Gdyby Warszawa była piosenką, zostałaby Szklankami Young Leosi — recenzja Hulanek

Freak Fight

Gdyby Warszawa była piosenką, zostałaby Szklankami Young Leosi. Jak to się stało, że nikomu nieznana dziewczyna stała się „produktem”, którego pragną wszyscy nastoletni słuchacze w Polsce?

Przy tegorocznym świątecznym stole powinniśmy uważać na 3 tematy: polityka, kościół oraz fenomen Young Leosi. Ten ostatni wbrew pozorom może przynieść największe spory, ponieważ do dziś trwa zawzięta dyskusja pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami muzyki tytułowej bohaterki naszej recenzji.

ZOBACZ TAKŻE: CZYM TAK NAPRAWDĘ WYPEŁNIONE SĄ SZKLANKI YOUNG LEOSI?

Young Leosia to zdecydowanie jedno z największych tegorocznych objawień na rodzimej scenie pod względem wzrostu popularności, zainteresowania, memiczności oraz skrajnego fanatyzmu, który już wkrótce u młodych słuchaczy może przerodzić się w pomysły na stworzenie nowej religii. Dlaczego 23-letnia Sara stała się tak bardzo barwną postacią na polskim podwórku popowo-rapowym?

Nie ukrywajmy, postać Leosi kojarzy nam się z kilkoma rzeczami: imprezą (lub tzw. hulanką), Bacardi, Warszawą oraz jej vibem wyróżniającym się zdecydowanie na tle innych miast. Dla wielu dziewczyn jest to symbol pewnego „warszawskiego snu” opierającego się na wymarzonym lifestyle’u, skupionym wokół codziennych imprez, współpracach ze znanymi firmami, fajnymi ciuchami oraz wolnością, która przez pandemię została nam zabrana na dość długi czas (i nie zanosi się, by na przestrzeni zbliżających się miesięcy miałoby się coś zmienić). Jest to zdecydowanie kluczowy aspekt przyciągający uwagę młodych ludzi, którzy chcieliby połączyć swoją wymarzoną zajawkę z dobrą zabawą, na co zdecydowanie może pozwolić sobie „Leokadia”.

Drugim aspektem jest prostota, jaka znajduje się w muzyce członkini ekipy INTERNAZIOMALE. Muzyka Leosi jest prosta, a nawet bardzo prosta, często nagrana dosłownie na dwie nuty.

W utworach artystki nie możemy doszukać się czegoś więcej poza imprezowym vibem, chwytliwym bitem i typowym „wymodulowanym flow”, które zdecydowanie różni się od oryginalnego głosu na koncertach Leosi. Z drugiej strony, jeśli ktoś odpaliłby Hulanki EP w poszukiwaniu przekazu, niech skonsultuje się z lekarzem lub farmaceutą. Muzyka Sary wywołuje często dla wielu ludzi totalną dwubiegunówkę. Z jednej strony nie rozumiesz fenomenu oraz tego jak może się to komuś podobać, z drugiej strony spoglądając w dół, widzisz swoją prawą nogę, która od ponad kilku minut tupta nieświadomie w rytm instrumentalu. Warto wspomnieć również o samej „urodzie” artystki, która też ma spory wpływ na zainteresowanie słuchaczy. Nie bez powodu w Internecie średnio kilka razy dziennie pojawiają się TikToki wyznające miłość młodej DJ-ce.

Leosia wraz ze swoimi Szklankami wbiła się po prostu w idealnym momencie, kiedy marzeniem przeciętnego polskiego młodszego słuchacza (i nie tylko) był powrót do normalności w postaci otwartych restauracji, klubów, możliwości podróżowania i cieszenia się z życia.

Nie pomińmy jednak najważniejszego faktu – Young Leosia wydawana jest przez znanego wszystkim Żabsona, który moim zdaniem miał znaczący wpływ na ostatnie muzyczne zmaganie swojej podopiecznej. Wystarczy porównać sobie jej pierwszy utwór Wyspy ze słynnymi Szklankami. Żabson to jedna z najinteligentniejszych głów w obecnym przemyśle muzycznym, ma też świetny pomysł na siebie oraz swoich wychowanków. Brak jakiegokolwiek udziału w muzykę Leosi byłby dla mnie co najmniej podejrzany, gdyż nie kto inny jak Żabson jest w stanie wyznaczyć właściwe tory swoim podopiecznym.

Hulanki EP, bo to główny temat naszego tekstu. Jak oceniam pierwszy mini krążek debiutującej artystki? Podzielmy go na dwa aspekty.

