Dziś spróbuję wam opowiedzieć coś o albumie, który jak na warunki polskiego rapu anno domini 2004 – był czymś z kosmosu. Przejdę od razu do sedna, bo o Faczyńskim nie wiem praktycznie nic (poza tym, co nawinął na przestrzeni ostatnich prawie 20 lat, a nie było tego dużo), a bio Kidda warto odkrywać samemu, słuchając całej jego dyskografii od pierwszej Międzymiastowej do ostatnich ruchów z DJem Pstykiem.
ZOBACZ TAKŻE: PRZEOCZONE/ZAPOMNIANE PERŁY [#5]: QUASIMOTO – THE UNSEEN (2000)
Przechodząc do rzeczonego sedna: jeśli chodzi o inspiracje obu problemów twórców, to track Plecak (znalazł się również na płycie producenckiej Puzzela) przedstawia praktycznie wszystkie (po części są to ludzie, o których pisałem w serii RPKS: „To ciężkie dni, jak u Aesop Rock’a – by pewnym być, jak Vast w Cannibal Ox’ach”). Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że byli wtedy jedynymi bądź jednymi z czterech/pięciu polskich słuchaczy Def Jux, Rhymesayers i Anticonu. Jest to rzecz raczej skierowana do ludzi z problemami, niezbyt lubiących rzeczywistość, w jakiej przyszło im funkcjonować.
Natomiast wszelkie pesymizmy dostarczane są w charyzmatyczny i stanowczy sposób, co nadaje całości rzadko spotykanej energii na naszej scenie. Nie mam tu na myśli doprowadzających mnie do szewskiej pasji technik wokalnych Szpaka podróżującego po amplitudzie „od szeptu do krzyku” na przestrzeni kilku sekund, których zupełnie nie akceptuję – bardziej Eyedea z albumu E&A. Solowy utwór Faczyńskiego pt. Tacy Piękni mógłby się spodobać Słoniowi i nie chodzi o horrorcore, a o wszechobecny przytłaczający brud (który na wspólnych numerach jest lekko hamowany przez Kidda).
Znajdziemy na Pansofii wiele momentów, w których intelekt i błyskotliwość w obserwacji otaczającego świata, przeplatają się z beznadzieją i przytłaczającym mrokiem. 13 lat później Kidd i Fako podkręcą ten fakt do maksimum i na Hikikomori wyjdzie im najczystsza forma transgresji (ale to już odsyłam do artykułu napisanego przez Artura Borowego, nazywa się „Żyjemy w społeczeństwie – Powrót do Hikikomori”). Bity są solidne jak na tamte czasy, jednak dzisiaj mam wrażenie, iż zestarzały się zauważalnie gorzej niż nadal aktualne teksty. Za produkcje odpowiadają tutaj: Franxxx (znany także jako Franko) z duetu Międzymiastowa, Faczyński, Kidd (pod innym pseudonimem, o którym za moment), Goldi i Puzzel.
Na gramofonach całości dopełnia DJ Dobry Dotyk (znany z Bybzi Bybzi EP). Warto wspomnieć o utworze Uzurpator Sum, gdzie Kidd wciela się w wykreowaną przez siebie postać o przydomku MF SOOM i w żartobliwy sposób naśladuje najbardziej znanego zamaskowanego villaina w historii amerykańskiego rapu. Jeśli uwzględniamy reedycję/remaster z 2015, to mamy dodatkowo track Koty na bicie Młodzika, który był niechybną zapowiedzią Hikikomori (czuć identyczny vibe). Całość zamyka przepiękny remix Runaway Slave, czyli numeru z najlepszej solówki Kidda – Rap i Jego Sobowtór.
Ulubiona gościnna zwrotka: Licząc remaster/reedycję z 2015 to Junes na remiksie Runaway Slave, ale jeśli jesteśmy w 2004 to Muk w numerze Ściana (chociaż nie nazwałbym tego popisu mega-dobrym), bo Goldi jest równie przeciętny i do tego storytellingi są przeze mnie od zawsze umiarkowanie-intensywnie krytykowane. Kwestia gustu jak wszystko tutaj. No i przypadkiem wymieniłem wszystkie featy, jakie się pojawiają na LP.
Ulubione utwory: Problemów Twórcy, Sztuka Robienia Sobie Wrogów, Między Piekłem A Niebem
ZOBACZ TAKŻE NASZ WYWIAD: MEEK, OH WHY?: „WCHŁANIANIE SIĘ W LOKALNE KÓŁKA ADORACJI MNIE NIGDY NIE KRĘCIŁO” – WYWIAD
Cała rapgra w jednym miejscu. Obserwuj nas także na – Google News.
fot. cover albumu