40 tysięcy na koncercie i dwie bańki na koncie? Wini przewiduje zarobki Maty z historycznego koncertu

Freak Fight

Koncert Maty na Bemowie bezprecedensowo stał się historycznym wyczynem dla polskiej muzyki rozrywkowej. Osiągnieć z tamtego wydarzenia nie powstydziłby się żaden artysta zza zachodniej granicy, nie mówiąc o rzeszy polskich wirtuozów, którym niestety zabrakło schodków i odrobiny szczęścia. Bilety wyprzedały się szybciej, niż myślimy, a samo wydarzenia znalazło się na ustach ludzi z całego kraju. Mata w wieku 21 lat przeistoczył się w ikonę polskiej popkultury łączącej pokolenia. Jeśli przyciągasz na swój koncert masę ludzi wielkości średniego polskiego miasta, to muszą iść przy tym niemałe pieniądze. Ile mógł zarobić Mata ze swojego premierowego występu?

Próby predykcji zarobków gwiazdy młodego pokolenia podjął się Wini. Podczas nagrywania autorskiej rozmowy z ust byłego właściciela StoproRap padł temat warszawskiego rapera i jego spektakularnego eventu. Pieniądze szaleńczo lubią Winiego albo to on lubi je. Założyciel marki StoProcent na temat październikowego wydarzenia wypowiada się w ten sposób:

„Z jakimś kolegą liczyłem, ile on mógł zarobić i nam tak wyszło, że nawet dwie bańki mógł zarobić. On sam, nie mówię o firmie. […] Ludzie grają przez ileś lat trasy i nie zarobią dwóch baniek, a chłopak dwadzieścia jeden lat i dwa miliony zarobił.”

ZOBACZ TAKŻE: MARYLA RODOWICZ CHCE WYKORZYSTAĆ SUKCES MATY?

Komentarz zszedł także na wizerunek Maty na Times Square:

„To akurat jest c*uj uważam. Oglądałem gdzieś jakiś program, ktoś sprawdzał ceny, dwadzieścia koła to kosztuje, no umówmy się ku*wa. Są ludzie, co mają pieniądze, dalej za dwieście tysięcy znam masę ludzi, co mogliby sobie wrzucić billboard, jak w nosie dłubią. Umówmy się, za dwie dychy to nie jest nie wiadomo co. To nie jest taka rzecz, która mi jakoś tam specjalnie imponuje, że w jakimś tam Nowym Yorku ktoś ma billboard.” – całą rozmowę możecie zobaczyć tutaj.

3 KOMENTARZE

  1. Wini i ten jego kolega, to jakieś Einsteiny.
    Bilety były od 50 zł, a przy frekwencji równej ok 40 000, właśnie te 50zł x 40 000 daje 2 bańki… Rozumiem, że ta nadwyżka powyżej 50zł na pozostałych biletach, pokryła resztę kosztów organizacji tego wydarzenia?
    Jak taki głąb funkcjonuje w szeroko pojętym showbiznesie? Nie wiem…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię

Koncert Maty na Bemowie bezprecedensowo stał się historycznym wyczynem dla polskiej muzyki rozrywkowej. Osiągnieć z tamtego wydarzenia nie powstydziłby się żaden artysta zza zachodniej granicy, nie mówiąc o rzeszy polskich wirtuozów, którym niestety zabrakło schodków i odrobiny szczęścia. Bilety wyprzedały się szybciej, niż myślimy, a samo wydarzenia znalazło się na ustach ludzi z całego kraju. Mata w wieku 21 lat przeistoczył się w ikonę polskiej popkultury łączącej pokolenia. Jeśli przyciągasz na swój koncert masę ludzi wielkości średniego polskiego miasta, to muszą iść przy tym niemałe pieniądze. Ile mógł zarobić Mata ze swojego premierowego występu?

Próby predykcji zarobków gwiazdy młodego pokolenia podjął się Wini. Podczas nagrywania autorskiej rozmowy z ust byłego właściciela StoproRap padł temat warszawskiego rapera i jego spektakularnego eventu. Pieniądze szaleńczo lubią Winiego albo to on lubi je. Założyciel marki StoProcent na temat październikowego wydarzenia wypowiada się w ten sposób:

„Z jakimś kolegą liczyłem, ile on mógł zarobić i nam tak wyszło, że nawet dwie bańki mógł zarobić. On sam, nie mówię o firmie. […] Ludzie grają przez ileś lat trasy i nie zarobią dwóch baniek, a chłopak dwadzieścia jeden lat i dwa miliony zarobił.”

ZOBACZ TAKŻE: MARYLA RODOWICZ CHCE WYKORZYSTAĆ SUKCES MATY?

Komentarz zszedł także na wizerunek Maty na Times Square:

„To akurat jest c*uj uważam. Oglądałem gdzieś jakiś program, ktoś sprawdzał ceny, dwadzieścia koła to kosztuje, no umówmy się ku*wa. Są ludzie, co mają pieniądze, dalej za dwieście tysięcy znam masę ludzi, co mogliby sobie wrzucić billboard, jak w nosie dłubią. Umówmy się, za dwie dychy to nie jest nie wiadomo co. To nie jest taka rzecz, która mi jakoś tam specjalnie imponuje, że w jakimś tam Nowym Yorku ktoś ma billboard.” – całą rozmowę możecie zobaczyć tutaj.

3 KOMENTARZE

  1. Wini i ten jego kolega, to jakieś Einsteiny.
    Bilety były od 50 zł, a przy frekwencji równej ok 40 000, właśnie te 50zł x 40 000 daje 2 bańki… Rozumiem, że ta nadwyżka powyżej 50zł na pozostałych biletach, pokryła resztę kosztów organizacji tego wydarzenia?
    Jak taki głąb funkcjonuje w szeroko pojętym showbiznesie? Nie wiem…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz!
Podaj swoje imię