Jeśli bierzemy pod uwagę, że celem krążka jest stanie się akompaniamentem większości nocnych klubowych imprez w Polsce, na których nie brakuje alkoholu – jest to zdecydowanie strzał w ósemkę, choć było blisko do 10. Skąd taka ocena? Już tłumaczę. Choć recenzja została przeze mnie napisana przed piątkową premierą, jestem w stanie założyć się, że Baila Ella stanie się kolejnym hitem w dorobku grupy INTERNAZIOMALE. Utwór momentalnie wpada w ucho, a gdzieś tam w dalekiej wyobraźni widzę siebie zamawiającego kolejnego drinka, tuptając nogą do wyżej wspomnianego utworu.

Jungle Girl, Szklanki, Baila Ella czy Pościg to zdecydowanie najbardziej wpadające w moje gusta utwory z EP-ki. Niekoniecznie myślę tak o pozostałych utworach, jakimi są Solitaire oraz długo wyczekiwane Stonerki z Oliwką Brazil. Soiltaire moim zdaniem brzmi jak kontynuacja Pościgu, przez co nie wywołuje u mnie żadnego zaskoczenia nawet po 5. odsłuchu. Stonerki były z kolei utworem, na który sam czekałem z wielką niecierpliwością (chociażby przez gościnny udział Oliwki, która wywołuje podobne emocje, co Leosia). Z tego, co mi wiadomo, kawałek ma mieć klip, więc siłą rzeczy wygeneruje naprawdę sporo wyświetleń, jednak sam w sobie ma jedynie przyjemny refren.

Drugim aspektem oceny wyżej wspomnianego krążka jest podejście do niego z czysto realnej strony. Hulanki EP to weekendowa odskocznia, do której można potańczyć naje*anym z przyjaciółmi w jednym z pobliskich klubów, jednak od strony czysto muzycznej jest to krążek, który nic więcej nie ma do zaoferowania. Ocenianie tego krążka jako majstersztyka, którego scena nie widziała latami, byłoby grzechem wobec innych. Mamy mnóstwo świetnych raperów, którzy miesiącami (jak nie latam) i pracują nad swoimi nowościami i to oni zasługują na takie wyróżnienie. Muzyka Leosi jest przyjemna na imprezy, ale porównując jej krążek do jakiejkolwiek rapowej płyty w tym roku pod kątem flow, tekstu – wychodzi naprawdę średnio.

Numery są bardzo podobne do siebie od strony brzmieniowej, a samo flow Leosi jest bardzo przewidywalne, stając się po czasie nudne. Wydaje mi się, że znaczący wpływ na tę opinie mają właśnie wyżej wspomniane Stonerki oraz Soiltaire, które są meczące na zwrotkach. Tutaj musimy zadać sobie ważne pytanie, czy popyt na klubową muzykę Young Leosi będzie trwał na lata, czy może na lato? Jeśli każdy utwór w przyszłości będzie robiony na podobnym schemacie, może w końcu stać się to nudne, a obecni fani będą szukali nowej Leokadi, która wywoła u nich podobne emocje jak te 29 stycznia, gdy na YouTube pojawił się klip do Szklanek

Wiele osób nie rozumie popytu na Leosie, ale ja jak najbardziej nie widzę w jej sukcesie niczego niezrozumiałego. Ma świetny kontakt z fanami, umiejętnie posługuje się wszystkimi socialmediami. Jej utwory nie bez powodu stworzone są w taki sposób (proste chwytliwe teksty, charakterystyczny taniec), by nazajutrz stały się viralem na TikToku. Ma przy sobie ekipę wspierających ją INTERNAZIOMALi, którzy w swoich określonych dziedzinach są wysoko postawionymi profesjonalistami. Zapełniła kobiecą lukę na polskiej scenie rapowej (o którą tak bardzo burzyły się wszystkie raperki i wokalistki na ostatnich galach) tworząc ogromne zainteresowanie wokół swojej osoby oraz najważniejsze… drzemie w niej potężna energia.

Miałem możliwość pojawienia się na otwarciu projektu The Collective, na którym swój koncert zagrał Żabson wraz z Young Leosią. Nie ukrywam, że bawiłem się naprawdę świetnie, a sama Leosia „zarażała” wszystkich swoją energią na scenie. Sprawia wrażenie miłej, inteligentnej dziewczyny, która otacza się takimi samymi ludźmi.

Podsumowując: Hulanki EP to projekt, który zdecydowanie zdaje swój egzamin podczas szerokiej maści klubowej alkoholizacji, jednak brakuje mu dwóch hitów więcej, by zdać ten egzamin celująco. Jeśli chodzi o ocenę projektu na tle ostatnich rapowych premier, wypada naprawdę średnio, jeśli nie powiedzieć słabo. Jest to projekt stawiający na dobrą zabawę, jednak trzeba traktować go z naprawdę sporym przymrużeniem oka.

