jeszcze wtedy nieodkrytego) talentu, bo Billy pojawia się jeszcze w trzech następnych trackach z 15 (mieli nawet razem ekipę o nazwie The Reavers w 2005 roku, no i w 2002 na solowym debiucie Woodsa, Vordul jest w około 1/3 numerów). Dwukrotnie również nawija Vast Aire po starej znajomości z Cannibal Ox, a do tego Tommy Gunn oraz MarQ Spekt i Karniege z duetu Invizzibl Men (Vordul w zamian w barterze dograł się na ich album z 2008 roku – The Unveiling, potraktujcie to jako #38,8 i polecenie kolejnej płyty).

Ulubione utwory: AK-47, In The Mirror, Megagraphitti

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD: „FINANSOWO NIE WIDZIAŁBYM JAKIEJŚ WIĘKSZEJ STABILNEJ PRZYSZŁOŚCI, JEŚLI CHODZI O WSPÓŁPRACE Z CZOŁÓWKĄ” — NORBERT GRZEGORCZYK, TWÓRCA NOLYRICS

Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News

fot. cover płyty Vordul Mega – Megagraphitti

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię