Call of Duty: Vanguard to kolejna odsłona popularnej serii gier FPS. Premiera najnowszej części już jutro – 5 listopada.
Wczorajszej nocy odbyła się światowa premiera gry. Na imprezę zaproszeni zostali różni goście, a wśród nich Lil Jon. Raper z Atlanty to już w zasadzie żywa legenda i jeden z pionierów podgatunku crunk. W 2005 roku, dzięki piosence „Yeah!”, zdobył Nagrodę Grammy w kategorii najlepsza współpraca rapera z wokalistami. Wtedy w utworze udzielili się też Ludacris i Lusher.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: TEDE POWRACA DO KONFLIKTU Z PEJĄ. „NIE MOŻESZ KU*WIE RĘKI PODAĆ”
Wnioskując po wyniku, granie w strzelanki, w przeciwieństwie do muzyki czy aktorstwa (artysta wystąpił w wielu filmach, między innymi ze scenicznym kolegą – Snoop Dogiem) nie idzie mu równie łatwo i dobrze.
Raper podczas grania w Call of Duty: Vanguard przez 30 minut zabił tylko jednego przeciwnika. Oglądający streama mieli niezły ubaw. Część osób na tyle urzekł styl gry rapera, że proponowali mu zostanie regularnym streamerem. Niewątpliwie byłoby to ciekawe!
Co na to Lil Jon? Podszedł do tego z dystansem: Jestem pijakiem, nie graczem – napisał na swoim Twitterze
IM A DRINKER NOT A GAMER 🥃😂👍🏽 https://t.co/7pfr7x8zeh
— LILJON (@LilJon) November 4, 2021
SPRAWDŹ NASZ WYWIAD: „KARTA NA CZASIE PONIEKĄD DECYDUJE O TWOIM SUKCESIE. JEŻELI JESTEŚ MUZYKIEM, A TWOICH UTWORÓW NIE MA NA „KARCIE”, TO JEST GRUZ” – WYWIAD Z MIĘTHĄ