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Gdyby Warszawa była piosenką, zostałaby Szklankami Young Leosi. Jak to się stało, że nikomu nieznana dziewczyna stała się „produktem”, którego pragną wszyscy nastoletni słuchacze w Polsce?

Przy tegorocznym świątecznym stole powinniśmy uważać na 3 tematy: polityka, kościół oraz fenomen Young Leosi. Ten ostatni wbrew pozorom może przynieść największe spory, ponieważ do dziś trwa zawzięta dyskusja pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami muzyki tytułowej bohaterki naszej recenzji.

ZOBACZ TAKŻE: CZYM TAK NAPRAWDĘ WYPEŁNIONE SĄ SZKLANKI YOUNG LEOSI?

Young Leosia to zdecydowanie jedno z największych tegorocznych objawień na rodzimej scenie pod względem wzrostu popularności, zainteresowania, memiczności oraz skrajnego fanatyzmu, który już wkrótce u młodych słuchaczy może przerodzić się w pomysły na stworzenie nowej religii. Dlaczego 23-letnia Sara stała się tak bardzo barwną postacią na polskim podwórku popowo-rapowym?

Nie ukrywajmy, postać Leosi kojarzy nam się z kilkoma rzeczami: imprezą (lub tzw. hulanką), Bacardi, Warszawą oraz jej vibem wyróżniającym się zdecydowanie na tle innych miast. Dla wielu dziewczyn jest to symbol pewnego „warszawskiego snu” opierającego się na wymarzonym lifestyle’u, skupionym wokół codziennych imprez, współpracach ze znanymi firmami, fajnymi ciuchami oraz wolnością, która przez pandemię została nam zabrana na dość długi czas (i nie zanosi się, by na przestrzeni zbliżających się miesięcy miałoby się coś zmienić). Jest to zdecydowanie kluczowy aspekt przyciągający uwagę młodych ludzi, którzy chcieliby połączyć swoją wymarzoną zajawkę z dobrą zabawą, na co zdecydowanie może pozwolić sobie „Leokadia”.

Drugim aspektem jest prostota, jaka znajduje się w muzyce członkini ekipy INTERNAZIOMALE. Muzyka Leosi jest prosta, a nawet bardzo prosta, często nagrana dosłownie na dwie nuty.

W utworach artystki nie możemy doszukać się czegoś więcej poza imprezowym vibem, chwytliwym bitem i typowym „wymodulowanym flow”, które zdecydowanie różni się od oryginalnego głosu na koncertach Leosi. Z drugiej strony, jeśli ktoś odpaliłby Hulanki EP w poszukiwaniu przekazu, niech skonsultuje się z lekarzem lub farmaceutą. Muzyka Sary wywołuje często dla wielu ludzi totalną dwubiegunówkę. Z jednej strony nie rozumiesz fenomenu oraz tego jak może się to komuś podobać, z drugiej strony spoglądając w dół, widzisz swoją prawą nogę, która od ponad kilku minut tupta nieświadomie w rytm instrumentalu. Warto wspomnieć również o samej „urodzie” artystki, która też ma spory wpływ na zainteresowanie słuchaczy. Nie bez powodu w Internecie średnio kilka razy dziennie pojawiają się TikToki wyznające miłość młodej DJ-ce.

Leosia wraz ze swoimi Szklankami wbiła się po prostu w idealnym momencie, kiedy marzeniem przeciętnego polskiego młodszego słuchacza (i nie tylko) był powrót do normalności w postaci otwartych restauracji, klubów, możliwości podróżowania i cieszenia się z życia.

Nie pomińmy jednak najważniejszego faktu – Young Leosia wydawana jest przez znanego wszystkim Żabsona, który moim zdaniem miał znaczący wpływ na ostatnie muzyczne zmaganie swojej podopiecznej. Wystarczy porównać sobie jej pierwszy utwór Wyspy ze słynnymi Szklankami. Żabson to jedna z najinteligentniejszych głów w obecnym przemyśle muzycznym, ma też świetny pomysł na siebie oraz swoich wychowanków. Brak jakiegokolwiek udziału w muzykę Leosi byłby dla mnie co najmniej podejrzany, gdyż nie kto inny jak Żabson jest w stanie wyznaczyć właściwe tory swoim podopiecznym.

Hulanki EP, bo to główny temat naszego tekstu. Jak oceniam pierwszy mini krążek debiutującej artystki? Podzielmy go na dwa aspekty.

Jeśli bierzemy pod uwagę, że celem krążka jest stanie się akompaniamentem większości nocnych klubowych imprez w Polsce, na których nie brakuje alkoholu – jest to zdecydowanie strzał w ósemkę, choć było blisko do 10. Skąd taka ocena? Już tłumaczę. Choć recenzja została przeze mnie napisana przed piątkową premierą, jestem w stanie założyć się, że Baila Ella stanie się kolejnym hitem w dorobku grupy INTERNAZIOMALE. Utwór momentalnie wpada w ucho, a gdzieś tam w dalekiej wyobraźni widzę siebie zamawiającego kolejnego drinka, tuptając nogą do wyżej wspomnianego utworu.

Jungle Girl, Szklanki, Baila Ella czy Pościg to zdecydowanie najbardziej wpadające w moje gusta utwory z EP-ki. Niekoniecznie myślę tak o pozostałych utworach, jakimi są Solitaire oraz długo wyczekiwane Stonerki z Oliwką Brazil. Soiltaire moim zdaniem brzmi jak kontynuacja Pościgu, przez co nie wywołuje u mnie żadnego zaskoczenia nawet po 5. odsłuchu. Stonerki były z kolei utworem, na który sam czekałem z wielką niecierpliwością (chociażby przez gościnny udział Oliwki, która wywołuje podobne emocje, co Leosia). Z tego, co mi wiadomo, kawałek ma mieć klip, więc siłą rzeczy wygeneruje naprawdę sporo wyświetleń, jednak sam w sobie ma jedynie przyjemny refren.

Drugim aspektem oceny wyżej wspomnianego krążka jest podejście do niego z czysto realnej strony. Hulanki EP to weekendowa odskocznia, do której można potańczyć naje*anym z przyjaciółmi w jednym z pobliskich klubów, jednak od strony czysto muzycznej jest to krążek, który nic więcej nie ma do zaoferowania. Ocenianie tego krążka jako majstersztyka, którego scena nie widziała latami, byłoby grzechem wobec innych. Mamy mnóstwo świetnych raperów, którzy miesiącami (jak nie latam) i pracują nad swoimi nowościami i to oni zasługują na takie wyróżnienie. Muzyka Leosi jest przyjemna na imprezy, ale porównując jej krążek do jakiejkolwiek rapowej płyty w tym roku pod kątem flow, tekstu – wychodzi naprawdę średnio.

Numery są bardzo podobne do siebie od strony brzmieniowej, a samo flow Leosi jest bardzo przewidywalne, stając się po czasie nudne. Wydaje mi się, że znaczący wpływ na tę opinie mają właśnie wyżej wspomniane Stonerki oraz Soiltaire, które są meczące na zwrotkach. Tutaj musimy zadać sobie ważne pytanie, czy popyt na klubową muzykę Young Leosi będzie trwał na lata, czy może na lato? Jeśli każdy utwór w przyszłości będzie robiony na podobnym schemacie, może w końcu stać się to nudne, a obecni fani będą szukali nowej Leokadi, która wywoła u nich podobne emocje jak te 29 stycznia, gdy na YouTube pojawił się klip do Szklanek

Wiele osób nie rozumie popytu na Leosie, ale ja jak najbardziej nie widzę w jej sukcesie niczego niezrozumiałego. Ma świetny kontakt z fanami, umiejętnie posługuje się wszystkimi socialmediami. Jej utwory nie bez powodu stworzone są w taki sposób (proste chwytliwe teksty, charakterystyczny taniec), by nazajutrz stały się viralem na TikToku. Ma przy sobie ekipę wspierających ją INTERNAZIOMALi, którzy w swoich określonych dziedzinach są wysoko postawionymi profesjonalistami. Zapełniła kobiecą lukę na polskiej scenie rapowej (o którą tak bardzo burzyły się wszystkie raperki i wokalistki na ostatnich galach) tworząc ogromne zainteresowanie wokół swojej osoby oraz najważniejsze… drzemie w niej potężna energia.

Miałem możliwość pojawienia się na otwarciu projektu The Collective, na którym swój koncert zagrał Żabson wraz z Young Leosią. Nie ukrywam, że bawiłem się naprawdę świetnie, a sama Leosia „zarażała” wszystkich swoją energią na scenie. Sprawia wrażenie miłej, inteligentnej dziewczyny, która otacza się takimi samymi ludźmi.

Podsumowując: Hulanki EP to projekt, który zdecydowanie zdaje swój egzamin podczas szerokiej maści klubowej alkoholizacji, jednak brakuje mu dwóch hitów więcej, by zdać ten egzamin celująco. Jeśli chodzi o ocenę projektu na tle ostatnich rapowych premier, wypada naprawdę średnio, jeśli nie powiedzieć słabo. Jest to projekt stawiający na dobrą zabawę, jednak trzeba traktować go z naprawdę sporym przymrużeniem oka.

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię